„Naprawiamy błędy reformy emerytalnej z 1999 r.” - tak rząd argumentuje konieczność zmian w OFE. Zaproponował zmiany, które sprowadzają się do przejęcia obligacji skarbowych z portfeli OFE, przeniesienia ich do ZUS i następnie umorzenia. Rząd przekonuje, że reforma systemu emerytalnego jest konieczna, bo mechanizm polegający na emisji obligacji po to, by przekazać pieniądze do OFE, za które one kupują te obligacje jest pozbawiony sensu i generuje niepotrzebne koszty. Z tymi argumentami zgadza się spora część ekspertów. Tylko, że to używa go fałszywie, by ukryć prawdziwą intencję reformy. A jest nią zwyczajny skok na kasę. Gdyby rząd rzeczywiście chciał jedynie przerwać ten zły mechanizm, to wprowadziłby zakaz inwestowania w obligacje skarbowe. OFE potrzymałyby obligacje do wykupu i nie kupowały nowych. Alternatywnie rząd mógłby nakazać OFE sprzedaż obligacji skarbowych i w ten sposób szybciej osiągnąłby pożądaną strukturę portfela. Ten zły mechanizm, o którym mówi rząd, przestałby istnieć, ale 16 milionów klientów OFE nie straciłoby oszczędności, a jedynie zamiast obligacji skarbu państwa, miałoby więcej obligacji korporacyjnych czy akcji. Ale rząd chce zabrać 120 mld zł i je wydać. Specjalnie się z tym zresztą nie kryje, co widać po konstrukcji przyszłorocznego budżetu.
Oto dowód >>
Prawdziwe intencje rządu odkrył publicznie prezydent Komorowski, głośno mówiąc o tym, że w reformie chodzi o interes finansów publicznych. Mimo to ustawę podpisał, tym samym pozwalając rządowi oszukać obywateli.
Nie odbieram rządowi prawa do decydowania na co i jak wydawane są budżetowe pieniądze. W końcu ma do tego mocny mandat od wyborców. Chciałbym jedynie, by uczciwie mówił co robi, by minister finansów wyszedł i powiedział „uważamy, że odkładanie miliardów na emeryturę jest złe, lepiej te pieniądze wydać teraz na…”. Wówczas wyborcy mogliby ocenić ten plan, również przy urnie. A tak są po prostu oszukiwani. Prawda jest taka, że ich oszczędności na emeryturę są zabierane i przeznaczane na inny cel.
