
W ubiegłym miesiącu w prorządowych mediach rosyjskich zaczęły pojawiać się wzmianki o przekazywaniu serbskiej broni do Ukrainy. Mowa była o dostawie 3500 pocisków do wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Grad. Zakupione w Serbii 122-milimetrowe rakiety miały dotrzeć na Ukrainę przez Turcję i Słowację.
W odpowiedzi Moskwa wyraziła "najgłębsze zaniepokojenie", a w oświadczeniu opublikowanym w czwartek na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych zasugerowano, że sprawa ta "stanowiłaby poważny problem" w relacjach serbsko-rosyjskich.
Minister obrony Serbii Milosz Vuczević w wypowiedzi dla mediów w poniedziałek zaznaczył, że Belgrad nie wysyła żadnego uzbrojenia ani Ukrainie, ani Rosji. Dodał jednak, że zakupu broni z Serbii mogłoby dokonać inne państwo, które następnie odsprzedało uzbrojenie. "Jeżeli prywatna firma kupuje broń w państwie trzecim, a potem sprzedaje ją innymi firmom czy innym krajom, to nie jest już kwestia Serbii, ale kwestia handlu międzynarodowego" - powiedział.
Serbia jest najbliższym sojusznikiem Rosji w Europie, a łączące je więzi historyczne, religijne i kulturalne są wzmacniane dekadami prorosyjskiej propagandy.
Chociaż serbskie władze poparły w marcu zeszłego roku rezolucję ONZ potępiającą rosyjską inwazję, stanowczo i konsekwentnie sprzeciwiają się przyłączeniu do sankcji nałożonych na Kreml przez Unię Europejską.