Rząd powoła międzyresortowy zespół sterujący

Partnerem publikacji jest E.ON Polska
opublikowano: 2024-05-13 01:00
zaktualizowano: 2024-05-10 15:25

Transformacja energetyki to proces złożony, wymagający nie tylko porozumienia rządu, regulatora, głównych graczy rynku i odbiorców, ale też koordynacji działań. Jednak to regularne spotkania i debaty tych stron mogą okazać się najbardziej przydatne.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W polskim miksie energetycznym będą zachodzić zmiany, ale jak je wprowadzać, gdy ceny energii są zamrożone, a wokół potrzebnych inwestycji w moce wytwórcze i rozbudowę sieci sporo niepewności? Jak zachować bezpieczeństwo energetyczne w trakcie szybkiej i radykalnej transformacji? Jak łączyć zieloną, rozproszoną energetykę z inwestycjami w nowe bloki? Jak rozwijać system dystrybucji energii w warunkach dynamicznych zmian jej wytwarzania? Na te i wiele innych pytań odpowiadali uczestnicy debaty „Polska energia: ambitnie i bezpiecznie” podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Od 2015 r. nie miałem okazji do udziału w debacie panelowej, w której uczestniczą wysocy reprezentanci ministerstwa, regulator, szefowie spółek będących liderami rynku energii i PSE oraz duży klient branżowy. Takich spotkań brakuje, a są one bardzo potrzebne – stwierdził prezes E.ON Polska Andrzej Modzelewski.

Aktywa węglowe

Na otwarcie panelu zaprezentowano kluczowe wnioski z raportu firmy doradczej Karney dotyczącego transformacji energetycznej Polski, która do 2025 r. pochłonie od 1 do 1,6 bln zł.

– Fundusze publiczne i środki UE wniosą w ten proces ok. 350 mld zł. Warto już teraz rozmawiać, skąd i na jakich warunkach wziąć resztę potrzebnej sumy. Oprócz finansów potrzebny jest lider procesu transformacji, który ją poprowadzi. Taką rolę mógłby odegrać specjalny międzyresortowy zespół rządowy wyposażony w strategię rozwoju sektora energetycznego do 2050 r. jasno określającą stan obecny energetyki oraz wskazujący, jakie cele i kiedy mają być osiągnięte. Dobrze, że rząd przewiduje powołanie takiego zespołu jeszcze w 2024 r. – mówił Marcin Okoński, partner w firmie Kearney.

– Duża elektrownia atomowa ruszy najpewniej około 2040 r. To realna data. Dotychczas podawany był rok 2033, ale ten termin nie jest niemożliwy do utrzymania – zapowiedziała Marzena Czarnecka, minister przemysłu. – Nasi poprzednicy zakładali zbyt optymistycznie, że oddanie jej do użytku nastąpi w latach 2032-2033, ale były to zapowiedzi na wyrost – dodała.

Rząd planuje też wyodrębnienie aktywów węglowych z największych spółek energetycznych i przejęcie nad nimi kontroli.

– Musi to być spójne z dostawami z polskich kopalń, bo obecnie rodzima branża wydobycia węgla kamiennego jest w opłakanym stanie. Planujemy powiązanie kopalń węgla z konkretnymi źródłami wytwarzania energii w spółkach, a nie włączanie ich do spółek – tłumaczyła minister Czarnecka.

Pierwsze tego rodzaju operacje już zostały wykonane. Doszło do powiązania GIEK z PGE, Wytwarzania z Tauronem i kopalni Bogdanka w Eneą. Teraz te aktywa ma przejąć państwo, co sprawi, że spółki energetyczne będą mogły ubiegać się o finansowanie na warunkach bardziej korzystnych niż dotychczas. Cały proces powinien zostać sfinalizowany do końca 2025 r.

– W obecnych warunkach rynkowych nie da się już dalej prowadzić tych aktywów. Przejęcie ich przez państwo przyniesie nie tylko pozytywny efekt finansowy dla spółek wytwarzania energii, ale też pomoże centralnie koordynować korzystanie ze źródeł węglowych – objaśniał Dariusz Marzec, prezes PGE.

Mrożenie cen

Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, w których ceny energii są wciąż zamrożone. Czy polscy odbiorcy są gotowi na odmrożenie cen i powrót do mechanizmów rynkowych? Pytanie jest ważne, bo rząd pracuje nad ustawą o bonie energetycznym – jej wejście w życie oznaczałoby przedłużenie mechanizmu mrożenia cen energii, działającego nie całościowo, jak teraz, ale częściowo.

– Analizując przyczyny kryzysu energetycznego w ostatnich latach i sytuację obecną, widzimy, że rynek się stabilizuje, ceny gazu i energii elektrycznej się stabilizują, w tym ceny paliw dla ciepłownictwa – powiedział Rafał Gawin, prezes URE. – Jesteśmy więc gotowi, aby wracać do rynku. Jednocześnie rozumiemy, że jest potrzebny mechanizm, który spowoduje, że wyjście z działań osłonowych będzie procesem ewolucyjnym, a nie rewolucyjnym – podkreślił.

Z biznesowego punktu widzenia spółek energetycznych mrożenie cen energii nie jest korzystne.

