Justyna Pawlak
WARSZAWA (Reuters) - We wtorek rząd może opublikować komunikat wyrażający głębokie obawy o siłę złotego lub nawet zaproponować zmianę w obecnym reżimie walutowym, ograniczając wolne notowania złotego korytarzem wahań, uważają analitycy.
Wyprzedaż złotego nasiliła się przed decyzją rządu. Złoty, który w ubiegłym tygodniu wzrósł do najwyższego poziomu do dolara od czterech miesięcy, we wtorek przed południem kontynuował spadki z ostatnich sesji. Konferencja prasowa rządu została zwołana na 15.30.
Przedstawiciele rządu kilkakrotnie wzywali bank centralny, aby osłabił złotego, obawiając się, że mocny złoty negatywnie wpływa na już i tak spadający eksport na rynki Europy Zachodniej.
Jednak niektórzy analitycy uważają, że rząd może posunąć się dalej i zaproponować na powrót wprowadzenie korytarza wahań dla złotego, co oznaczałoby też konieczność interwencji banku centralngo na rynku, gdyby złoty stawał się zbyt mocny.
Zgodnie z polskim prawem, takie zmiany w polityce kursowej wymagają aprobaty banku centralnego, który do tej pory odrzucał wezwania rządu do interwencji na rynku.
Jednak analitycy ostrzegają teraz, że rząd może nawet uciec się do poprawek prawnych w ustawie o Narodowym Banku Polskim (NBP), aby "skłonić" bank do aprobaty swoich planów.
"Zawsze rządowym celem było osłabianie złotego. Więc teraz zaproponują coś w rodzaju korytarza walutowego" - powiedział Krzysztof Rybiński, główny ekonomista z BZ WBK.
"Ale jeśli NBP odrzuci ten pomysł, rząd będzie próbował wprowadzić prawne zmiany do ustawy o banku centralnym" - dodał.
Jednak inni analitycy raczej nie spodziewają się, że rząd zaproponuje jakieś konkretne zmiany w systemie kursowym.
Ministrowie zarzucają bankowi centralnemu zbytnią ostrożność w obniżaniu stóp procentowych, która przyciąga do Polski kapitał portfelowy i utrudnia działanie eksporterom.
Polska w pełni uwolniła złotego dwa lata temu, jednak będzie musiała wprowadzić walutę do 30-procentowego korytarza kiedy dołączy do "poczekalni" do strefy euro, czyli do systemu walutowego ERM-2.
W zeszłym roku taki korytarz wprowadzono na Węgrzech. Natomiast czeski bank centralny czasami interweniuje na rynku walutowym chociaż korona została w pełni uwolniona.
NARASTAJĄCA NIEPEWNOŚĆ
Niektórzy analitycy uważają, że rząd może tylko blefować, aby zasiać niepewność na rynku walutowym i osłabić złotego. Podkreślają też, że interwencje na rynku walutowym pod koniec lat 90-tych były kosztowne i nieefektywne.
Ostatnie nawoływania przedstawicieli lewicy do interwencji na rynku, która twierdzi, że złoty powinien być o między sześć a 15 procent słabszy, jak również rosnące obawy co do możliwych zmian prawnych już zachwiały polską walutą.
We wtorek przed południem złoty spadł o 1,5 procent do dolara i euro, zanim powrócił do niewielkich wzrostów. O godzinie 11.12 złoty był nadal o cztery procent niżej do dolara wobec najwyższego poziomu od czterech miesięcy, który osiągnął w ubiegłym tygodniu. Za euro płacono 3,7189 złotego.
"Rynek się rozchwiał. Inwestorzy wreszcie się przestraszyli" - powiedział Maciej Krzak, ekonomista z z anku Handlowego.
"Rząd znowu spróbuje 'werbalnie' naciskać na rynek, ale interwencje powinny być przeprowadzane znienacka" - dodał.
Przedstawiciele banku centralnego argumentowali, że siła złotego jest nie do uniknięcia ponieważ duże rządowe emisje skarbowe oraz spadające ryzyko inwestycyjne związane z perspektywami wejścia Polski do Unii Europejskiej, przyciągnie kapitał mimo interwwencji.
W tym roku w Czechach bank centralny i rząd podjęły próbę osłabienia tamtejszej waluty, jedna nie przyniosła ona znacznego efektu.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))