Według wstępnych danych opublikowanych we wtorek przez urząd statystyczny, w kwietniu 2025 r. roczna inflacja cen konsumpcyjnych (CPI) w Czechach wyhamowała do 1,8 proc. z poziomu 2,7 proc. odnotowanego miesiąc wcześniej. Odczyt ten okazał się znacznie niższy od oczekiwań ekonomistów, których mediana prognoz wskazywała na wartość 2,1 proc.
W porównaniu z marcem odnotowano dezinflację na poziomie 0,1 proc. W tym przypadku spodziewano się wzrostu wskaźnika o 0,1 proc., czyli utrzymania dynamiki z marca.
Po tym, jak w ubiegłym roku czeski bank centralny przeprowadził gwałtowne cięcia kosztów pożyczek, decydenci przyjęli strategię „stop-go” – wstrzymali się od zmian polityki w grudniu, obniżyli stopy ponownie w lutym br., a następnie utrzymali je na niezmienionym poziomie w marcu.
Jednak część członków zarządu banku centralnego nadal sugeruje ostrożność w dalszym łagodzeniu polityki monetarnej. Jako argumenty podają obawy dotyczące trwałego wzrostu kosztów usług, płac oraz cen nieruchomości. Również w kontekście deficytu budżetowego kraju nadmierne poluzowanie polityki pieniężnej nie byłoby wskazane.
Czeska gospodarka w tym roku wysyłała niejednoznaczne sygnały. Na inflację wpływały zmienne ceny żywności i paliw oraz ożywiający się rynek nieruchomości. Konsumpcja gospodarstw domowych co prawda odradza się po najgorszym kryzysie kosztów utrzymania od trzech dekad, ale postępuje to w bardzo wolnym tempie. Dodatkowo inwestycje nadal pozostają na niskim poziomie.