Przedsiębiorcy z zachodniopomorskiego wskazywali podczas gali na atuty i źródła problemów regionu. Doskwiera im m.in. brak rąk do pracy
Bliskość państw Europy Zachodniej i Skandynawii to oczywisty atut
województwa zachodniopomorskiego. Skrzętnie wykorzystują go
przedsiębiorcy z obu stron Odry i Bałtyku.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Przedsiębiorcy z zachodniopomorskiego wskazywali podczas gali na atuty i źródła problemów regionu. Doskwiera im m.in. brak rąk do pracy
Bliskość państw Europy Zachodniej i Skandynawii to oczywisty atut
województwa zachodniopomorskiego. Skrzętnie wykorzystują go
przedsiębiorcy z obu stron Odry i Bałtyku.
JAK W RODZINIE:
Przedstawiciele ponad osiemdziesięciu zachodniopomorskich firm — Gazel Biznesu — wzięli udział w gali zorganizowanej w szczecińskim hotelu Radisson.
ANDRZEJ SZKOCKI
Europa w pigułce
Wśród Gazel Biznesu z tego regionu tradycyjnie wiele jest firm z
niemieckimi korzeniami. Jedna z nich to należąca do Grupy Kopf spółka
Zinkpower, specjalizująca się w cynkowaniu wyrobów i konstrukcji
stalowych.
— Nasza grupa liczy 37 spółek w różnych krajach. W Polsce zaczynaliśmy w
2003 r. właśnie od Szczecina, gdzie przejęliśmy upadający zakład Porta
Eko Cynk. Później powstały kolejne polskie zakłady grupy w Buku, Koninie
i Janowie Lubelskim. Szczecin jest jednak bardzo ważny, bo przemysł
stoczniowy i zakłady działające w otoczeniu stoczni to dla nas istotne
źródło zleceń — mówił Andrzej Janiak, kierownik zakładu Zinkpower
Wielkopolska. Tegoroczny ranking Gazel Biznesu wskazuje jednak, że
Pomorze Zachodnie to niezwykle atrakcyjny region także dla nieco
dalszych sąsiadów, jakimi są państwa skandynawskie. Dowodem jest skład
regionalnego podium rankingu „Gazele Biznesu 2017”.
Zdobywca pierwszego miejsca — firma Specma ze Stargardu,
wyspecjalizowana w produkcji węży oraz kompletnych układów
hydraulicznych wykorzystywanych w koparkach, ładowarkach i innych
maszynach roboczych, a nawet w systemach napędowych statków, to polska
spółka szwedzkiej firmy z ponad stuletnią tradycją. Także drugi w
zestawieniu AutoStore z Koszalina ma skandynawskie, a konkretnie
norweskie, korzenie. I ta firma produkuje zaawansowane technologicznie
wyroby, jakimi są automatyczne systemy magazynowania towarów, które
pozwalają podnieść efektywność wykorzystania powierzchni składowych.
Trzecie miejsce na podium zachodniopomorskich Gazel Biznesu zajmuje, a
jakże, polska córka szwedzkiego koncernu Modul Trading.
Container Modul — bo tak się nazywa — wytwarza specjalistyczne kontenery
oraz zbiorniki, naczepy i przyczepy. Polsko-duńską spółką jest natomiast
tegoroczna Supergazela, goszcząca w rankingu po raz piąty — firma
Dancoal z Łozienicy. Wytwarza ona wysokiej jakości ekologiczne grille, a
także materiały eksploatacyjne i paliwa do grilla i kominka, jak
podpałki, drewno i węgiel drzewny.
Jak w całej Polsce
Bliskość chłonnych rynków zbytu sprawia, że w ostatnich latach problemem
dla zachodniopomorskich firm stało się nie to, gdzie sprzedać, lecz
„kim” wytwarzać wyroby lub świadczyć usługi. Powszechny niedobór rąk do
pracy dotknął także region uważany jeszcze kilka lat temu za rezerwuar
siły roboczej.
— Sprzedajemy wyroby w całej Europie, lecz żeby je wytworzyć, dowozimy
pracowników z coraz większych odległości, zatrudniamy przybyszów ze
Wschodu, a także coraz bardziej automatyzujemy produkcję. W pobliżu
Goleniowskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w której działamy,
praktycznie nie ma bezrobocia — mówił Tadeusz Redmann, prezes firmy
Dancoal.
Na zmiany zachodzące na rynku pracy zwracał uwagę także Bartosz
Petrykowski, prokurent Specmy. — Główną zaletą polskich zakładów
zagranicznych firm przestały już być niskie koszty siły roboczej. Naszym
atutem dzisiaj jest zdecydowanie większa niż na Zachodzie wydajność
pracy. Polakom po prostu bardziej się chce — przekonywał Bartosz
Petrykowski.
Własną metodę na kłopoty z kadrami znalazła rodzinna firma Elgat z
Tanowa, która wytwarza rozdzielnice elektryczne. Polega ona na
cierpliwym wychowywaniu sobie pracowników. — Około 80 proc. naszej
załogi to panie. Te, które pracują przy produkcji, sami przyuczamy i to
procentuje fachowością i przywiązaniem do firmy. Kiedy pojawiła się
potrzeba zatrudnienia inżyniera elektryka, po długim poszukiwaniu
zdecydowaliśmy się na studenta ostatniego roku, który poznaje firmę i
zdobywa niezbędne doświadczenie — mówił Wojciech Pasternak, prezes
Elgatu. Problemy regionu z dostępnością kadr potwierdził Łukasz
Bartczak, właściciel agencji pracy czasowej No Problem.
— Rozpoczęcie przez Amazon działalności w Kołbaskowie pokazało po
pierwsze, gdzie jest dolna granica wynagrodzenia, którą ktokolwiek
skłonny jest zaakceptować, a po drugie, że na rynku pracy nie ma ludzi.
My wcale się nie cieszymy z tak dużego popytu na fachowców, bo nie
możemy ich zaoferować naszym klientom. Żeby zapobiec kłopotom, już dawno
postawiliśmy na usługę, która polega na wyszukiwaniu specjalistów o
bardzo wysokich kwalifikacjach na specjalne zamówienia. Ponadto
wyszukujemy Polakom atrakcyjne miejsca pracy na Zachodzie, bo tam
zarobki nadal są dużo wyższe niż u nas, i sprowadzamy do kraju
pracowników ze Wschodu — mówił Łukasz Bartczak.