
Niemniej, ruch ten nie odbił się istotnie na wycenie ropy naftowej na światowym rynku na początku bieżącego tygodnia. Kraje zachodnie już bowiem od wielu miesięcy przeprowadzają intensywne działania, mające na celu jak największe uniezależnienie się od rosyjskich surowców energetycznych. To jest duży cios w gospodarkę Rosji, bowiem kraj ten musi obecnie niemal w całości polegać na odbiorcach z Azji, aby zapełnić lukę po braku zamówień z Zachodu. Weekendowa decyzja Rosji nie jest więc niczym nowym.

Obecnie notowania ropy naftowej poruszają się w pewnym stopniu pod dyktando sytuacji na rynkach walutowych, ale jednocześnie warto zaznaczyć, że inwestorzy czekają na kolejne dane. W tym tygodniu pojawi się szereg odczytów indeksów PMI dla przemysłu, ale najbardziej wyczekiwane są te z Chin, które pojawią się jutro. Inwestorzy będą wypatrywać informacji związanych z kondycją chińskiej gospodarki, bowiem to właśnie ją wymienia się jako kluczową w kontekście globalnego popytu na ropę naftową.
W ostatnich tygodniach w wielu branżowych analizach, m.in. tych publikowanych przez Międzynarodową Agencję Energetyczną, Departament Energii USA oraz OPEC, wymieniano Chiny jako główny motor wzrostu popytu na ropę w 2023 roku, co ma wynikać z otwarcia się chińskiej gospodarki po wcześniejszych restrykcjach pandemicznych. Oczekiwania są duże, więc jeśli więc Chiny zawiodą, będzie to cios dla całego globalnego popytu.
