Ponad osiem hektarów tuż przy nabrzeżu, w centrum Gdyni, w sąsiedztwie z luksusowym apartamentowcem Sea Towers to gratka dla deweloperów i hotelarzy. Przekonany o tym jest właściciel gruntów — Stocznia Remontowa Nauta, i pod koniec maja uruchomił proces sprzedaży terenu. Zainteresowani zakupem całości lub części gruntów do końca sierpnia mają czas na złożenie wstępnej oferty wraz z koncepcją zagospodarowania. Jednak już teraz przedstawiciele Nauty zacierają ręce.
— Zainteresowanie jest bardzo duże — mówi Piotr Słupski, członek rady nadzorczej Nauty, zasiadający także w zarządzie należącego do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) TFI, kontrolującego stocznię.
Na krótką listę
— Ci, którzy złożą wstępne oferty do końca sierpnia, będą mieli miesiąc na ostateczne potwierdzenie oferty. Następnie rozpoczniemy negocjacje z wybranymi inwestorami — tłumaczy Piotr Słupski.
Nie wiadomo, ile stocznia zamierza uzyskać ze sprzedaży terenu. Według szacunków, teren ten jest wart 160-170 mln zł (na podstawie średniej wartości transakcji przeprowadzonych przez miasto w latach 2011-12). Do zamknięcia transakcji powinno dojść w przyszłym roku. Wszystko będzie jednak zależało od tego, kiedy miasto Gdynia ostatecznie uchwali plan zagospodarowaniaprzestrzennego wystawionych na sprzedaż gruntów stoczni. Proces trwa już wiele miesięcy.
— Uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego planowane jest w pierwszej połowie 2013 r. — przekonuje w piśmie do „PB” biuro prasowe gdyńskiego magistratu.
Plan do zmiany
Biur prasowe podkreśla, że trwa rozpatrywanie uwag zgłoszonych do planu wyłożonego publicznie na przełomie maja i czerwca. Przewiduje on dla tego terenu funkcje portowe i usługowe z ograniczonym udziałem zabudowy mieszkaniowej. To nie satysfakcjonuje Nauty i przesłała do magistratu uwagi. Z nieoficjalnych informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że resort skarbu oraz przedstawicieleNauty przekonują miasto, by plan zagospodarowania przestrzennego był przygotowany po myśli stoczni i udało się go jak najszybciej zaakceptować. Oficjalnie gdyński magistrat przyznaje tylko, że zarówno resort, jak i Nauta „występowali z zapytaniem o informacje na temat harmonogramu prac planistycznych związanych z uchwaleniem planu”. Czas gra w tej sprawie bardzo istotną rolę. Z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży terenu stocznia zamierza spłacić opiewające na 120 mln zł obligacje, które w 2009 r. wykupiła ARP. Pieniądze były Naucie potrzebne na zakup części majątku Stoczni Gdynia. Termin wykupu obligacji mija w listopadzie przyszłego roku i nie da się już go przedłużyć. Agencja już raz wydłużyła spłatę, ze względu na przeciągającą się procedurę uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego terenu w Gdyni, ale może się to skończyć dużymi problemami. Sprawą zainteresowała się Komisja Europejska, która sprawdza, czy wykup przez ARP obligacji Nauty był pomocą publiczną.
— Przekazaliśmy stosowną dokumentację i stoimy na stanowisku, że o pomocy publicznej nie może być mowy — zapewnia Piotr Słupski. Przekonuje również, że Nauta chce sprzedać grunty w Gdyni, ale nie oznacza to, że ma nóż na gardle. — Stocznia znajduje się w coraz lepszej sytuacji finansowej. Planowane przychody na 2012 rok przekroczą 300 mln złotych, co pozwala optymistyczne spoglądać w przyszłość — zaznacza Piotr Słupski.