Stopy spadają za wolno, ryzyko fiskalne wraca na radary

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2024-12-18 20:00

Fed ściął stopy procentowe, ale podniósł przewidywania ich przyszłego poziomu. Ryzyko ze strony wysokich stóp w dolarach sprawia, że inwestorzy większa uwagę zwracają na dług publiczny i ryzyko fiskalne na świecie. Dla Polski to nie jest dobre zjawisko w warunkach rekordowego przyrostu długu – w obecnych warunkach rząd stanie przed trudnym wyzwaniem.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na świecie trwa cykl obniżek stóp procentowych, większość banków centralnych redukuje koszt pieniądza. Ale jednocześnie widać, że coraz mniejsza jest wiara inwestorów w to, że stopy spadną bardzo istotnie i w jakikolwiek sposób zbliżą się do poziomów sprzed pandemii COVID-19. W środę wieczorem stopy obniżył najważniejszy bank centralny świata – amerykański Fed. Docelowy przedział dla stopy referencyjnej został zredukowany o 0,25 pkt proc., do 4,25-4,5 proc. Ale uwagę rynków skupiło zupełnie co innego: Fed podniósł przewidywany poziom stopy procentowej na koniec 2025 i 2026 roku o 0,5 pkt proc., odpowiednio do 3,9 i 3,4 proc. Czyli stopy mają jeszcze się obniżyć wobec obecnego poziomu, ale mniej niż oczekiwano w poprzednich projekcjach z września. To ta zmiana, oczekiwana już od jakiegoś czasu, ogniskuje uwagę inwestorów, powoduje przecenę na giełdach i wycofanie kapitału z rynków wschodzących. Podnosi też rentowności obligacji, nie tylko w USA, ale na wielu rynkach, szczególnie tych potrzebujących zagranicznego kapitału.

Tak naprawdę stopy procentowe po których pożyczają rządy są wciąż wysokie na tle ostatniej dekady – pomijając pierwszą połowę 2022 r., kiedy przez świat przechodziły wstrząsy związane z wojną i kryzysem energetycznym, są najwyższe od 15 lat. To sprawia, że podejście do długu publicznego zaczyna ulegać zmianie. Akceptacja dla wysokiego długu publicznego zmniejsza się.

Dobrym przykładem jest Brazylia, gdzie rząd prowadzi politykę wysokiego deficytu fiskalnego, sięgającego 10 proc. PKB. W ostatnich miesiącach inwestorzy zagraniczni wycofywali się masowo z tego kraju, prowadząc do bardzo silnej przeceny waluty i znaczących podwyżek stóp procentowych. Możnaby powiedzieć, że Brazylia, tak jak cała Ameryka Łacińska, swoją historią przyzwyczaiły wszystkich do wysokiej inflacji i wysokich stóp. Ale wydawało się, że w ostatnich latach stabilność makroekonomiczna tych krajów zwiększa się. Wielu ekonomistów chwaliło Brazylię za wysoką nadwyżkę w handlu zagranicznym i niski deficyt na rachunku obrotów bieżących, który sygnalizuje wysoką równowagę zewnętrzną gospodarki. Okazuje się, że w okresie, gdy stopy procentowe w dolarach są wysokie, to nie wystarcza. Mały błąd w polityce fiskalnej może sprawić, że inwestorzy uciekają.

Polska jest oczywiście w totalnie innym miejscu niż Brazylia – ma dużo wyższą wiarygodność kredytową, średnio rzecz biorąc też wyższy wzrost gospodarczy, lepsze saldo obrotów bieżących, niższy dług publiczny.

Ale ostrożność inwestorów wobec deficytów budżetowych u nas też się ujawnia. Widać to m.in. właśnie po wysokich rentownościach 10-letnich obligacji skarbowych. Są one nie tylko wysokie na tle historycznym, ale też wyższe niż poziom implikowany przez oczekiwaną ścieżkę stóp procentowych NBP. To oznacza, że inwestorzy domagają się premii za ryzyko związane z dużymi emisjami papierów skarbowych. Jeżeli rentowności obligacji utrzymają się na obecnych poziomach, to koszty obsługi długi będą odpowiadały za coraz większą część wydatków budżetowych, co z kolei utrudni rządowi redukcję bardzo wysokiego deficytu fiskalnego.

Polska przechodzi obecnie okres bardzo szybkiego przyrostu wskaźników zadłużenia. W ciągu dwóch lat do 2025 roku relacja długu publicznego do PKB ma się zwiększyć z 50 do 60 proc. PKB, co związane jest m.in. z potrzebami armii, ale też cyklem wyborczym.

To wszystko nie oznacza, że czeka nas ucieczka kapitału na wzór tego, czego doświadcza Brazylia. Jesteśmy od takiego scenariusza daleko. Ale rosnące koszty obsługi długu będą czyniły politykę fiskalną dużo trudniejszą. Może to zwiększać m.in. ryzyko kryzysów politycznych, ale też destabilizować zaufanie do gospodarki. Najlepiej byłoby, żeby stopy procentowe na świecie, a szczególnie w USA, mocno spadały. To jednak nie zależy od nas.