Rządzie, zaangażuj się

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2016-04-10 22:00

Polskie PPP wypadają blado na tle innych państw Europy. To wynik specyfiki naszych inwestycji w tej formule

Spadła wartość największych projektów PPP realizowanych w Europie. W 2015 r. podpisano umowy warte w sumie 15,6 mld euro, o 17 proc. mniej niż w 2014 r. — informuje Europejskie Centrum Ekspertyz PPP (EPEC). Wszystkich takich przedsięwzięć było 49 — o 33 mniej. Pod względem liczby działań przewodzą Brytyjczycy (15), ale wartościowo prowadzi Turcja (9,2 mld EUR), gdzie rozpoczęto trzy najdroższe w 2015 r. przedsięwzięcia. W 2015 r. nad Wisłą realizowano tylko jeden duży projekt, a EPEC wzięło pod uwagę inwestycje warte co najmniej 10 mln EUR.

JEDYNY TAKI:
JEDYNY TAKI:
Tak w 2018 r. będzie wyglądał sąd w Nowym Sączu. To pierwsze przedsięwzięcie PPP, w którym partnerami są prywatne przedsiębiorstwo i rząd.
ARC

— W Polsce realizuje się głównie mniejsze projekty samorządowe wartości kilku, kilkunastu milionów złotych. Brakuje dużych, rządowych inwestycji. Stąd bierze się niewielki udział Polski w wynikach raportu — wyjaśnia Bartosz Korbus z Instytutu PPP. Zwraca też uwagę, że polscy samorządowcy od roku wstrzymują się z inwestycjami, oczekując na rozpoczęcie naborów do konkursów na dopłaty w nowej unijnej perspektywie finansowej. To również powoduje, że jest mniej propozycji działań PPP.

— Samorządy, które pozyskiwały dotacje unijne i rozważają realizację inwestycji w PPP, wyczekują, czy uda im się otrzymać dofinansowanie. Wolą realizować przedsięwzięcia z pomocą instrumentów, które już znają. Natomiast te, które już realizowały jakieś przedsięwzięcia w formule PPP, oczekują na unijne nabory z myślą o wykorzystaniu tych pieniędzy w PPP — uważa Bartosz Korbus.

Wśród największych europejskich przedsięwzięć PPP dominowały edukacyjne (15 podpisanych umów), transportowe (12) i w służbie zdrowia (10). Najdroższe dotyczyły jednak sektora transportowego — były warte łącznie 9 mld euro. Bartosz Mysiorski, wiceprezes Centrum PPP, zauważa, że w Polsce władze centralne i samorządowe skupiają się głównie na inwestycjach finansownych z funduszy unijnych, a to nie zawsze optymalne rozwiązanie.

— Nie każda inwestycja może powstać dzięki dofinansowaniu unijnemu, np szpital. Poza tym przy projektach realizowanych dzięki dotacjom często nie bierze się pod uwagę kosztów utrzymania w przyszłości. W PPP natomiast partner prywatny stara się minimalizować te koszty, aby przedsięwzięcie było jak najbardziej opłacalne — mówi Bartosz Mysiorski. Jego zdaniem polski rynek PPP jest na początkowym etapie rozwoju, bo brakuje woli politycznej na szczeblu centralnym.

— W Wielkiej Brytanii, która jest najbardziej rozwiniętym rynkiem PPP w Europie, motorem rozwoju takich projektów były inicjatywy rządowe, których w Polsce jest jak na lekarstwo. Brakuje też u nas systemowego podejścia do PPP. W państwach, które określają najważniejsze przedsięwzięcia do realizacji w PPP w sektorach z najpilniejszymi potrzebami, czyli tzw. PPP pipeline, udało się pobudzić rozwój tego rynku w 2-3 lata od wprowadzenia takiego podejścia. Nie ma u nas także publicznej jednostki kompetencji PPP, tzw. PPP Unit, na szczeblu rządowym, która mogłaby pobudzić rozwój rynku — uważa Bartosz Mysiorski.

Jest okazja, by zebrać doświadczenia. W czwartek (7 kwietnia 2016 r.) w Nowym Sączu wbito pierwszą łopatę pod budowę sądu rejonowego, który powstanie w formule PPP. Prywatnym partnerem i wykonawcą inwestycji jest grupa Warbud. Wartość kontraktu netto wynosi 100 mln zł. Obiekt ma zostać przekazany do użytku w pierwszym kwartale 2018 r.