Słowo, którego nienawidzi Stiglitz

Przemek BarankiewiczPrzemek Barankiewicz
opublikowano: 2012-01-17 08:22

„Austerity” – to słowo, którego najczęściej używał profesor Joseph Stiglitz podczas wtorkowego wykładu w Hongkongu. Za każdym razem bardzo się przy tym krzywiąc.

Po polsku powiedzielibyśmy „zaciskanie pasa”. W tym wypadku, przez rządy. Od pewnego czasu „austerity” = poprawność polityczna. Co na to amerykański noblista?

- Działania rządów po obu stronach Atlantyku przypominają mi działania średniowiecznego lekarza. Na każdą chorobę miał jedno lekarstwo: popuszczanie „zatrutej” krwi. Jak pacjent słabł jeszcze bardziej, lekarz miał kolejne rozwiązanie: popuścić jeszcze więcej krwi, bo najwidoczniej jest bardzo zatruta – opowiada.

Pacjentem jest obecnie Grecja i jej podobni. Lekarzem – politycy. Skutek leczenia można przewidzieć. Alternatywą jest tanie pożyczanie i mądre inwestowanie pieniędzy przez rządy, nawet przy założeniu wzrostu podatków.

Inną bolączką, którą wymienia Stiglitz jest brak zaufania. Jednak jej nie da się zlikwidować przemówieniami. Więc wykład zakończył.