Skarga na orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) przestanie być luksusem dla najbogatszych firm. Urząd Zamówień Publicznych (UZP) za zgodą Ministerstwa Sprawiedliwości planuje obniżyć koszty takiego zażalenia.
Urząd chce przede wszystkim zlikwidować najbardziej krytykowany przez przedsiębiorców zapis, dotyczący maksymalnego limitu opłaty.
Zgodnie z obecnymi przepisami, skargi składane po otwarciu kopert mogą kosztować przedsiębiorcę nawet 5 mln zł (5 proc. wartości zamówienia, ale nie więcej niż wspomniany limit). Była to cena zaporowa, wprowadzona przez rząd w 2009 r., żeby firmy nie nadużywały tej drogi prawnej.
„W związku z licznymi postulatami zgłaszanymi m.in. przez organizacje pracodawców zaproponowano zmiany dotyczące wysokości opłat” — wyjaśnia Jacek Sadowy, prezes UZP w odpowiedzi na interpelację poselską posłów PO.
UZP chce, by opłata za skargę stanowiła pięciokrotność wpisu wniesionego od odwołania w sprawie, której dotyczy skarga. Przy takim zapisie koszty nie mają szans sięgać milionów złotych.
— To dobra wiadomość dla firm startujących w dużych przetargach. Obecne przepisy, dopuszczające nawet 5 mln zł za skargę, były nieracjonalne. Domagamy się tych zmian od dwóch lat, dlatego dobrze, że coś się wreszcie ruszyło — mówi Grzegorz Lang, ekspert PKPP Lewiatan.
Maksymalny limit opłat za skargę na decyzję KIO będzie dotyczył tylko dwóch typów orzeczeń: o nałożeniu kar finansowych i o kosztach postępowania odwoławczego. Tu zachowany zostanie stary sposób naliczania opłaty (5 proc. przedmiotu zaskarżenia), ale limit będzie znacznie niższy, wyniesie 100 tys. zł.
— Pismo UZP zawiera tylko pobieżny opis planowanych zmian. Czekamy więc na szczegóły i projekt ustawy. Wtedy będzie można bardziej szczegółowo ocenić te propozycje — mówi Grzegorz Lang.