W poniedziałkowym „PB” pisaliśmy, że polskie marki są słabo znane w świecie. Ministerstwo Gospodarki chce zrealizować strategię promocji gospodarczej, w której będzie wspierać 15 wybranych sektorów w zagranicznych podbojach. Polska awangarda przedsiębiorców działających za granicą zna odpowiedź na pytanie, jak się przebić. Wrocławski producent chemii budowlanej naukowo wykazał, że w ekspansji zagranicznej liczy się jakość.
— Musimy dostarczać produkty wysokiej jakości, to ważniejsze niż koncentrowanie się na cenie — uważa Krzysztof Domarecki, prezes Seleny, producenta chemii budowlanej.
Daleko za Niemcami
Jego firma, która niemal 70 proc. biznesu ma już poza Polską i sprzedaje w 70 krajach, zrobiła na własny użytek wśród 30 swoich pracowników z zagranicznych oddziałów badanie dotyczące postrzegania polskich marek chemii budowlanej. Jako godne zaufania lub dobrej jakości najwyżej pozycjonowane są marki niemieckie, niżej europejskie. Polskie znalazły się na trzecim miejscu — wyżej niż francuskie czy włoskie i azjatyckie.
— Okazuje się, że polskie marki budowlane uważane są za godne zaufania i konkurencyjne cenowo. Wcale nie jest źle. Musimy jednak dostarczać produkty wysokiej jakości, to ważniejsze niż koncentrowanie się na cenie — mówi Krzysztof Domarecki, który podkreśla, że badanie dotyczyło materiałów budowlanych i dla innych branż wynik może być odmienny. Są kraje, np. Korea Południowa, gdzie jedna z marek Seleny — Tytan — jest postrzegana wyżej od marek niemieckich. Wrocławska firma od 2001 r. celuje w tym kraju w produkty z górnej półki.
Jak to się robi
To właśnie jakość gwarantuje powodzenie za granicą.
— Pierwszy element przed ekspansją poza kraj to ocena własnego produktu. Czy jestem mocny w swoim kraju dlatego, że mam dobry produkt czy niską cenę. Jeśli odpowiedzią jest dobry produkt, można wychodzić za granicę — uważa założyciel Seleny.
Jego zdaniem, łatwiej wejść na rynki niezbyt dojrzałe, bo to dynamiczne gospodarki, choć trzeba pamiętać, że jest tam więcej turbulencji i są one mniejsze niż rynek Europy Zachodniej. Należy zaczynać od bliskiej zagranicy. Wybór kierunku Wschód-Zachód zależy od branży.
Drugie podejście
W 2000 r., na początku zagranicznej ekspansji, Selena próbowała wejść jednocześnie do Europy Wschodniej i Zachodniej. Plan wypalił połowicznie.
— Przez pierwsze 4-5 lat próbowaliśmy równolegle rozwijać oba kierunki, ale w zachodniej Europie nam nie wyszło, bo rynki były dojrzałe i zamknięte. W Europie Wschodniej udało się wejść do większości krajów i dziś jesteśmy liderem lub mieścimy się w pierwszej trójce; notujemy tam duże zwyżki — mówi szef Seleny. W 2009 r. Selena wróciła na niewielką skalę do zachodniej Europy. Zaczęła od Hiszpanii.
— Ale zrobiliśmy to w inny sposób. Przejęliśmy w Hiszpanii największego producenta uszczelniaczy i klejów, z siedemdziesięcioletnią tradycją — mówi Krzysztof Domarecki.