Essilor, francuski producent soczewek okularowych z dużą bazą produkcyjną w Polsce, liczy na wzrost wyników dzięki zmianie przyzwyczajeń Polaków
11,5 mln — tyle soczewek okularowych sprzedaje się średnio co roku w Polsce, co przekłada się na 5,75 mln par okularów. W porównaniu do krajów Europy Zachodniej to mało, bo Polacy do okulisty i optyka wybierają się zazwyczaj wtedy, gdy problemy z widzeniem stają się ewidentne. Tymczasem, jak przekonują producenci soczewek, powinni robić to znacznie częściej, zwłaszcza jeśli przekroczyli 40. rok życia.

— Polski rynek jest jeszcze niedojrzały. Polacy wiedzą, że o zęby trzeba się troszczyć cały czas i chodzą na wizyty kontrolne do stomatologów, a o wzrok tak samo się nie troszczą. Panuje przekonanie, że można mieć jedne okulary do wszystkiego. Niska jest też świadomość prezbiopii, czyli tego, że po 40. roku życia wzrok w sposób naturalny się pogarsza. W Polsce jest 16 mln prezbiopów, którzy powinni nosić szkła progresywne. Z tej liczby 4,5 mln nie nosi żadnych okularów, a spośród tych, którzy noszą, tylko 2,5 mln korzysta z soczewek progresywnych. Prowadzimy intensywne kampanie, by zwiększyć świadomość w tej sprawie, a pośrednio wykreować rynek — mówi Adam Mamok, dyrektor zarządzający i członek zarządu Essilor Polonia.
Rosnący rynek
Essilor Polonia to część francuskiej grupy Essilor, globalnego potentata w produkcji soczewek okularowych. W Polsce Francuzi mają jeszcze trzy spółki: Jai Kudo oraz JZO (Jeleniogórskie Zakłady Optyczne), zajmujące się dystrybucją soczewek, a także Essilor Optical Laboratory, produkujące w Warszawie soczewki trafiające na rynki europejskie. Łącznie cała grupa miała w 2016 r. (ostatnie dostępne dane) około 610 mln zł przychodów, z czego za trzy czwarte odpowiadało laboratorium optyczne.
— Jako grupa jesteśmy obecni we wszystkich segmentach rynku soczewek korekcyjnych, dostarczamy także sprzęt okulistyczny i automaty szlifierskie do salonów optycznych. Sama spółka Essilor Polonia w ubiegłym roku urosła w dwucyfrowym tempie, a zysk zwiększył się ponad dwukrotnie. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat zwiększyliśmy sprzedaż o ok. 60 proc. — mówi Adam Mamok.
Wartość polskiego rynku soczewek optycznych jest szacowana na 60 mln EUR rocznie, czyli około 260 mln zł. Do tego dochodzi sprzedaż oprawek, gotowych okularów i okularów przeciwsłonecznych.
— W najbliższych latach spodziewamy się utrzymania dwucyfrowego tempa wzrostu wartości rynku. Zagrożeniem nie jest ani rosnąca liczba użytkowników szkieł kontaktowych, ani większa liczba operacji oczu — okulary bowiem to nie tylko sposób na korekcję wzroku, ale też element mody. Jedynym zagrożeniem dla dynamiki wzrostu rynku jest ogólne pogorszenie koniunktury, bo okulary to jeden z tych zakupów, które odkłada się na później — mówi Adam Mamok.
Edukowanie konsumentów
Na polskim rynku funkcjonuje około 4,8 tys. salonów optycznych. To na tle europejskim mało.
— W Hiszpanii, gdzie liczba ludności jest o tylko 7 mln większa, salonów optycznych jest ponad dwa razy więcej. W Polsce rynek jest bardzo rozdrobniony, funkcjonuje tylko kilka większych sieci, reszta to salony niezależne, często przechodzące z pokolenia na pokolenie. Dla nas wsparcie takich salonów pod kątem szkoleń, marketingu i wystroju wnętrz to jeden z kluczowych elementów strategii — mówi Adam Mamok.
Essilor liczy na to, że sprzedaż uda się zwiększyć dzięki skierowanym wprost do konsumentów — a nie tylko do optyków — działaniom marketingowym i kampaniom społecznym, związanym z dbaniem o wzrok.
— W Europie 25 proc. sprzedaży to soczewki progresywne, u nas to 6-8 proc. Słabo rozwinięte są kategorie soczewek ciemniejących pod wpływem światła słonecznego, nietłukących się soczewek poliwęglanowych dla dzieci czy okularów przeciwsłonecznych z soczewkami korekcyjnymi. Dlatego kładziemy w ostatnich latach nacisk na edukację klientów i liczymy na to, że zaczną oni rozpoznawać marki soczewek, a nie tylko zdawać się w tej sprawie na wybór optyka — mówi Adam Mamok.
OKIEM EKSPERTA
Dla Kowalskiego wzrok stał się cenny
PAWEŁ SZCZERBIŃSKI, optyk, optometrysta, ekspert Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej
Polskie społeczeństwo czuje się bogatsze i dojrzewa do kupowania lepszych produktów — widać to wyraźnie również w salonach optycznych. Klienci nie przychodzą już tylko z myślą, by kupić coś taniego, szukają lepszych produktów w dobrej cenie. Rośnie świadomość, w tym świadomość marek producentów, a także skłonność do inwestycji we wzrok, by po prostu nie męczyć się w słabych jakościowo okularach. Sam spotykam się z pytaniami klientów o to, czy soczewek nie wyprodukował czasem jakiś „no-name’owy” chiński producent. To wszystko sprawia, że najtańsze produkty nie cieszą się już taką popularnością, jak kiedyś, a sprzedaż rośnie w kategoriach takich, jak np. soczewki progresywne, które niegdyś — ze względu na cenę — były trudno dostępne. Jednocześnie wzrost popularności soczewek kontaktowych nie ma żadnego przełożenia na sprzedaż soczewek okularowych — to nie jest alternatywa, tylko uzupełnienie, i każdy profesjonalny optyk przestrzega klientów, że nie można stosować tylko soczewek kontaktowych.
Podpis: Marcel Zatoński