Same raporty nie wystarczą

Magdalena Wierzchowska
opublikowano: 2005-06-09 00:00

Krytykując radę narażamy się na odwet, ale jaki mamy wybór — pytają przedstawiciele mediów. 

Monika Bednarek prezes Eurozetu, właściciela Radia Zet

KRRiT jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych instytucji w Polsce. Kolejne raporty NIK to potwierdzają, ale potem nic się nie dzieje. Co gorsza, nadawcy obawiają się, że krytykując radę, narażają się na złe traktowanie z jej strony. KRRiT ma narzędzia ustawowe, by pokazać, kto tutaj rządzi. W grudniu 2004 r. wprowadziła nowe procedury dotyczące przyznawania częstotliwości. Eurozet złożył, zgodnie z procedurą, dwa wnioski — jeden dla Radia Zet, drugi — dla Radiostacji. Wniosek Radia Zet jest rozpatrywany, a Radiostacji — mam wrażenie — tkwi w zawieszeniu. Złożyliśmy już pismo w tej sprawie. Mówi się nieoficjalnie, że uprzywilejowaną pozycję w KRRiT ma RMF i Eska, neutralną Eurozet i Agora, a złe czasy nastały dla grupy Ad. Point. Mam nadzieję, że po mojej wypowiedzi nie pogorszy się pozycja Eurozetu, bo wtedy plotki by się potwierdziły.

Kazimierz Gródek prezes RMF FM

KRRiT nie chciała wydać koncesji trzem stacjom radiowym firmy Multimedia tylko dlatego, że współpracowała z nami. Nie mamy żadnych złudzeń — nie były to decyzje merytoryczne, ale prymitywny odwet Włodzimierza Czarzastego i lewicowej części KRRiT za naszą nieprawomyślność i za krytyczny stosunek do rządu Leszka Millera.

W latach 2001-02 toczyliśmy z KRRiT batalię w związku z jej nadmierną ingerencją w sprawy własnościowe. Nadzór nad nimi miał być instrumentem, który pozwoli wpływowym członkom KRRiT ręcznie sterować rynkiem mediów elektronicznych, w szczególności inwestycjami.

Po korzystnych dla nas wyrokach sądów KRRiT wycofała się z wielu zapisów o kontroli własności w mediach. Mam wrażenie, że teraz jest bardziej ostrożna. Nadal jednak sprawy merytoryczne interesują ją tylko wtedy, gdy mają polityczny kontekst. Inne się ślimaczą.