RPP nie musi zaostrzać swej polityki pieniężnej

Marek Matusiak
opublikowano: 2000-02-25 00:00

RPP nie musi zaostrzać swej polityki pieniężnej

STOPY W GÓRĘ: Ani wskaźnik inflacji, ani dynamika produkcji przemysłowej nie są wystarczającym argumentem dla zaostrzenia polityki pieniężnej.

Podjęta przez Radę Polityki Pieniężnej decyzja podniesienia głównych stóp procentowych banku centralnego — a więc zarówno kredytu lombardowego, redyskonta weksli, jak i stopy interwencyjnej — o 1 pkt proc. zaskoczyła prawie wszystkich — tylko nieliczni analitycy przyznają post factum, iż można się było jej spodziewać. Zaskoczenie jest tym większe, że w zasadzie nie ma żadnych rzetelnych przesłanek uzasadniających zaostrzenie polityki pieniężnej.

PRZESŁANKI takie istniałyby, gdyby można było dostrzec pogarszanie się wskaźników makroekonomicznych. Ale przecież nie mamy z tym do czynienia. Owszem, teoretycznie rzecz ujmując, za podniesieniem stóp procentowych przemawia rosnąca inflacja, której stopa w styczniu przekroczyła wysoki pułap 10 proc. Ale przecież o tym, że rozhuśtane w drugim półroczu 1999 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych mogą w pierwszych miesiącach tego roku doprowadzić do dwucyfrowej inflacji, wiadomo było od dawna. Od dawna też analitycy jednoznacznie stwierdzają, iż od marca, najpóźniej kwietnia, inflacja zacznie wyraźnie spadać. Presja inflacyjna nie jest zatem argumentem do podniesienia stóp.

NIE JEST NIM także odnotowany w styczniu spadek dynamiki produkcji sprzedanej przemysłu. Z pozoru rzeczywiście nie wygląda to najlepiej. O ile bowiem w grudniu w stosunku do analogicznego miesiąca poprzedniego roku produkcja wzrosła o 19,0 proc., o tyle w styczniu już tylko o 7,9 proc. Ale po pierwsze — styczniowy spadek dynamiki jest tradycją ostatnich lat, zaś po drugie właśnie w styczniu GUS zmienił sposób wyliczania dynamiki produkcji, toteż zestawione powyżej liczby nie do końca są porównywalne. Niezależnie zaś od porównań statystycznych ważne jest to, że produkcja rośnie w dalszym ciągu.

PRZEŚLEDŹMY inną przesłankę, która mogła być podstawą podniesienia stóp NBP — próbę ograniczenia popytu wewnętrznego poprzez podrożenie kredytów dla ludności i firm. Byłby to rzeczywiście czynnik antyinflacyjny, ale zarazem negatywnie oddziałujący na dynamikę rozwoju gospodarczego. Przy okazji warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden znamienny czynnik — wprawdzie dokładne dane dotyczące styczniowego popytu wewnętrznego znane będą z pewnym opóźnieniem, ale już dziś wiadomo, że w tym właśnie miesiącu gwałtownie spadała rosnąca wcześniej od kilkunastu miesięcy sprzedaż samochodów osobowych.

ARGUMENTY członków RPP przemawiające za podniesieniem podstawowych stóp procentowych nie do końca są więc wiarygodne. Oczywiście decyzja RPP przyniesie gospodarcze skutki dopiero za kilka miesięcy. Dopiero wówczas będzie wiadomo, czy spowoduje ona osłabienie tempa wzrostu produktu krajowego brutto, czy też ograniczenie krajowego popytu wpłynie na rozwój nader kulejącego eksportu.