Czy w wydziałach upadłościowych sądów rejonowych z Katowic i Gliwic zaszły nieprawidłowości na dużą skalę? Z ustaleń „Pulsu Biznesu” wynika, że taką wersję od ponad roku weryfikuje katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Chodzi o pozyskane operacyjnie informacje, dotyczące powiązań konkretnych sędziów z obu sądów z konkretną kancelarią prawną ze Śląska, a także ze współpracującymi z nią syndykami i biegłymi sądowymi. Rzekomy „układ” miał przekładać się na możliwość załatwiania w tych sądach określonych, wartych miliony złotych, decyzji w konkretnych, dużych postępowaniach upadłościowych.

— ABW weryfikuje taką oto tezę, że od kilku lat funkcjonuje na Śląsku grupa osób, której członkowie, wykorzystując niestandardowo dobre relacje z sędziami, w nieformalny sposób próbują kontrolować przebieg niektórych postępowań — od momentu pisania wniosków o upadłość po ich prowadzenie w rolach syndyków czy nadzorców sądowych. Zarządy spółek mają w ten sposób uzyskiwać pożądane decyzje sądów, a członkowie grupy — wysokie wynagrodzenia za obsługę procesów — twierdzi informator „PB”. Co na to ABW?
— Sprawa znana jest Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i pozostaje w fazie naszej oceny. Po analizie tych materiałów poinformujemy pana o dalszych działaniach — potwierdza Maciej Karczyński, rzecznik ABW, ale ucina pytania o szczegóły.
Tajna kontrola
Z naszych informacji wynika, że notatka ABW, dotycząca tej sprawy, jeszcze w ubiegłym roku trafiła do Wojciecha Hajduka, wiceministra sprawiedliwości, odpowiadającego za nadzór administracyjny nad sądami, a wcześniej przez kilka lat prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach. Konsekwencją tej notatki był wniosek o kontrolę konkretnych postępowań upadłościowych, jaki Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) wysłało do Sądu
Apelacyjnego w Katowicach. To, że do takiej kontroli doszło i w Gliwicach (w grudniu 2012 r.), i w Katowicach (w styczniu i lutym 2013 r.), potwierdził nam sędzia Robert Kirejew, rzecznik prasowy katowickiego sądu apelacyjnego.
— Z polecenia Ministerstwa Sprawiedliwości dwóch sędziów wizytatorów przeprowadziło kontrolę, której przedmiotem były postępowania upadłościowe różnych spółek. Sprawozdanie z niej przedłożono w kancelarii tajnej prezesa sądu i przesłano do resortu sprawiedliwości. Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo decyzją ministra sprawiedliwości sprawie tej od początku nadano klauzulę tajności — mówi Robert Kirejew.
Celowanie w Gliwice
Z informacji „PB” wynika, że jedną ze spraw, która znalazła się pod lupą ABW, jest postępowanie upadłościowe giełdowej do niedawna spółki Jago, prowadzone w sądzie w Gliwicach. Według naszych źródeł, ta sprawa miała być początkiem „czyszczenia” rzekomego „układu”.
W aktach Jago znajduje się opinia biegłego sądowego z grudnia 2012 r., w której stwierdza, że już w trakcie postępowania upadłościowego doszło do pozornego przeniesienia siedziby spółki z podkrakowskich Krzeszowic do Książenic, a to po to, by postępowanie toczyło się przed sądem w Gliwicach. Co więcej, biegły wskazuje, że do podobnych zdarzeń (przeniesienie siedzib tuż przed postępowaniami upadłościowymi lub w ich trakcie) doszło jeszcze w przypadku dwóch innych firm: Mostostalu Chojnice i Rondo-Bau- Konstrukcje, a wszystkie te trzy przypadki łączą określone powiązania osobowe.
Lewe sprawozdanie
Kontrowersji jest więcej. 14 lutego 2012 r. gliwicki sąd w całości przychylił się do wniosku zarządu Jago i ogłosił upadłość firmy z możliwością zawarcia układu, pozostawiając jej władzom zarząd nad całym majątkiem. Zrobił tak m.in. dlatego, że propozycje układowe zarządu Jago w pełni poparł tymczasowy nadzorca sądowy, który uznał, że upadłość układowa będzie najlepszym rozwiązaniem dla wierzycieli.
Służby a Temida
Służby specjalne sędziami zajmują się rzadko. I z różnym skutkiem. W 2008 r. ABW, w związku z podejrzeniami o wydawanie orzeczeń za łapówki, przeszukała biuro Grzegorza B., sędziego z Garwolina. Nazajutrz sędzia się powiesił i sprawa została umorzona. W 2010 r. prawomocnie uniewinniony od zarzutu korupcji został Andrzej Huras, były wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach. Od ABW i prokuratury domaga się 0,5 mln zł odszkodowania. W marcu 2013 r. sąd nieprawomocnie skazał Ryszarda S., byłego prezesa sądu administracyjnego w Poznaniu za to, że, jak wynikało z ustaleń m.in. CBA, za łapówkę załatwił korzystne dla byłego senatora Henryka Stokłosy rozstrzygnięcie jednej ze spraw. W styczniu 2013 r. prokuratura podjęła natomiast umorzone śledztwo w sprawie rzekomej korupcji w Sądzie Najwyższym (powodem umorzenia były błędy popełnione przez CBA, a nie to, że do przestępstwa nie doszło).
Tymczasem już półtora miesiąca później biegły sądowy wydał opinię całkowicie kwestionującą ustalenia nadzorcy. Można w niej przeczytać m.in.: „działalność biznesowa upadłego była/jest trwale nierentowna, a stan ten trwa nieprzerwanie od co najmniej 2008 r. (…) upadły wg stanu na 31.12.2011 r. oraz w chwili obecnej nie był/nie jest przygotowany pod względem organizacyjnym oraz finansowym do sanacji układowej”.
Gizela Jamróz, przewodnicząca wydziału upadłościowego gliwickiego sądu, przyznaje, że sprawozdanie przygotowane przez nadzorcę Jago „nie obrazowało rzeczywistego stanu przedsiębiorstwa upadłego”. Nie odpowiada jednak na pytanie, jakie czynności podjęła w związku z tą konstatacją oraz z opinią biegłego, sugerującą pozorne przenoszenie spółek pod właściwość miejscową kierowanego przez nią sądu. Z naszych informacji wynika tymczasem, że kilka miesięcy temu skierowała do ABW oficjalne pismo informujące o treści tej opinii. Potwierdziliśmy też, że kontrola przeprowadzona na wniosek resortu sprawiedliwości dotyczyła m.in. upadłości jednej ze spółek z opinii biegłego: Mostostalu Chojnice.