Wyrok TSUE z połowy czerwca dotyczący wynagrodzenia za kapitał z tytułu udzielonych kredytów w szwajcarskiej walucie bynajmniej nie zakończył sprawy frankowej. Nie będzie prostego rozliczenia frankowiczów z bankami na zasadzie zwrotu tego, co zostało z udzielonego kiedyś kredytu - przynajmniej nie w każdym sądzie. Przykładowo nie w gdańskim. 28 czerwca, półtora tygodnia po orzeczeniu TSUE, tamtejszy sąd okręgowy wydał wstępny i cząstkowy wyrok w sprawie frankowej, zasądzając na rzecz banku 600 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienia w spłacie od października 2021 r. Uznał w nim za zasadne roszczenia oparte na przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu bądź waloryzacji świadczenia w zakresie przekraczającym nominalną kwotę wypłaconego kapitału.

Sąd zaznaczył, że wziął pod uwagę wyrok TSUE z 15 czerwca, w którym, przypomnijmy, Trybunał orzekł, że „prawo Unii nie stoi na przeszkodzie temu, by w przypadku uznania umowy kredytu hipotecznego zawierającej nieuczciwe warunki za nieważną konsumenci żądali od banku rekompensaty wykraczającej poza zwrot zapłaconych rat miesięcznych”. Odmówił natomiast bankom prawa do podobnych roszczeń wobec kredytobiorców.
Rekompensaty nie ma w polskim prawie
Sąd cywilny w Gdańsku zwrócił uwagę na nieprecyzyjne i niewystępujące w prawie polskim pojęcie „rekompensata”. Dalej stwierdził, że orzeczenie z Luksemburga wyklucza możliwość zasądzenia na rzecz banku wynagrodzenia na podstawie przepisów art. 224 kodeksu cywilnego za korzystanie z kapitału. Jednocześnie dochodzi do interesujących konkluzji, że co prawda nie można zasądzić rekompensaty/odszkodowania, ale to nie wyklucza „urealnienia” korzyści, jakie uzyskuje były kredytobiorca z tytułu unieważnionej umowy. Jako podstawę ponownie wskazał na instytucję bezpodstawnego wzbogacenia, jak i waloryzacji sądowej świadczenia. Zaznaczył, że takie postawienie sprawy nie kłóci się z zasadą ochrony konsumenta i nie ma związku z abuzywnością umowy. Dlaczego? Bo, jak wyjaśnił sąd, do zmiany wartości pieniądza w czasie doszło z przyczyn makroekonomicznych, niezależnych od obydwu stron. Dlatego roszczenia banku można rozpatrywać w kategoriach zwrotu wartości świadczeń, a nie dodatkowego wynagrodzenia czy rekompensaty.
Waloryzacja, a nie wynagrodzenie
Tyle sąd w Gdańsku. Wyrok jest wstępny. Nie znamy też pełnego uzasadnienia. Najciekawsze jednak jeszcze przed nami. Sąd zapowiedział, że w toku dalszego postępowania będzie dążyć do obliczenia wartości świadczenia należnego bankowi.
- To niejedyne takie orzeczenie. Zdarzają się sądy, które mówią, że kwestia uwzględnienia wartości w czasie może pojawić się w toku postępowania i konsument musi się z tym liczyć, gdy dojdzie do unieważnienia umowy – mówi dr Piotr Bodył-Szymala, radca prawny Santander Banku Polska, specjalizujący się w prawie usług finansowych.
Jego zdaniem takie postawienie sprawy nie jest sprzeczne z orzeczeniem TSUE, gdyż trybunał uznał wynagrodzenie z tytułu użyczonego kapitału za niedopuszczalne, ale tylko wtedy, gdyby miało ono przysporzyć zysków analogicznych do zysków oczekiwanych przez bank z kontynuowanej umowy.
Jak sąd obliczy wysokość świadczenia dla banku? Dr Piotr Bodył-Szymala uważa, że będzie musiał szukać ekonomicznej, a nie nominalnej wartości kapitału.
- Pytanie, jaki wpływ na rozliczenie będzie miała okoliczność, że wartość dobra nabytego za kapitał istotnie wzrosła – mówi dr Piotr Bodył-Szymala.
Nie należy czepiać się słów
Prawnicy reprezentujący frankowiczów nie zgadzają się z rozumowaniem sądu w Gdańsku.
- Argument, że TSUE nie posługuje się polską terminologią prawną, świadczy o kompletnym niezrozumieniu zasad funkcjonowania prawa europejskiego. Prawo UE ma charakter autonomiczny, oderwany od pojęć i definicji wypracowanych na gruncie porządków prawnych państw członkowskich, gdyż inaczej wyroki TSUE nie byłyby uniwersalne, lecz ograniczone do wykładni prawa UE tylko na użytek jednego państwa członkowskiego – mówi dr Jacek Czabański z kancelarii Czabański Wolna-Sroka
Za nietrafiony uważa też argument, że do zmiany wartości świadczenia doszło wskutek okoliczności niezależnych od stron. Zauważa, że w świetle wyroku TSUE nieuczciwy przedsiębiorca nie może korzystać z ochrony przed utratą wartości kapitału w wyniku inflacji.
Agnieszka Sobczyk z K&L Legal dodaje, że o zmianie wartości pieniądza w czasie można mówić w odniesieniu do ostatnich 2-3 lat - i to głównie w stosunku do cen nieruchomości.
- Przez wiele lat mieliśmy zaś przeplatające się stany deflacji z kilkuprocentową inflacją, które wykluczają sądową waloryzację świadczeń pieniężnych – twierdzi Agnieszka Sobczyk.
Ponadto, jej zdaniem, wyroki w sprawach frankowych powinny być wydawane zgodnie z zasadami współżycia społecznego.
- Przyjęcie forsowanej w wyroku koncepcji, że bankowi należy się zwaloryzowane świadczenie z nieważnej umowy, nie prowadziłoby do zaniechania wprowadzania postanowień nieuczciwych, bo negatywny skutek byłby osłabiony. Nadto zasady współżycia społecznego są nie do pogodzenia z koncepcją, że takie wsparcie otrzymałby łamiący prawo bank. Wszak wprowadzanie postanowień abuzywnych to łamanie prawa – mówi Agnieszka Sobczyk.
Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku jest nieprawomocny. Warto dodać, że ten sam sąd równo rok temu orzekł, że bankowi należy się wynagrodzenie za użyczony kapitał.