Inwestorzy dostrzegli potencjał cyfryzacji gastronomii, której sytuacja nie jest łatwa. Wirtualna Polska wyłożyła w tym roku 19,8 mln zł na udziały w Restaumatiku, polskim dostawcy oprogramowania do zarządzania restauracją, a czesko-polski start-up Choice QR zebrał w rundzie seed 1,5 mln USD. Na tej fali swoje chce ugrać także Qbik, założony przez Yevheniia Zadorina i Maksyma Kosiaka.
Technologiczna spółka oferująca „pilot do sterowania lokalem w rękach klienta” zamierza zdobyć od drobnych inwestorów 0,65 mln zł w zamian za 20 proc. udziałów. Emisja za pośrednictwem platformy crowdfundingowej forc.ee ruszyć jeszcze we wrześniu.
Skrócenie czasu i zwiększenie sprzedaży
Yevhenii Zadorin prowadzi od 2018 r. agencję marketingu cyfrowego x100 digital, natomiast Maksym Kosiak to założyciel firmy tworzącej oprogramowanie dla europejskich start-upów. Postanowili przenieść to doświadczenie na własny biznes. Pierwszy wpadł na pomysł stworzenia cyfrowego narzędzia dla gastronomii wiosną 2020 r. — pierwsze testy odbyły się w 2021 r., a kolejne w kwietniu 2022 r.
Qbik pomaga klientom sprawnie obsłużyć się w restauracji: od wyboru dań przez zamówienie po (opcja w przygotowaniu) dokonanie płatności. Przekonuje, że wyróżniają go m.in. dwa elementy.
Po pierwsze — działa z wykorzystaniem kodu QR na stoliku, dzięki czemu konsument nie musi pobierać kolejnej aplikacji. Po drugie — oparł system na sztucznej inteligencji wspierającej kelnerów, dzięki czemu czas obsługi ma się skrócić o 10-15 minut, a przychód ze stolika zwiększyć o 15-20 proc. To ostatnie jest zasługą tzw. up-sellingu, czyli podpowiadania konsumentowi różnych dodatków do zamówienia.
— Korzystając z naszego rozwiązania podczas wizyty w restauracji użytkownik wchodzi w interakcję z systemem, podobnie jak w czasie wizyty w sklepie internetowym. Z branżą e-commerce mamy do czynienia od wielu lat. Dokładnie znamy techniki sprzedaży i wiemy, jak działać, aby zwiększyć wartość koszyka — twierdzi Yevhenii Zadorin, prezes Qbika.
Co do skrócenia czasu obsługi podkreśla, że właśnie tyle zajmuje otrzymanie menu, złożenie zamówienia, oczekiwanie na kelnera itd.

Nie tylko Polska
Z technologii start-upu korzysta kilkunastu klientów, a co miesiąc dołącza kilku. Poza restauracjami są to hotele, w których goście mogą zamówić dania do pokoju. W ostatnim czasie spółka ograniczyła działania promocyjne, by skupić się na rozwoju produktu. W zwiększeniu skali biznesu ma pomóc kapitał z crowdinvestingu.
— Stawiamy przede wszystkim na większe restauracje, mające powyżej 15 stolików, ponieważ przychód z takiego lokalu może być równy kilku mniejszym. Wierzę, że już niedługo będziemy mogli pochwalić się kilkoma znanymi markami, a za rok co najmniej 500 restauracjami zarówno w Polsce, jak też w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej — mówi Yevhenii Zadorin.
Qbik oferuje technologię w abonamencie od 99 zł miesięcznie. Ma dwa pakiety i planuje trzeci, obejmujący m.in. możliwość złożenia zamówienia w dostawie. Zamierza zarabiać też na prowizji od płatności po wprowadzeniu takiej opcji.
— Prognozujemy, że w ciągu 12 miesięcy osiągniemy przychody rzędu blisko 800 tys. zł — informuje menedżer.

Z naszego doświadczenia wynika, że rynek gastronomiczny nie jest łatwy. Najwięcej wysiłku restauratorzy wkładają w przyciągnięcie nowych klientów, dlatego rozwiązania pomagające w tym zadaniu mają szanse rozwoju, natomiast mające za cel np. optymalizację czasu pracy, mają pod górkę. Wprowadzona przez nas w tym roku funkcja kalendarza do zarządzania rezerwacjami nie cieszy się takim zainteresowaniem jak podstawowa funkcja, która umożliwia kontakt z klientami szukającymi miejsca na imprezy okolicznościowe. To pokazuje nam, w którym kierunku powinniśmy się rozwijać. Technologia standaryzująca np. prezentację menu czy pakietów okolicznościowych to ciekawy pomysł, ale w gastronomii trudno ustanawiać takie standardy z powodu zróżnicowanych przyzwyczajeń menedżerów lokali i rozdrobnienia rynku.