W trzecim kwartale 2015 r. Grupa Lotos miała 5,7 mld zł przychodów i 249,2 mln zł straty netto. Oznacza to spadek sprzedaży o 24,4 proc. r/r. i siedmiokrotne zwiększenie strat. W wynikach trzeciego kwartału spółka uwzględniała jednak 240 mln zł odpisu z tytułu oczekiwań fiskusa względem podatku VAT, za oszustwa podatkowe popełnione przez dwóch jej dostawców. Oczyszczona EBITDA LIFO wygląda więc dobrze. Wzrosła z 427 do 609 mln zł. LIFO to ważny wskaźnik dla spółek petrochemicznych, bo nie uwzględnia księgowego przeszacowania zapasów.

— Generalnie wyniki oczyszczone o zdarzenia jednorazowe, czyli kwestię VAT i mniejsze odpisy, są dobre i około 10 proc. lepsze od oczekiwań — komentuje Kamil Kliszcz, dyrektor departamentu analiz DM mBanku. Modelowa marża rafineryjna Lotosu była jednak w trzecim kwartale 2015 r. o 35 proc. niższa od marży PKN Orlen. To efekt struktury produkcji.
— Nasza rafineria jest ukierunkowana na przetwarzanie ropy na olej napędowy i paliwo lotnicze, mniej na produkcję benzyn. Akurat tak się złożyło, że w trzecim kwartale rentowność produkcji benzyn była ekstremalnie wysoka. Tymczasem w naszym koszyku niewiele ona waży — tłumaczy Mariusz Machajewski, wiceprezes Lotosu ds. ekonomiczno- -finansowych.
— Ta kwestia w czwartym kwartale wygląda już inaczej. Marża benzynowa jest już niższa — dodaje Kamil Kliszcz.
Słabość marży Lotosu związana z niewielką produkcją benzyn zbiegła się z tzw. aferą Volkswagena. We wrześniu 2015 r. ujawniony został proceder instalowania w samochodach koncernu oprogramowania fałszującego wskazania emisji spalin z silników Diesla. Z punktu widzenia Lotosu może to mieć dużo większe znaczenie niż doraźna koniunktura na poszczególne rodzaje paliw. Nie można wykluczyć, że afera doprowadzi do zmian regulacyjnych i preferencji kierowców, które spowodują zmniejszenie znaczenia silników Diesla w transporcie.
— Nasze biuro strategii analizuje tę sytuację. Nawet przed sprawą Volkswagena pojawiały się informacje, że diesle są bardziej szkodliwe, niż dotychczas zakładano. Jest możliwe zwiększenie produkcji benzyn, natomiast obecnie spokojnie lokujemynasz olej napędowy na rynku — mówi Maciej Szozda, wiceprezes Lotosu ds. produkcji i handlu. Kamil Kliszcz podkreśla, że zmiana struktury produkcji Lotosu wywracałaby do góry nogami koncepcję działania spółki.
— Lotos od początku stawia na diesla. Nawet teraz realizuje program inwestycyjny, który zwiększy produkcję oleju napędowego. Gdyby więc okazało się, że trwałe odejście od diesla zmienia strukturę rynku paliwowego w Europie, spółka musiałaby podejmować drastyczne decyzje — zaznacza Kamil Kliszcz. Podkreśla jednak, że nie wiadomo, jakie będą konsekwencje afery. — Na dieslu pojawiła się jakaś rysa i możliwe są różne scenariusze. Wszelkie negatywne konsekwencje wydają się jednak odłożone na przyszłość, jeśli w ogóle nie rozejdą się po kościach — mówi Kamil Kliszcz.