Oficjalne przyznanie przez tamtejszy rząd, że kraj nie jest w stanie regulować zobowiązań pozwoli ocenić realną efektywność niedawno zaprezentowanego programu OMT przez Europejski Bank Centralny (EBC). O ile same oczekiwanie i potencjalna decyzja o obcięciu ratingu Hiszpanii przez agencję ratingową Moody’s wyraźnie ciążą na nastrojach na rynkach, to w przypadku ogłoszenia wniosku o bailout należy spodziewać się transferu kapitałów w kierunku wspólnej waluty oraz bardziej ryzykownych aktywów. Otworzy to drogę do rozpoczęcia oczekiwanych interwencji EBC na rynku długu krajów Południa, a więc rynku który traktowany był jako kluczowy w ostatnich miesiącach. Paradoksalnie więc bankructwo ze strony Hiszpanii odebrany zostanie jako sygnał do zakupów, w tym tych, przeprowadzanych przez największe banki centralne.
Podczas wczorajszej sesji pojawiła się nawet informacja, że Hiszpanie już podjęli decyzję, ale strona niemiecka zasugerowała, że Madryt doskonale radzi sobie z wprowadzaniem reform oraz pokonywaniem problemów fiskalnych i bailout nie będzie konieczny. Nieformalnie odczytywać należy to jako potwierdzenie, że kanclerz Angela Merkel obawia się reakcji koalicjantów na kolejny transfer kapitału do zadłużonych państw. Inni decydenci z Niemiec nieformalnie wskazują, że nie ma najmniejszego sensu głosowanie w Bundestagu kolejno nad wnioskami o pomoc dla Hiszpanii, Grecji czy Cypru, a należy raczej poczekać i ewentualnie starać przeforsować je zbiorczo. Z drugiej strony również hiszpański premier, MarianoRajoy, ma powody, aby przedłużyć oczekiwanie na wniosek o bankructwo dla swojego kraju. Na 21 października zaplanowane zostały regionalne wybory w regionie pochodzenia premiera oraz kraju basków.