Niewiele ponad dwa tygodnie temu wehikuł inwestycyjny uruchomiło Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Potentat gazowy zadeklarował, że w ciągu najbliższych sześciu lat jest gotowy zainwestować w technologiczne start-upy z sektora energetycznego 100 mln zł. Jeśli założenia się sprawdzą, a spółka będzie odnosić inwestycyjne sukcesy, może nawet utworzyć w swoich strukturach FIZAN (fundusz inwestycyji zamkniętych aktywów niepublicznych). PGNiG nie pierwszy raz próbuje zaprzyjaźnić się ze start-upami. Spółka oficjalnie ogłosiła utworzenie podmiotu inwestycyjnego już kilka lat wcześniej, fundusz nie osiągnął jednak gotowości operacyjnej.





„Działamy (...) w tradycyjnym sektorze, w dodatku odpowiadamy za strategiczny obszar gospodarki. Dlatego spółka rozpoczynała współpracę ze start-upami stopniowo” — tłumaczyła niedawno na łamach „PB” Joanna Podgórska, dyrektor departamentu innowacji i rozwoju biznesu w PGNiG.
Spółka nabrała doświadczenia, prowadząc inkubator technologiczny InnVento, zdecydowała się też na powierzenie zarządzania nowym wehikułem zewnętrznemu zespołowi, powiązanemu nie z gazownictwem,ale z sektorem venture capital (VC).
Szumne deklaracje
Inne spółki skarbu państwa nie podążyły jednak ścieżką PGNiG. Wygląda na to, że m.in. Azoty, Orlen i Lotos, które również chwaliły się pękatymi budżetami na inwestycje VC, już dawno pogrzebały nadzieje. W 2015 r. PZU i Grupa Azoty podpisały list intencyjny dotyczący wspólnego inwestowania w innowacyjne spółki.
„Intencją stron jest stworzenie platformy współpracy pomiędzy światem nauki a światem biznesu, dzięki której możliwe będzie optymalne wykorzystanie środków publicznych przeznaczonych na wsparcie rozwoju technologicznego w Polsce” — deklarowały wówczas przedsiębiorstwa w oficjalnym komunikacie.
Na zapowiedziach się skończyło — ostatecznie Azoty nie zdecydowały się na fundusz. Po analizach ówczesnego rynku start-upów w Polsce zarząd uznał, że dostępność projektów, które mieściłyby się w obszarze zainteresowań inwestycyjnych, nie uzasadnia powołania odrębnego funduszu — tłumaczy dziś firma.
W zastępstwie start-upy zaproszono do programu akceleracyjnego Idea4Azoty, bezpośrednio finansowanego przez grupę. W lutym 2018 r. startupowe deklaracje składała grupa Lotos. Z archiwalnej depeszy Polskiej Agencji Prasowej (PAP) wynika, że miał powstać fundusz z kapitałem sięgającym 50 mln EUR. W tym samym roku miał zostać wybrany zespół zarządzający, a zaraz potem wehikuł miał ruszyć pełną parą.
„Profesjonalnie zarządzany fundusz CVC w połączeniu z doświadczeniem oraz wiedzą ekspercką pracowników grupy kapitałowej Lotos pozwoli w pełni wykorzystać potencjał płynący ze współpracy firmy ze start-upami. Dla sukcesu przedsięwzięcia kluczowa będzie rola infrastruktury technologicznej i laboratoryjnej spółki, którą Lotos wykorzysta m.in. do prowadzenia testów wdrożeniowych” — cytowała PAP Mateusza Aleksandra Boncę, ówczesnego wiceprezesa ds. strategii i rozwoju Lotosu (od maja 2018 r. do grudnia 2019 r. prezesa spółki).
Perspektywa inwestycyjna szybko się zawęziła. W odpowiedzi na pytanie o losy CVC otrzymaliśmy informację, że Lotos zrezygnował z uruchomienia funduszu, ale nie wyklucza akwizycji, jeśli na rynku pojawią się obiecujące start-upy.
Paliwo dla funduszu
Do wyścigu miał przystąpić także Orlen. Plan uruchomienia podmiotu typu VC ogłosił na początku 2019 r. Według PAP płocki koncern poszukiwał „doradcy, który opracuje strategię biznesową nowego podmiotu”. Natomiast w komunikacie spółki można było przeczytać: „doświadczenie najbardziej innowacyjnych firm na świecie, również w sektorze »oil and gas «, pokazuje, że w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu biznesowym niezbędna dla utrzymania przewagi konkurencyjnej jest bliska współpraca z technologicznymi i innowacyjnymi podmiotami”.
Obecnie koncern bierze udział w dwóch programach akceleracyjnych — Space3ac ScaleUp II oraz Pilot Maker Elektro zainicjowanych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, a także uczestniczy w projekcie GovTech. O powołaniu funduszu jednak przycichło. Biuro prasowe Orlenu informuje tylko, że w ramach projektu VC spółka współpracuje z profesjonalnym doradcą. „Efektem tych prac będą m.in. rekomendacje w zakresie rozwoju kompetencji PKN Orlen w obszarze inwestycji VC, budowy odpowiednich struktur oraz modelu operacyjnego, a także strategii inwestycyjnej przyszłego podmiotu. Jednak do momentu podjęcia wiążących decyzji korporacyjnych PKN Orlen nie może dzielić się szczegółami w tym zakresie”.
