W Sejmie nie odbędzie się natomiast debata na temat sytuacji polskich stoczni, o co wnosiła opozycja. We wtorek marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wyjaśniał posłom, że rząd prosił o przełożenie takiej debaty na wrzesień.
Komisja Europejska dała Polsce czas do 12 września na przygotowanie nowych planów restrukturyzacji stoczni Gdynia i Szczecin. KE ostrzega, że jeżeli w ostatecznych planach nie zostaną naniesione wymagane poprawki, zażąda zwrotu środków pomocy publicznej wraz z odsetkami. Ostateczną decyzję KE ma podjąć w październiku.
Przełożenie debaty na temat stoczni krytykowali posłowie Stanisław Wziątek (Lewica) i Joachim Brudziński (PiS). "Nie uciekajcie od tego tematu" - apelował do PO Brudziński.
Większość sejmowa zdecydowała także o tym, że Sejm zajmie się w tym tygodniu przygotowanym przez PO projektem ustawy, który likwiduje finansowanie partii z budżetu państwa. W zamian projekt umożliwia przekazywanie - przez osoby fizyczne - na rzecz partii politycznych 1 procenta podatku. Był to punkt sporny w porządku obrad.
Również inne punkty porządku obrad wzbudziły dyskusję. Posłowie Lewicy Anna Bańkowska i Tomasz Kamiński wnosili o wydłużenie czasu na debatę o wzroście cen i przesunięcie jej z popołudnia na godziny poranne. Z kolei poseł PiS Tadeusz Cymański chciał, by dyskusja nad projektem dotyczącym uposażeń emerytów została przełożona z godzin wieczornych na czas, w którym mogłaby być transmitowana w telewizji.
Gdy marszałek Komorowski dyscyplinował posłów, włączyła się do dyskusji Joanna Senyszyn. "Bezczelne pytania +w jakim trybie chce pan zabrać głos+ są denerwujące, nie tylko dla posłów, ale też dla społeczeństwa" - mówiła Senyszyn. Jak dodała, marszałek czyni z Sejmu "nie tyle Sejm niemy, co chory".
Na to odpowiadał Janusz Palikot (PO), ironizując, że składa wniosek formalny o zorganizowanie dla posłów opozycji szkolenia ze znajomości regulaminu Sejmu. "Można to połączyć również z badaniami lekarskimi" - dodał, co wywołało śmiech na sali sejmowej.