– Kolejne, następujące po sobie wybory, klimat nieustannej kampanii nie ułatwiają racjonalizacji funkcjonowania branży. Ceny zostały zamrożone na poziomie 400 zł/MWh, podczas gdy taryfy były uwzględnione na poziomie około 740 zł/MWh. Różnica jest duża, co oznacza, że uwolnienie ceny wymaga okresu przejściowego. Przede wszystkim jednak potrzebna jest debata z branżą i jej klientami z udziałem regulatora i resortów, zwłaszcza Ministerstwa Klimatu, które decyduje, czy i w jaki sposób uwolnimy ceny – wskazał Andrzej Modzelewski.

Zapowiadany bon energetyczny wywołuje sporo pytań, np. jak rozliczać rekompensaty, jakie ceny przyjąć do rekompensat, ile zajmie uwalnianie cen – czy obejmie tylko 2024 r., czy również 2025 r.?

– To są poważne kwestie. Odpowiedź na nie wymaga dialogu, który jest niezbędny do wypracowania kompromisów. Apeluję, by już zaplanować spotkania stowarzyszeń branżowych z resortem i regulatorem, podczas których tenże kompromis mógłby zostać wypracowany – stwierdził prezes E.ON Polska.

Pułapki gigantomanii

Spółki branżowe muszą osiągać takie wyniki finansowe, które umożliwią im realizację koniecznych inwestycji, np. w opomiarowanie obrotu (smart metering).

– Nie można zapominać o finalnych odbiorcach, dla których musimy jako branża przygotować elastyczne oferty, jak np. taryfy dynamiczne. Branżowi eksperci podkreślają zresztą, że owa elastyczność jest „nową walutą energetyki”. Tymczasem w myśleniu o energetyce dominuje gigantomania – zbyt uproszczone przekonanie, że transformacja wymaga nowych, wielkich bloków atomowych, dużej energetyki czy też dużych instalacji offshore. Wobec tego rodzaju gigantomanii potrzebna jest ostrożność – przekonywał prezes Modzelewski i wskazał, że najpierw warto wyciągnąć wnioski z tego, z jakimi trudnościami borykają się obecnie duże bloki energetyczne – tzw. 500-ki, 800-ki czy te o mocy 1 tys. MW.

Duże elektrownie coraz częściej cierpią z powodu trudnych do przewidzenia nadwyżek energii, które momentami powodują, że cena osiąga wartość ujemną. Analitycy w Niemczech obliczyli, że już teraz ok. 10 proc. godzin zasilania może mieć cenę ujemną. Konsekwencje takiej sytuacji uderzają we wszystkich uczestników rynku.

– Warto najpierw opracować mechanizmy produkowania zielonego wodoru z nadwyżek energii i dostarczania go do przemysłu, gdzie zapotrzebowanie na zielony wodór rośnie. Z nadwyżek energii można też wytwarzać ciepło i w ten sposób osiągać korzyść – wskazywał prezes E.ON Polska.

Pułapką może być też oczekiwanie na napływ dużego kapitału z funduszy, które zasilą inwestycje energetyczne, ale pod warunkiem zapewnienia im przyłączy i ewentualnych rekompensat. Tymczasem doniesienia z ostatnich miesięcy mówią, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) ograniczają przyłączanie nowych źródeł OZE, których przecież wciąż nie ma w Polsce zbyt dużo. Co to oznacza?

– OZE są potrzebne, ale ich rozwój OZE nie może galopować, lecz powinien być równoważony rozbudową sieci i ciągłym ważeniem rynkowych potrzeb – podkreślił Andrzej Modzelewski.

Optymalizowanie systemu

– Ciągłe optymalizowanie systemu i jak najefektywniejsze wykorzystywanie już istniejących instalacji to podstawa transformacji energetyki – stwierdził Grzegorz Onichimowski, prezes PSE, i dodał, że spółka wypracowała wiele modeli zmieniania polskiego miksu energetycznego łączącego energię z wiatru, słońca, gazu, węgla oraz biomasy.

– Ciągle jednak rośnie zapotrzebowanie na energię. Jednym z podstawowych wyzwań jest więc zwiększenie mocy wytwarzania – podkreślił.

Elektrownia atomowa, o której wszyscy mówią, to bardzo droga inwestycja. Wiele tego rodzaju inwestycji jest realizowanych ze znacznym przekroczeniem zakładanego czasu i kosztów.

– Inwestorzy angażują się w budowę takiej elektrowni tylko wtedy, gdy mają z góry zapewniony rynek mocy. Warto być ostrożnym i rozważnym. Przyłączanie nie może być prostą i zawsze pozytywną odpowiedzią na wniosek. W Niemczech, gdy ktoś wnioskuje o warunki przyłączenia, operator musi je wydać, ale ma 5 lat na przyłączenie, a w tym czasie beneficjent nie może handlować tym dokumentem – wskazywał prezes E.ON Polska.

– W 2050 r. wszyscy odbiorcy muszą mieć dostęp do taniej i zielonej energii. Bez tego inwestorzy będą omijać nasz kraj, a gospodarka przestanie być konkurencyjna – podsumował Grzegorz Lot, prezes spółki Tauron.