Obawy przed koronawirusem zachwiały wiarą inwestorów w globalne ożywienie, jednak strategii gry pod nie lepiej nie skreślać przedwcześnie.
Po tym jak przez większą część lutego rynki akcji ignorowały
rozszerzanie się epidemii koronawirusa, do poważniejszej wyprzedaży
doprowadziło dopiero pojawienie się ogniska choroby we Włoszech.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Obawy przed koronawirusem zachwiały wiarą inwestorów w globalne ożywienie, jednak strategii gry pod nie lepiej nie skreślać przedwcześnie.
Po tym jak przez większą część lutego rynki akcji ignorowały
rozszerzanie się epidemii koronawirusa, do poważniejszej wyprzedaży
doprowadziło dopiero pojawienie się ogniska choroby we Włoszech.
Tak gwałtowny zwrot na rynkach mógł być sporym zaskoczeniem dla wielu
strategów inwestycyjnych. Tylko w ostatnich dniach strategię gry pod
odbicie globalnego wzrostu i inflacji (tzw. reflation trade)
rekomendowali specjaliści Bank of America, JPMorgana oraz Stifela.
— Od jesieni inwestowaliśmy zgodnie z taką strategią i bardzo dobrze to
działało. Było wiele oznak tego, że globalna gospodarka wychodzi z
marazmu, w którym tkwiła w 2019 r., ale znak zapytania nad tym postawiła
sprawa koronawirusa — przyznaje Bartosz Pawłowski, dyrektor inwestycyjny
w bankowości prywatnej mBanku.
Podobne dylematy specjalistów widać było w wynikach lutowego sondażu
Bank of America wśród globalnych zarządzających aktywami. Nadal
oczekujący przyspieszenia globalnego wzrostu i inflacji przeważali nad
spodziewającymi się ich spowolnienia, jednak w porównaniu ze styczniem
różnica w ich odsetkach stopniała, sięgając odpowiednio 16 oraz 40 pkt
proc.
Monetarne wsparcie
W raporcie z tego pokazującego schłodzenie nastrojów badania nowojorscy
stratedzy BofA ocenili, że jego wyniki skłaniają ich do zachowania
„nieracjonalnego optymizmu” co do rynkowych perspektyw. W podobnym tonie
wypowiadał się ich londyński kolega Barnaby Martin (wprawdzie miało to
miejsce jeszcze przed informacjami o skali zachorowań we Włoszech).
Aktywów korzystających na odbiciu od dna wzrostu i inflacji lepiej nie
skreślać przedwcześnie, bo na obawy przed epidemią będą musiały
zareagować banki centralne, podkreśla strateg BofA. Łagodzenie polityki
pieniężnej będzie napędzać popyt zarówno na aktywa korzystające na
ożywieniu, jak i na bezpieczne schronienia, przekonuje specjalista w
rozmowie z agencją Bloomberg.
— Od początku roku banki centralne na świecie dokonały 13 obniżek stóp
procentowych, a jeśli takie tempo zostanie utrzymane, to cały 2020 r.
zamknie się stoma obniżkami. To oznaczałoby najszerzej zakrojone
łagodzenie polityki pieniężnej w historii — zauważa Barnaby Martin.
Banki i surowce
W ubiegłym tygodniu fiskalne i monetarne wsparcie dla pracującej obecnie
na pół gwizdka gospodarki zapowiedziały Chiny, a przestrzeń do obniżek
stóp udowodniły ostatnio chociażby banki centralne Rosji i Meksyku.
Zdaniem Barnaby’ego Martina skorzystać na tym powinny akcje europejskich
banków, spółek wydobywczychi paliwowych, bo mają one wysoką ekspozycję
na globalną koniunkturę. Listę spółek z rynku amerykańskiego o
największym potencjale w przypadku rozgrywania przez inwestorów
scenariusza ożywienia stworzył Barry Bannister z banku Stifel.
Specjalista wziął pod lupę współczynniki, które uznał za najlepsze
barometry gry pod ożywienie: indeks dolara, relację cen ropy i złota,
oczekiwania inflacyjne wynikające z różnicy w wycenach obligacji
konwencjonalnych oraz indeksowanych do inflacji, a także rentowności
obligacji 10-letnich USA.
Następnie wybrał spółki z indeksu S&P500 o najwyższej korelacji notowań
z tymi wskaźnikami, czego efektem była lista 25 podmiotów z branż
takich, jak surowce, paliwa, przemysł, finanse oraz technologie. Według
symulacji specjalisty portfel, w którego skład weszłyby m.in. paliwowy
Conoco Phillips, bank Morgan Stanley, technologiczny Intel, wydobywczy
Freeport McMoRan oraz przemysłowy Caterpillar, miałby szansę zakończyć
2020 r. dwukrotnie większym umocnieniem niż S&P500.
„Ten scenariusz będzie zagrożony, jeśli czynniki ryzyka, które widzimy
na horyzoncie, rzeczywiście wepchną gospodarkę USA w recesję” —
zastrzega jednak Barry Bannister w datowanym na 11 lutego raporcie.
