W tygodniu zakończonym w ubiegły wtorek profesjonalni zarządzający ograniczali pozycje nastawione na kontynuację hossy na rynku ropy. Liczba pozycji obliczonych na zwyżki przekraczała liczbę pozycji nastawionych na przecenę o 387 tys. To oznacza o 6,5 proc. niższą różnicę w porównaniu z zanotowanym tydzień wcześniej rekordem. Optymizm inwestorów co do rynku ropy słabnie pośród rosnących zapasów surowca w USA (dotąd ropę kupowano w reakcji na stosowanie się przez OPEC do przyjętych w listopadzie ograniczeń wydobycia). We wtorek za baryłkę ropy WTI płaci się 53,3 USD, o 1,2 proc. mniej niż tydzień wcześniej.
- To stosunkowo nieznaczne dostosowanie pozycjonowania zarządzających. Przy tak dużym nagromadzeniu długich pozycji można się obawiać, że inwestorzy ci zaczną sprzedawać – komentował dla Bloomberga Tim Evans, analityk Citi Futures Perspective.
Szacunkowe dane o wydobyciu ropy przez kartel OPEC pokazały, że w lutym spadło oni do 32,2 mln baryłek dziennie, co oznacza o 4 proc. większe cięcie produkcji, niż uzgodnione w listopadzie. Zupełnie przeciwny wydźwięk miały dane o zapasach ropy w USA, które na 24 lutego wyniosły 520 mln baryłek i były największe w historii. Liczba otwartych w USA wiertni naftowych wzrosła do 609, największej liczby od półtora roku, co wskazywało na szybkie tempo zastępowania brakującej produkcji OPEC przez produkcję amerykańską.
- Rynek jest mocno przechylony w stronę pozycji nastawionych na zwyżki i przez to bardzo podatny na przecenę. Inwestorzy próbują przeczekać do rozpoczęcia za miesiąc okresu większego zapotrzebowania na ropę i liczą, że OPEC dalej będzie ograniczał produkcję – oceniał w rozmowie z Bloombergiem Stephen
Schork, prezes firmy doradczej Schork Group.