Bankowe decyzje
Czyżby start-upy rozkładały na łopatki państwowych gigantów? Nie wszystkich. Zapowiedzi zrealizował PKO BP — w czerwcu 2017 r. uruchomił PKO VC z kapitałem 200 mln zł. Wyodrębnione zostały w nim dwa subfundusze — jeden finansujący spółki w ramach rund seed, drugi inwestujący na poziomie rund A lub wyższych. W polu zainteresowań PKO BP są fintechty (technologie dla sektora finansowego), insurtechy (rozwiązania dla ubezpieczycieli), regtechy (technologie optymalizujące procesy bankowe w odniesieniu do bieżących wymogów regulacyjnych), a także systemy e-commerce, cyberbezpieczeństwo, reklama internetowa itp.
Fundusz zainwestował już w pierwsze spółki i prowadzi negocjacje z kolejnymi. O jakich start-upach mowa?
„Z uwagi na wymogi formalne nie możemy jeszcze ujawnić nazw spółek” — odpowiada biuro prasowe PKO BP.
Informuje, że dotychczas w banku wdrożonych zostało 10 rozwiązań startupowych, stworzonych m.in. przez firmy biorące udział w akceleratorze technologicznym Let’s fintech with PKO Bank Polski. Przykład? Blockchainowy system Coinfirm weryfikujący autentyczność cyfrowych dokumentów przesyłanych klientom.
Grupa inwestycyjna
Olbrzymie nadzieje na rynku rozbudzał Witelo stworzony przez PZU.
„Powstanie jako FIZAN (...) zarządzany przez TFI PZU. To wspólny program grupy PZU, Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), realizowany pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Rozwoju” — informował komunikat prasowy z czerwca 2016 r.
Paweł Surówka, ówczesny prezes PZU Życie (od kwietnia 2017 r. szef PZU), podkreślał: „Witelo Fund zamierza inwestować w czołowe światowe fundusze VC w celu promowania wśród nich Polski jako miejsca do inwestycji i realizacji innowacyjnych projektów. Naszą ambicją jest, aby Polska stała się międzynarodowym hubem dla start-upów i VC na Europę”.
Obecnie biuro prasowe PZU pytane o losy Witelo, którego zasoby finansowe miały wynosić aż 500 mln zł, odpowiada: „TFI stoi na stanowisku niekomentowania szczegółów polityki inwestycyjnej”.
Ujawnia tylko, że „działa i aktywnie inwestuje w fundusze VC, wartość zobowiązań inwestycyjnych przekracza 45 mln EUR, pieniądze są ulokowane w siedmiu funduszach, a Witelo planuje kolejne inwestycje”. W marcu 2017 r. PZU poinformowało, że zainwestuje 100 mln zł w zagraniczne fundusze VC: Atomico, Evolution i DN Capital.
Startupowa energia
W listopadzie 2015 r. fundusz VC powołała Enea. Enea Innovation miała finansować projekty z branży energetycznej. Zapowiadana kapitalizacja funduszu wedługPAP 50 mln zł, wysokość pojedynczej inwestycji — do 5 mln zł.
„Po pięciu latach zdecydujemy, które projekty sprzedamy, a które technologie zatrzymamy” — mówił cztery lata temu Paweł Orlof, ówczesny wiceprezes Enei, niewiele później odwołany z zarządu.
— Sektor energetyczny, zważywszy na rosnącą dynamikę zmian w nim następujących, potrzebuje i będzie potrzebował dopływu innowacyjnych rozwiązań z zewnątrz. Ze względu na długowieczność majątku eksploatowanego przez spółki energetyczne oraz istotne względy związane z niezawodnością i bezpieczeństwem wdrażanych rozwiązań partnerami dla nas będą przede wszystkim dojrzałe start-upy, których rozwiązania można przetestować w rzeczywistych warunkach, korzystając z istniejącej infrastruktury — mówi teraz Andrzej Wicik, prezes Enei Innovation, odpowiedzialnej za zarzadzanie innowacjami w całej grupie.
Spółka informuje, że nie podjęła jeszcze decyzji o „konkretnych formach współpracy z partnerami zewnętrznymi”.
Z publicznym groszem
Duże spółki do inwestowania w technologiczne start-upy ma zachęcić głównie publiczny program PFR CVC NCBR, wspierający powstawanie korporacyjnych funduszy VC. Z dofinasowania Polskiego Funduszu Rozwoju i NCBR skorzystały już Tauron i Polska Grupa Energetyczna (PGE). Tauron z udziałem jednostek finansujących w 2018 r. powołał EEC Magenta. Zarządza on dwoma funduszami o łącznej kapitalizacji 210 mln zł. Jeden inwestuje w spółki na bardzo wczesnym etapie rozwoju, drugi koncentruje się na dojrzalszych projektach. EEC Magenta ma już na koncie pierwsze inwestycje.
