Po rajdzie z początku roku notowania srebra są na najlepszej drodze, aby zamknąć na minusie czwarty z pięciu ostatnich miesięcy. Mimo to Bart Melek, szef strategii rynków surowcowych w TD Securities, uważa, że najgorsze może być już za inwestującymi w kruszec. Ceny metali szlachetnych odbiją za sprawą niepewności politycznej w USA, słabszych danych makroekonomicznych oraz sygnałów, że rynek akcji dojrzewa do korekty, napisał Bart Melek w nocie do klientów. W warunkach odbicia srebro powinno zachowywać się lepiej od złota, a jego ceny powinny sięgnąć 17,46 USD za uncję, pułapu o 5,9 proc. powyżej notowanych we wtorek 16,49 USD.
„Z technicznego punktu widzenia jest dużo miejsca na zwyżki” – napisał Bart Melek w nocie do klientów.
Specjalista wskazywał także na wyjątkowo niedźwiedzie pozycjonowanie inwestorów spekulacyjnych. Fundusze hedgingowe i inni duzi gracze zajmowali w ubiegłym tygodniu największą krótką pozycję netto od 2015 r., wynika z danych amerykańskiego regulatora rynku instrumentów pochodnych. W pozytywne perspektywy srebra wierzy także Jonathan Butler, strateg banku Mitsubishi Corp. Jego zdaniem w przyszłym roku za uncję srebra trzeba będzie zapłacić 18,00 USD, czyli o 9,2 proc. więcej niż obecnie. Wszystko dlatego, że srebro jest tanie na tle złota. Za równowartość uncji złota można kupić 76,5 uncji srebra, o 22 proc. więcej niż średnio w ostatnich 10 latach.
