Z czego żyje salonik prasowy? Na pewno nie tylko ze sprzedaży gazet. Papierosy, doładowania do telefonów, leki bez recepty — to najbardziej chodliwy towar. Działające na polskim rynku sieci saloników prześcigają się w pomysłach na urozmaicenie asortymentu. Złośliwi przewidują, że gazety służyć mogą wkrótce jedynie do zawijania ociekających keczupem hot-dogów. Okazuje się jednak, że nie jest tak źle.
Rotacja przede wszystkim
Kolporter ma dziś ponad 870 saloników prasowych. Chce mieć dużo więcej.
— Ten rok planujemy zamknąć liczbą minimum 950 saloników. Dynamika wzrostu istotnie przekroczy średnią dla segmentu rynku — przewidujemy, że nasze przychody urosną o około 15 proc. — mówi Mateusz Wiśniewski, wiceprezes Kolportera.
Spółka chce otwierać nowe punkty w centrach handlowych, przy supermarketach, dyskontach i na zmodernizowanych dworcach PKP.
— Szukamy nowych pomysłów na asortyment. Cieple przekąski i kawę można u nas kupić w wybranych salonikach. Tradycyjnie najlepiej sprzedaje się prasa, bardzo zadowoleni jesteśmy z wyników sprzedaży napojów i słodyczy. Klienci coraz częściej kupują też zabawki i ogólnodostępne leki — mówi Mateusz Wiśniewski.
Dystansu do konkurencji nie chce stracić Ruch. Dawny monopolista zapewnia, że otwiera saloniki w całej Polsce, ale „jest w okresie głębokich zmian i dlatego nie podaje szczegółowych informacji”.
— Poszerzamy ofertę o chemię, kosmetyki, słodycze, napoje, baterie czy artykuły sezonowe i okolicznościowe. Dzięki nowemu systemowi informatycznemu punktowo analizujemy poziomy sprzedaży, dlatego możemy dostosować ofertę do miejsca. Wprowadzamy też do sprzedaży marki własne, jak papierosy WRC — mówi Izabela Cicha-Berenda, rzecznik Ruchu.
Francuski styl
Polscy specjaliści od kolportażu mają mocnego rywala z zagranicy. To spółka HDS, należąca do francuskiej grupy Lagardère.
Jej flagowymi okrętami są saloniki Inmedio (350 punktów przy centrach handlowych) i Relay (130 — zlokalizowanych na dworcach autobusowych i kolejowych). Portfel grupy jest jednak znacznie szerszy. Są w nim m.in. sklepy wolnocłowe Aelia (w Polsce silniejszą pozycję w tym segmencie ma tylko Baltona) czy sklepy convenience 1Minute.
— Otworzymy w tym roku około 90 nowych placówek, z czego 60 to będą saloniki prasowe, 20 — kawiarnie, a 10 — sklepy wolnocłowe. Zamkniemy też kilka nierentownych punktów. Rozwijamy ofertę jedzenia i kawy — punkty gastronomiczne będą się pojawiać głównie w salonikach Relay — mówi Przemysław Leśniak, dyrektor finansowy HDS.
Firma miała w ubiegłym roku prawie 900 mln zł przychodów, po 20-procentowym wzroście. W tym roku — przy wyższej bazie — ma urosnąć o 15 proc. Pomoże… prasa.
— Rynek spada, ale my rośniemy. Nie jesteśmy uzależnieni od sprzedaży dzienników, która spada najbardziej. Skupiamy się raczej na prasie kolorowej, gdzie notujemy zwyżki — takiej oferty nie da się po prostu znaleźć w internecie — mówi Przemysław Leśniak.
Pora podgryzania
Największym graczom wyrasta konkurencja w regionach. Na zachodzie kraju — głównie na Dolnym Śląsku — coraz śmielej poczyna sobie szczecińska spółka Tobacco Press. Pierwsze saloniki otwierała już w 1999 r., ale przyspieszyła 2 lata temu, gdy w ciągu roku podwoiła liczbę placówek. Teraz ma ich 41.
Jeszcze więcej ma poznański Eurokiosk. Prowadzi ponad 150 punktów w Wielkopolskiem i województwach ościennych, z czego większość to saloniki prasowe funkcjonujące we franczyzie. Spółka próbuje też walczyć w oferujących wyższe marże segmentach rynku — w ubiegłym roku ruszyła z kawiarniami, m.in. fast-foodowym projektem Euro-Snack.
— Kryzys na rynku prasy jest globalny — i to nic nowego. Najbardziej oczywistym sposobem poradzenia sobie z nim jest ewolucja saloników prasowych w stronę sklepów convenience, zwłaszcza że zarówno Ruch, jak i Kolporter mają rozbudowane działy dystrybucji towarów szybkorotujących. Sieci próbują też innych dróg, a rynkowi konkurenci chętnie kopiują udane pomysły — Kolporter odniósł sukces, wprowadzając produkty marki własnej, Ruch zainwestował w estetykę swoich punktów — komentuje Agnieszka Górnicka, prezes agencji badawczej Inquiry.