— Nieustannie szukamy rozwiązań technicznych poprawiających dyspozycyjność i sprawność naszych kluczowych jednostek wytwórczych — mówił Jarosław Broda, wiceprezes Tauron Polska Energia ds. zarządzania majątkiem i rozwoju przy okazji prezentacji jednej z inwestycji Magenty.
Spółka zapewnia, że funduszami zarządzają menedżerowie mający „bogate doświadczenie na polskim, wschodnioeuropejskim i amerykańskim rynku venture capital i private equity. Zespół współpracuje ze sobą od 12 lat i ma na koncie szereg udanych transakcji”. Aktywnością inwestycyjną wykazuje się także PGE.
„PGE Ventures to pierwsza i najbardziej zaawansowana na polskim rynku energii spółka [tego rodzaju — red.]. Zaangażowała się w dwa zewnętrzne wehikuły inwestycyjne typu CVC oraz zarządza FIZAN PGE Venures” — wyjaśnia firma.
Łączna kapitalizacja funduszy CVC wynosi 140 mln zł. Pieniądze są inwestowane poprzez Energy Research Capital (fundusz utworzony w ramach programu NCBR — Bridge Alfa 2017) oraz SpeedUp Energy Innovation (z programu PFR i NCBR).
Drugi z funduszy jest zarządzany przez menedżera z wieloletnim doświadczeniem na rynku VC, współzałożyciela poznańskiej SpeedUp Group. Drogą Tauronu i PGE chce pójść również Totalizator Sportowy. Spółka zapowiedziała partnerstwo z PFR i uruchomienie CVC, a niedawno poszukiwała operatora dla funduszu. Oficjalnie nie ogłosiła jeszcze rezultatów.
Trend oddawania korporacyjnych funduszy w ręce zewnętrznych zespołów przynosi efekty — wehikuły znacznie szybciej wchodzą w fazę operacyjną i regularnie inwestują w start-upy. Taka formuła ułatwia też kontynuację strategii inwestycyjnej po zmianie zarządu spółki matki. Nie bez znaczenia jest także dopływ publicznych grantów.
OKIEM PRAKTYKA
Radykalne działanie
BARTŁOMIEJ GOLA, współtwórca SpeedUp Group, zarządzający funduszem SpeedUp Energy Innovation
Inwestowanie w technologiczne start-upy jest bardzo ryzykownym przedsięwzięciem. Spółki skarbu państwa są na świeczniku, także politycznym, i każda porażka odbija się szerokim echem. Nie dziwię się więc, że prezesi tych firm niechętnie angażują się w inwestycje typu venture capital. Mało korzystne dla strategii współpracy ze start-upami są również zmiany w zarządzie, a w spółkach skarbu państwa następują one dość regularnie.Korporacje w Polsce są ponadto przyzwyczajone do akwizycji całych spółek lub zakupu praw do technologii, a inwestowanie w start-upy wiąże się z obejmowaniem mniejszościowych pakietów udziałów. Taki model współpracy z technologicznymi przedsiębiorcami wymaga innych kompetencji i doświadczenia, których duże firmy w Polsce najczęściej jeszcze nie mają. Jestem więc zwolennikiem tworzenia niezależnych, profesjonalnych zespołów zarządzających tego rodzaju podmiotami inwestycyjnymi.
Na świecie natomiast mamy obecnie boom na korporacyjne fundusze venture capital. Pionierami były m.in. Intel, Microsoft, Google, a obecnie własne CVC rozwijają międzynarodowe firmy energetyczne czy motoryzacyjne. Globalny biznes zrozumiał, że dopływ zewnętrznych technologii jest istotny, zwłaszcza gdy mówimy o szybkiej i radykalnej zmianie produktu, np. perspektywie przejścia od samochodów spalinowych do elektrycznych.
OKIEM EKSPERTA
Z zewnętrznym zespołem
MAŁGORZATA WALCZAK, dyrektor inwestycyjna w PFR Ventures
Polski Fundusz Rozwoju może się już pochwalić utworzeniem korporacyjnych funduszy venture capital (CVC) wspólnie z dwiema spółkami skarbu państwa — Tauronem i PGE. Na początku 2020 r. ogłosimy kolejną umowę — tym razem z globalnymi partnerami z sektora prywatnego. Model działania tych funduszy nawiązuje do doświadczeń zaczerpniętych m.in. z Europy Zachodniej. Podstawą jest duża niezależność — podmioty te od spółki matki czerpią wiedzę o branży i technologiach, ale ich zarządy są już odseparowane. Ułatwia to podejmowanie decyzji inwestycyjnych, które obarczone są sporym ryzykiem. Wiele podmiotów, które ogłaszały powołanie „wewnętrznych CVC”, do dziś nie uzyskało gotowości operacyjnej — nie zrealizowały żadnych inwestycji. Dużą zaletą działania w obrębie korporacji jest natomiast dostęp do specjalistów, który przyspiesza analizę technologiczną i ocenę potencjału rynkowego projektów zgłaszanych przez start-upy.