Sałata wkracza na talerze

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2015-07-12 22:00

Główki boli wzrost sprzedaży mytych, ciętych i paczkowanych rywalek. Lodowa nadrabia straty kosztem kapusty, a polscy eksporterzy znów sprawiają kłopoty

Holendrzy znowu mają problem z Polakami. Niedawno pisaliśmy, że narzekają na przedsiębiorczych handlowców z Polski, za których pośrednictwem holenderskie jabłka trafiają do Hiszpanii, spychając na drugi plan konkurencję z Holandii. Teraz problem dotyczy polskiej sałaty. Holenderski eksporter poskarżył się dziennikarzom portalu Freshplaza, że Włosi wolą ją od rywalki z Niderlandów.

Zepsuci wyborem

— Kupcy włoscy są wręcz zepsuci przez szeroki wybór sałat lodowych, m.in. ze Szwecji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Danii, Holandii i Polski, a jakość produktu jest bardzo porównywalna — odpowiedział na tych samych łamach anonimowy włoski importer. O wyborze decyduje więc cena — konkludują dziennikarze portalu.

— Mamy przewagę kosztową dzięki odległości — uważa Artur Rytel, prezes Green Factory.

Zaznacza jednak, że sałata nie jest naszą specjalnością eksportową, ale raczej… importową. Zainteresowanie Włochów rośnie latem, gdy nie mogą jej uprawiać z powodu wysokich temperatur. Dane GUS potwierdzają niewielką skalę eksportu, z wieloletnią tendencją wzrostową. W 2010 r. wart był 18 mln zł, a w ubiegłym — 37 mln zł. Import w tym czasie wzrósł ze 124 mln zł do 175 mln zł. Sałatę kupujemy m.in. od Holendrów (w zeszłym roku za 7,4 mln zł), ale przede wszystkim od Hiszpanów (78 mln zł), Włochów (43 mln zł) i Niemców (30 mln zł). Rosnący import nie powinien dziwić, bo produkcja sałaty rosła wolniej niż konsumpcja. W 2005 r. wyprodukowaliśmy 20 tys. ton, a w ostatnich latach produkcja oscylowała wokół 30 tys. ton, jak podaje Bank BGŻ BNP Paribas za FAOSTAT i IERiGŻ. Tymczasem spożycie wzrosło w ostatniej dekadzie dwukrotnie.

— Wprawdzie nie ma danych statystycznych o konsumpcji sałaty, ale można ją oszacować na podstawie wydatków gospodarstw domowych. Realnie, tj. po uwzględnieniu inflacji, wzrosły od 2005 do 2014 r. o 94 proc. — mówi Irena Strojewska, ekspert IERiGŻ.

Trudna kategoria

Polacy wiele dowiedzieli się o sałatach — przyznaje Artur Rytel, prezes Green Factory. — Kiedyś konsumenci znali głównie sałatę masłową, teraz jest znacznie większy wybór nie tylko rodzajów sałat, ale też form podania — rozwinęła się półka z pociętymi i umytymi — dodaje szef Green Factory.

Zdaniem Piotra Grauera, eksperta firmy doradczej KPMG, gotowe do spożycia sałaty to trudny rynek, którego budowa zwróci się dopiero w dłuższym okresie.

— Widać na razie dwie kategorie sałatkowo-sałatowe. Jedna to półprodukty, czyli paczkowana sałata (lub miksy sałat), cięta i myta, a drugi — sałatki wieloskładnikowe, nawiązujące do różnych kuchni narodowych i regionalnych. To trudne produkty pod względem logistycznym — mają krótki termin przydatności, więc codziennie muszą rotować na półce, są bardzo lekkie i trzeba je przechowywać w warunkach chłodniczych, a sam produkt jednostkowy nie jest drogi. Wymagają więc inwestycji i po stronie producenta, i po stronie handlu. Sieci muszą zagwarantować odbieranie odpowiednich wolumenów, żeby producent był w stanie zainwestować w niezbędną infrastrukturę — uważa Piotr Grauer.

Zdaniem Mariusza Dziwulskiego, eksperta rynku owoców i warzyw w Banku BGŻ BNP Paribas, konsumenta przyciąga atrakcyjne opakowanie z logo producenta i informacją o certyfikatach poświadczających walory zdrowotne produktu — i za to jest gotów zapłacić więcej. W tym kierunku powinni więc podążać producenci. Według różnych szacunków, sałaty convenience to rynek wart do 100 mln zł rocznie. Anna Hajduk-Baruch z Warzywnictwa Hajduk przyznaje, że producenci tradycyjnej sałaty to odczuli.

— Konsumenci jedzą zdecydowanie więcej sałaty, więc rynek rośnie, ale odczuwalne są też przetasowania na niekorzyść sałat w całości, które w tym roku gorzej sobie radzą — tłumaczy Anna Hajduk-Baruch.

Sałacie lodowej z kolei udaje się wypychać kapustę pekińską.

— Nasi odbiorcy gastronomiczni biorą coraz częściej np. do kebabów właśnie sałatę lodową. Tłumaczą to upodobaniami konsumentów — twierdzi Anna Hajduk-Baruch.