Sławomir Mentzen gra w drugiej turze

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-05-20 20:00

Brązowy medalista pierwszej tury sprytnie mianował się dodatkowym uczestnikiem prezydenckiej dogrywki 1 czerwca, stawiając obu rzeczywistym uczestnikom ultimatum.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dwa dni po niedzielnych eliminacjach sztaby Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego z trudem, ale uzgodniły okoliczność bardzo ważną przed decydującą turą głosowania 1 czerwca 2025 r. Oto w piątek, 23 maja, o godz. 20 odbędzie wielka debata telewizyjna obu kandydatów. Plac, czyli halę – tę samą, która zagrała 12 maja w debacie trzynastki chętnych – kodeksowo udostępni nadawca publiczny, czyli Telewizja Polska w likwidacji, natomiast sygnał pobierze sobie gratisowo każdy, kto chce, czyli stacje telewizyjne, portale, kanały etc. Już samo uzgodnienie terminu i miejsca starcia jeden na jednego to ogromny postęp w stosunku do wyborów z 2020 r., ponieważ wtedy wspólnie się nie udało. Andrzej Duda występował w Końskich sam przy pustej mównicy Rafała Trzaskowskiego, natomiast kandydat KO odwrotnie – przemawiał na własnej arenie w Lesznie i daremnie oczekiwał tam na urzędującego prezydenta.

Oba sztaby kompromisowo uzgodniły odstawienie od debaty wszelkich dziennikarzy telewizyjnych. Nie tylko nie pokażą się na wizji, lecz nie mają wpływu na pytania, które w sześciu blokach tematycznych będą zadawali sobie bezpośrednio Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Jedynym reprezentantem mediów, czysto technicznym moderatorem będzie gościnnie dziennikarz prasowo-radiowy, uznany przez obie strony za sprawnego, a co najważniejsze – neutralnego. Wszystkie zadufane ekranowe gwiazdy, od TVP i TVN po Republikę, będą zwyczajnymi widzami daleko od studia. Każda telewizja natychmiast po debacie oczywiście zorganizuje na swojej antenie after party, czyli tłumaczenie widzom, co naprawdę usłyszeli i kto wygrał. Powszechnie akceptowane przez elektorat ogólne wotum nieufności wobec spolaryzowanych stacji telewizyjnych jest konsekwencją ich wpadek i manipulacji z kampanii. Największą wtopą był występ w urzędowej debacie Doroty Wysockiej-Schnepf z TVP, która palący, ale bardzo złożony i wielowątkowy problem demografii zawęziła do obaw Polek o zachodzenie w ciążę jedynie z powodu… przepisów antyaborcyjnych. Wypada jeszcze dodać, że bezpośrednia debata w piątkowy wieczór poprzedzi niedzielną konfrontację na ulicach Warszawy, którymi przejdą wielkie marsze obu kandydatów. Bezpiecznie od siebie oddalone, zatem zderzenie im nie grozi.

Kandydaci, którzy odpadli w pierwszej turze, oznajmiają na kogo zagłosują w drugiej. Rządzące tzw. konsorcjum 15 października konsoliduje się wokół Rafała Trzaskowskiego, deklaracje marszałka Szymona Hołowni i wicemarszałkini Magdaleny Biejat były oczywistością. Każdy polityk rzecz jasna ma tylko jeden głos, w ogóle nie wchodzi w grę buńczuczna teza „przerzucam swój elektorat”, chociaż publiczne zalecenie ma istotne znaczenie. Najważniejsze będą deklaracje Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna, skłóconych wzajemnie konfederatów, którzy 18 maja zajęli miejsca trzecie i czwarte z wynikami procentowymi 14,81 i 6,34. Brązowy medalista Sławomir Mentzen sprytnie mianował się dodatkowym uczestnikiem prezydenckiej dogrywki 1 czerwca, stawiając obu rzeczywistym ultimatum. Zaprosił ich na rozmowy ze sobą na jego własnym kanale YouTube, gdzie podsunie im do podpisania deklaracje ważne dla elektoratu. Karol Nawrocki już się zgodził na czwartek o godz. 13 – czyli przed piątkową debatą telewizyjną – i na podpisanie. Rafał Trzaskowski również udział potwierdził, ze względu na ogromną pulę głosów Sławomira Mentzena do zagospodarowania nie będzie się wykręcał. Niektóre punkty tzw. ósemki Mentzena są jednak tak trudne, że właściwie niemożliwe – zwłaszcza dotyczące Unii Europejskiej. Brązowy medalista dopiero po obu rozmowach, czyli raczej w ostatnim tygodniu, zaleci swoim zwolennikom głosowanie. Obiektywną wartością prawną jego ultimatum jest przypomnienie niedocenianego, ważnego uprawnienia prezydenta RP – podpisywania nie tylko ustaw, lecz także ratyfikacji umów międzynarodowych.