Ekoenergetyka święci triumfy i na tym rynku gdańska stocznia postanowiła rozwinąć żagle. Startuje jesienią.
Moda na zieloną energię kwitnie w najlepsze, więc Stocznia Gdańsk, której jednym z głównych właścicieli jest Siergiej Taruta, ukraiński biznesmen, postanowiła przyspieszyć wejście na rynek produkcji wież wiatrowych.
— Zgodnie z planem restrukturyzacji nasza fabryka wież wiatrowych powinna być gotowa w 2012 r. Potencjalni klienci chcą jednak, abyśmy szybciej pojawili się na rynku. Dlatego też wydzieliliśmy część hali, zamówiliśmy maszyny i wkrótce ruszymy z produkcją — mówi Arkadiusz Aszyk, wiceprezes stoczni.
Maszyny powinny dotrzeć w lipcu-sierpniu, a pierwsze wieże zostaną dostarczone na rynek jesienią. Firma planuje początkowo dostarczać 100 wież rocznie, ale kiedy już ruszy nowa fabryka, produkcja wzrośnie do 350 sztuk.
Uruchomienie produkcji wież jeszcze w tym roku to koszt około 20 mln zł. Cała fabryka ma kosztować około 40 mln EUR, ale stocznia ma szanse na podatkowe upusty.
— Teren, na którym powstanie nowa fabryka, wchodzi do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, dzięki czemu możemy liczyć na ulgi w podatku dochodowym — dodaje Arkadiusz Aszyk.
Rosyjskie połowy
Produkcja wież wiatrowych jest ważna dla stoczni, bo w zamówieniach na statki wciąż panuje kryzys. Gdańska spółka czeka na uprawomocnienie kontraktów na dwa promy i myśli o pozyskaniu kolejnych.
— Aby normalnie funkcjonować, powinniśmy rocznie budować co najmniej 6 statków. Chcemy skupić się na rynku statków off-shore, ale ważnym segmentem mogą być także promy czy trawlery — mówi Arkadiusz Aszyk.
Stocznia przed laty była dostawcą kutrów rybackich na rynek rosyjski i chce go odzyskać.
— W Rosji trzeba wymienić około 400 kutrów. Czasem rozmawiamy z potencjalnymi klientami z Archangielska czy Władywostoku i okazuje się, że mają na przykład kuter produkowany przez Stocznię Gdańską, który ma już 30 lat i chętnie kupiliby od nas nowy, bo tamten nieźle się sprawdził — dodaje wiceprezes.
Dlatego też stocznia rozbudowała biuro projektowe i zamierza opracować własne modele statków z kompletnym wyposażeniem.
Zakładowe cięcia
Stocznia prowadzi też redukcję zatrudnienia. Pracuje w niej około 1,9 tys. osób, czyli mniej więcej tyle, ile przewidziano w planie restrukturyzacji. Jednak firma musi popracować nad zmianą struktury zatrudnienia — zmniejszyć liczbę pracowników administracyjnych, a zwiększyć produkcyjnych. Szefowie firmy spodziewają się też, że we wtorek uda się podpisać z załogą pakiet antykryzysowy, który zakłada obniżkę wynagrodzeń.