Naloty osłabiły wydobycie kluczowego producenta, grupy Naftogaz, nawet o jedną trzecią. W rezultacie Ukraina będzie musiała sprowadzić z zagranicy około miliarda metrów sześciennych gazu.
Choć skala tych zakupów stanowi mniej niż 1 proc. rocznego zapotrzebowania Europy, sytuacja zbiegła się z wysokimi cenami gazu na rynku. Notowania surowca osiągają obecnie najwyższe poziomy od dwóch lat w związku z obawami dotyczącymi dostaw. Od początku roku zasoby gazu w magazynach europejskich zaczęły się szybko kurczyć, szczególnie po wstrzymaniu przesyłu rosyjskiego gazu przez Ukrainę.
Wzrost wydobycia gazu mimo wojny
Naftogaz, który odpowiada za około 80 proc. krajowej produkcji gazu, w ubiegłym roku zwiększył wydobycie o 5 proc., osiągając poziom 13,9 miliarda metrów sześciennych – wynika z informacji opublikowanych przez spółkę.
Jeszcze w listopadzie premier Ukrainy Denys Szmyhal zapewniał, że w bieżącym sezonie grzewczym nie będzie potrzeby importu. Jednak na początku stycznia minister energetyki Herman Hałuszczenko stwierdził, że zakupy gazu mogą okazać się konieczne po zakończeniu zimy.
Rosja wielokrotnie uderzała w ukraińską infrastrukturę energetyczną, w tym magazyny gazu. Ostatnie tego typu ataki miały miejsce 15 stycznia.
Prezes Naftogazu Roman Czumak zapewnił na firmowym profilu na Facebooku, że zapasy gazu wystarczą na stabilne funkcjonowanie kraju podczas zimy, a sytuacja pozostaje pod kontrolą. Dodał, że spółka będzie importować surowiec, aby przygotować się na kolejne wyzwania związane z trwającą wojną.