Spadki, jakie w 2022 r. rozlały się po giełdach całego świata, nie były bessą, ale tylko korektą w hossie rozpoczętej w 2009 r. Z takiego założenia wychodzi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.
- Skoro francuski indeks CAC 40 i niemiecki DAX ustanowiły w 2023 r. nowe rekordy, to i amerykański S&P 500 może to zrobić. Nie jest to jednak nowa hossa, w wyniku której parę lat o żadną recesję i bessę nie musimy się martwić, bo wiadomo, że jak przychodzi nowa hossa to potrwa co najmniej kilka lat. To, co zdarzyło się w 2022 r., było taką samą korektą w tym samym trendzie wzrostowym jak cztery poprzednie i tak samo jak tamte zaowocowały osiągnięciem nowych rekordów, obecnie też może się to zdarzyć – mówi Jarosław Niedzielewski.
Jego zdaniem w całkiem realnym terminie należy się jednak spodziewać prawdziwej bessy. Takiej, która zepchnie indeksy giełdowe w dół nie o 20 proc., jak to miało miejsce w 2022 r., ale o 40-50 proc., jak stało się po upadku banku Lehman Brothers. Ta bessa będzie związana z pełnokrwistą recesją w gospodarce. Już druga połowa 2023 r. może być okresem, w którym nastąpi konfrontacja czynników przemawiających za i przeciw recesji, a co za tym idzie, za i przeciw hossie.
- W trakcie recesji następuje spadek zysków spółek i tylko z tego tytułu pojawiają się 20 proc. spadki na rynkach akcji. A są jeszcze inne czynniki – jak np. strach - które powodują, że spadki na giełdach są znacznie większe - tłumaczy Jarosław Niedzielewski.
Siedmiu tych samych liderów wzrostu
Opinie o rozpoczęciu nowego długoterminowego trendu wzrostowego po tym jak indeks S&P 500 odbił o 20 proc. od dołka z października 2022 r. Jarosław Niedzielewski uważa za nadinterpretacje. Zwraca przy tym uwagę na liderów wzrostu. Tak jak do października na Wall Street prym wiodły Alphabet (właściciel Google), Amazon.com, Apple, Microsoft, Meta Platforms, Nvidia i Visa, tak po chwilowych kłopotach w 2022 r. wciąż zaliczają się do liderów amerykańskiego rynku akcji. Apple, Microsoft i Nvidia zdołały nawet ustanowić nowe rekordy notowań. Tymczasem każda nowa hossa kreuje nowych liderów, odstawiając na bok spółki brylujące w poprzednim trendzie wzrostowym.

Dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI jest zdania, że trwające spowolnienie gospodarcze to zaledwie część procesu odzyskiwania równowagi po zaburzeniach pandemii COVID-19. Podobnie postrzega ujemną dynamikę PKB Polski i Niemiec za pierwszy kwartał 2023 r. Zwraca uwagę, że widoczna globalnie w różnych odczytach makroekonomicznych słabość koncentruje się na sektorach, które nadzwyczaj dobrze radziły sobie w trakcie pandemii, ale nie obejmuje szerokiej gospodarki. Co najważniejsze, spowolnieniu nie towarzyszy spadek zysków spółek, inwestycji czy wzrost bezrobocia. Istotne zwolnienia objęły np. tylko amerykańskie spółki technologiczne.
Inflacyjna iluzja dobrych wyników
Specjalista z Investors TFI zwraca przy tym uwagę na pewną ułudę wysokich zysków spółek.
- Zyski amerykańskich spółek stanęły w miejscu, ale na rekordowych poziomach. Marże trochę spadły, ale nie na tyle by spowodować pogorszenie nastrojów. Niektórzy nazywają to premią inflacyjną. Ja nazywam inflacyjną iluzją. Firmy nawet jak sprzedają trochę mniej, to za większe pieniądze, więc nominalnie zarabiają tyle samo. Akcjonariusze nie karcą więc zarządów za to, że utrzymują zyski na rekordowych poziomach. Niższa inflacja będzie jednak powodowała, że ta iluzja inflacyjna z kwartału na kwartał będzie zanikać. Przychody przestaną inflacyjnie rosnąć, natomiast koszty pracy i finansowe zaczną nabierać coraz większego znaczenia, spowodują przyspieszenie spadku marż i wejście w recesję – tłumaczy Jarosław Niedzielewski.
W kontekście kosztów finansowych przypomina, że za nami najszybsze i najsilniejsze od dekad zacieśnienie polityki monetarnej przez główne banki centralne świata.
- Recesja następowała praktycznie zawsze gdy amerykański Fed z niskich poziomów podnosił stopy procentowe. W takich okolicznościach nie doszło do niej tylko w latach 1994-1995, ale był to jedyny taki przypadek i nie zakładam powtórki z tego wspaniałego scenariusza – mówi Jarosław Niedzielewski.
Dodaje, ze banki w Stanach Zjednoczonych i Europie już od półtora roku ograniczają dostępność kredytów dla gospodarstw domowych oraz firm i nic nie wskazuje by ta sytuacja miała się zmienić w najbliższych kwartałach. W takich warunkach trudno zakładać znaczącą ekspansję gospodarcza w 2024 r., a to właśnie zakłada obecny konsens rynkowy. Jedynym czynnikiem, który mógłby uwolnić akcję kredytową jest wyraźna poprawa w sektorze przemysłowym. Tymczasem chińskie pocovidowe otwarcie okazało się wielkim rozczarowaniem i właśnie dlatego CAC 40 i DAX od wielu tygodni już nie rosną, a w przypadku CAC 40 daje się nawet zaobserwować lekki trend spadkowy.