To musisz wiedzieć dziś rano
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
×
To musisz wiedzieć dziś rano
autor: Kamil Zatoński
Wysyłany codziennie
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
Negatywny scenariusz
Wśród zagrożeń specjalista wymienia nie tylko rozszerzanie się epidemii
koronawirusa, ale także potencjalny powrót wojny handlowej. Do recesji
doprowadzić mogą też opóźnione efekty wcześniejszych błędów w polityce —
napięć handlowych z Chinami oraz zbyt daleko idącego zaostrzenia
polityki Fedu.
Ostatnim negatywnym scenariuszem nakreślonym przez specjalistę Stifela
byłoby utrzymanie słabości globalnej gospodarki, prowadzące do ponownego
odwrócenia krzywej rentowności w USA, sygnału zwykle poprzedzającego
recesję w największej gospodarce świata. Tymczasem zdaniem Jarosława
Leśniczaka, zarządzającego TFI PZU, zagrożenie recesją wcale nie musi
się zmaterializować, by o inwestowaniu pod scenariusz ożywienia można
było zapomnieć.
— Inwestorzy oczekiwali, że globalne ożywienie przybierze kształt litery
„V”, jednak teraz widać, że epidemia koronawirusa nie pozostanie bez
wpływu na wzrost, a wręcz wrócić mogą obawy recesyjne. W drugiej połowie
roku sytuacja może się zmienić, ale w najbliższych kilku-kilkunastu
tygodniach trzymałbym się defensywnej strategii — radzi Jarosław
Leśniczak.
Zdaniem specjalisty w globalnej gospodarce możliwe są obecnie dwa
scenariusze: recesyjny i taki, w którym przed recesją świat uchroni
jedynie zdecydowana reakcja banków centralnych. Dopóki nie pojawią się
sygnały potwierdzające ożywienie, lepiej trzymać się inwestycji w aktywa
dobrze zachowujące się w środowisku słabego wzrostu i presji na spadek
inflacji, podkreśla specjalista.
— Portfel na najbliższe miesiące oparłbym na obligacjach gospodarek
dojrzałych oraz najbardziej stabilnych rynków wschodzących, głównie z
regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Utrzymywałbym ekspozycję na złoto
i bezpieczne waluty — jena, franka, a w dalszej kolejności także dolara.
Unikałbym akcji oraz ekspozycji na notowania ropy i surowców używanych w
przemyśle — wylicza Jarosław Leśniczak.
Światełko w tunelu
Tymczasem Bartosz Pawłowski z mBanku, choć przyznaje, że związane z tym
ryzyko wzrosło, to wciąż trzymałby się koncepcji inwestowania pod
nadejście ożywienia. W tym scenariuszu napędzałoby je łagodzenie
polityki banków centralnych, reagujących na obawy, że epidemia podkopie
wzrost. W portfelu nastawionym na ożywienie powinny się według niego
znaleźć akcje z sektora bankowego i z rynków wschodzących. Przydałaby
się też ekspozycja na waluty z tej ostatniej grupy krajów oraz na
surowce. Problem tkwi w tym, że nie da się przewidzieć, w którą stronę
rozwinie się sprawa epidemii, a mało który inwestor może sobie pozwolić
na cierpliwe ponoszenie strat w przypadku odwrotnego od założeń rozwoju
sytuacji.
— Może okazać się, że jeszcze przez 2-3 tygodnie rynkom będą ciążyły
wiadomości o związanych z epidemią zakłóceniach w łańcuchach dostaw.
Następnie przyjdzie etap, kiedy skutki epidemii będą znajdować
odzwierciedlenie w twardych danych, a dopiero potem banki centralne
zareagują. Może też jednak być odwrotnie — władze monetarne zareagują z
wyprzedzeniem, a choroba zostanie szybko opanowana i inwestorzy będą
mogli się cieszyć z dodatkowej stymulacji fiskalnej — ocenia Bartosz
Pawłowski.
Tymczasem w wynikach sondażu BofA wśród zarządzających znajdujemy
odpowiedź na pytanie, co musiałoby się stać, by oczekiwania inflacyjne
inwestorów wzrosły na tyle, żeby kapitał zaczął płynąć do aktywów
korzystających na ożywieniu. Jedna czwarta wskazań padła na przyjęcie
przez rządy Nowoczesnej Teorii Pieniądza, zgodnie z którą należy
wspierać koniunkturę stymulacją fiskalną. Tylko nieco mniej
ankietowanych obstawiło zobowiązanie się gospodarek grupy G7 do
inwestycji infrastrukturalnych. 18 proc. przełomu upatrywało w wyborze
progresywnego demokraty, takiego jak Bernie Sanders lub Elizabeth
Warren, na prezydenta USA. W dalszej kolejności wymieniano koniec QE w
Europie i Japonii oraz porozumienie krajów G7 wokół „Zielonego New Deal”.