Po dziewięciu latach Unicredit wypada z Ligi Mistrzów. Były właściciel Pekao nie przedłużył na kolejne trzy lata kontraktu z UEFA, ale federacja nie narzeka, bo na jego miejsce wchodzi Santander, w Polsce właściciel m.in. BZ WBK. Hiszpański bank dla piłkarskich rozgrywek porzuca Formułę 1.

— 10 lat temu, gdy decydowaliśmy się na sponsorowanie Formuły 1, chcieliśmy umiędzynarodowić znajomość marki, by stała się globalna, a bank zaczął się liczyć jako jeden z największych na świecie. I to się świetnie sprawdziło. Teraz czas na nowy etap — mówi Juan Manuel Cendoya, wiceprezes Santandera, odpowiedzialny za marketing i komunikację.
Rozmowy z UEFA zaczęły się 5-6 lat temu, a rok temu strony dobiły targu. Wartości kontraktu nie ujawniły.
— Jest ogromna, ale nie przepłacamy, bo wchodzimy do najlepszego produktu, a UEFA to bardzo profesjonalny partner, który wie, jak budować wartość dla partnerów — mówi Cendoya.
Liga Mistrzów to kolejne piłkarskie rozgrywki, które wspiera Santander — jest także tytularnym sponsorem hiszpańskiej La Ligi, a od ponad 10 lat także Copa Libertadores, południowoamerykańskiego odpowiednika Ligi Mistrzów.
— Sport to fantastyczna platforma marketingowa, a piłka nożna jest niezwykle ważna na rynkach, na których spotykamy się ze 120 mln klientów, m.in. w Hiszpanii, Portugalii czy Brazylii. Dzięki piłce budujemy kontakt i zaufanie, ale to nie działalność charytatywna, liczymy, że przełoży się na wzrost biznesu. Odświeżyliśmy markę, by nadać jej bardziej cyfrowy i nowoczesny charakter. Jesteśmy przekonani, że Liga Mistrzów będzie świetną platformą do zakomunikowania o tym — mówi Juan Manuel Cednoya. Globalnym ambasadorem nowej kampanii Santandera został słynny brazylijski piłkarz — Ronaldo.
— Współpracowaliśmy z Pele i ciężko było znaleźć kogoś, kto grałby na jego poziomie. Pierwszym wyborem był Ronaldo, jest zawsze uśmiechnięty, blisko ludzi, angażuje się w ważne projekty społeczne i wzbudza pozytywne emocje, nie tylko wśród Brazylijczyków. Jest pozytywnie postrzegany nawet w Argentynie i Portugalii — twierdzi Cendoya.
— Gdybym wiedział o tym wcześniej, zażądałbym większego kontraktu — powiedział Ronaldo podczas konferencji, szeroko się przy tym uśmiechając.
Współpraca Santandera i UEFA ma być dużo większym projektem niż tylko reklamą wizerunkową.
— Chcemy stworzyć produkty finansowe dla byłych i obecnych piłkarzy, by byli lepiej przygotowani do życia po karierze, oraz finansować akademie, by kształcić młodych zawodników — mówi Juan Manuel Cendoya.
Bank przeznaczy także 1 proc. wartości kontraktu na projekt Common Goal, rozwijany przez międzynarodową, pozarządową organizację, którego celem jest wspieranie finansowe biednych i transformacja społeczna mniej rozwiniętych krajów przez futbol. Choć UEFA otwarcie o tym nie mówi, na plecach Santandera UEFA chce mocniej zaistnieć z Ligą Mistrzów w Ameryce Łacińskiej — wspólnie budują platformę medialną promującą Ligę Mistrzów.
— Widzimy ogromny potencjał w tej części świata. Liga Mistrzów to najbardziej globalne rozgrywki na świecie, choć rozgrywane tylko w Europie. Na razie nie ma żadnych planów, by toczyły się także na innych kontynentach — mówi Guy-Laurent Epstein, dyrektor marketingu w UEFA.
Szef marketingu Santandera jest odważniejszy — mówi, że warto myśleć o większej integracji kontynentów, np. poprzez rozegranie finału Ligi Mistrzów w Sao Paulo lub meczu między zwycięzcami Ligi Mistrzów i Copa Libertadores.