Podczas dyskusji w Sejmie na projekt rozporządzania w sprawie drewna energetycznego, przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ,) spadł grad krytycznych uwag z obu stron drzewnej barykady. Zastrzeżenia mieli zarówno przedstawiciele przemysłu, dla którego drewno jest podstawowym surowcem, jak i energetyki, która potrzebuje biomasy do spalania.
W trakcie spotkania trzech komisji - ds. energii i klimatu, aktywów państwowych oraz ochrony środowiska, Zasobów Naturalnych - padły m.in. zarzuty, że autorzy projektu nie przemyśleli skutków ich wprowadzenia.
Przypomnijmy: głównym celem rozporządzenia MKiŚ miało być ograniczenie możliwości wykorzystania pełnowartościowego drewna jako biomasy drzewnej w elektrowniach i ciepłowniach. W przepisach zawarto m.in. wytyczne, jakimi dokładnie cechami powinno się charakteryzować drewno spalane w piecach.
W czerwcu resort klimatu przygotował wyczekiwane regulacje. Postanowił zakazać używania do celów energetycznych nie tylko pełnowartościowego drewna, ale też wiórów, trocin i zrębków. Rzecz w tym, że zakaz objął m.in. produkcję pelletu, którym wielu Polaków ogrzewa domy, a którego bez zrębków i trocin, już teraz deficytowych, produkować się nie da.
Wywołało to falę krytyki zarówno ze strony branży drzewnej, jak też energetycznej.
Rykoszetem w Czyste Powietrze
Podczas potkania w Sejmie producenci pelletu przekonywali, że wprowadzenie rozporządzenia w wersji proponowanej przez resort klimatu doprowadzi co najmniej do wzrostu cen pelletu, a w czarnym scenariuszu do upadku branży będącej dziś w ścisłej europejskiej czołówce pod względem wielkości produkcji.
Adam Sarnaszek z Polskiej Rady Pelletu zwrócił uwagę, że uderzy to m.in. w osoby, które skorzystały z programu dotacyjnego Czyste Powietrze, wymieniając piece węglowe na kotły na pellet. Według statystyk rady stanowią one aż 53 proc. beneficjentów tego programu.
Dorota Jeziorowska z Polskiego Towarzystwa Energetyki Cieplnej przypomniała, że bez biomasy leśnej ciepłownictwo nie zdoła wypełnić unijnych wymogów w zakresie transformacji energetycznej. Poinformowała, że obecnie blisko 12,5 proc. ciepła systemowego w Polsce wytwarzane jest z OZE, z czego 97 proc. produkuje się z biomasy.
- Jeśli więc wykluczy się tzw. biomasę leśną, pozbawimy się ciepła z OZE w ciepłownictwie systemowym – stwierdziła Dorota Jeziorowska.
W kwestii trocin i zrębków branża drzewna zgadza się z energetyką. Przede wszystkim zależy jej jednak na jak najszybszym przyjęciu przepisów chroniących pełnowartościowy surowiec, którego jest coraz mniej.
- Państwo w energetyce zawodowej mają wybór, my nie mamy żadnego. Nam ubyło tego surowca – podkreślił Piotr Poziomski z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Surowca coraz mniej
Ostatecznie dyskusja niewiele wyjaśniła, zwłaszcza że rząd reprezentował Krzysztof Galos, wiceminister klimatu i główny geolog kraju, który sam przyznał, że nie jest "ekspertem w omawianej kwestii". Potwierdził jednak, że w 2025 roku na rynku ma być o 2 mln m sześc. mniej surowca drzewnego, co oznacza spadek podaży drewna o ok. 5 proc. r/r.
- Może trzeba się pogodzić z myślą, że biomasy leśnej będzie za mało. Dlatego ciepłownie, które mają kotły na biomasę, powinny rozważać sięgnięcie po droższą biomasę rolniczą – zaznaczył wiceminister.
Zapewnił też, że prace nad rozporządzeniem MKiŚ wciąż trwają.
- Obowiązuje wersja projektu z czerwca tego roku, czyli uzgodniona z partnerami społecznymi [w której spalanie trocin i zrębków nie było wykluczone - red.], a kolejne wersje mają charakter wyłącznie roboczy - podkreślił Krzysztof Galos.