Dziwne prawo pierwokupu może oznaczać przejmowanie firm przez państwo za półdarmo - burzy się branża, której - zdaniem resortu infrastruktury - nowy przepis... w ogóle nie dotyczy.
Skarb państwa ma prawo pierwokupu nieruchomości położonych w granicach portów morskich. Planuje jednak rozszerzyć to uprawnienie. W grudniu Senat wprowadził do projektu ustawy o bezpieczeństwie morskim poprawkę dającą skarbowi państwa prawo pierwokupu akcji i udziałów firm będących właścicielami lub użytkownikami nieruchomości leżących w granicach portów, zwłaszcza w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu. Celem jest ochrona terminali przeładunkowych przed wrogim – z punktu widzenia interesów Polski – przejęciem.
Niedawno np. terminale paliwowe firmy Baltchem przejęli udziałowcy z kapitałem ukraińskim. Zakup firmy Bulk Cargo - Port Szczecin przez niemiecki Rhenus Beteiligungen International GmbH bada natomiast od kilku miesięcy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Grzegorz Witkowski, wiceminister infrastruktury zapewniał już na łamach PB, że zmiany w przepisach nie są wymierzone ani w inwestorów z Niemiec, ani z Ukrainy.

Cenę ustali sąd
Kto powinien czuć się zagrożony? Niespodziewanie strach padł na stocznie, które też działają na terenie portów. Ich wątpliwości budzą przede wszystkim zapisy dotyczące określania ceny sprzedawanych akcji lub udziałów spółek użytkujących portowe grunty. Zgodnie z nimi skarb państwa, korzystając z prawa pierwokupu, wcale nie musi zapłacić tyle, ile zaoferował pierwotny kupiec. Jeśli minister odpowiedzialny za gospodarkę morską uzna, że strony uzgodniły cenę nierynkową, może wystąpić do sądu o ustalenie właściwej. Zanim zapadnie rozstrzygnięcie, może przejąć akcje za niesporną część ceny, a ewentualną różnicę dopłacić po wyroku.
Jerzy Czuczman, prezes Związku Pracodawców Polskiego Forum Technologii Morskich, przyznaje, że bezpieczeństwo państwa jest priorytetem, ale nie może naruszać prawa własności i doprowadzać do ponoszenia strat przez właścicieli firm.
Grzegorz Witkowski, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny m.in. gospodarkę morską, uważa, że to nieporozumienie.
- Nie zamierzamy ingerować w prawo własności akcji czy udziałów podmiotów stoczniowych. Przepisy projektu dotyczą jedynie terminali portowych. Ich operatorom przyznawane jest np. prawo dzierżawy terenów na okres 30 lat. Chcemy zabezpieczyć się przed sprzedaniem w tym czasie akcji czy udziałów firmom mającym np. powiązania z rosyjskim kapitałem. Oczywiście nie jesteśmy przeciwni zmianom w akcjonariatach operatorów terminali portowych, ale nie chcemy dopuścić, by do nabrzeży miały dostęp podmioty mogące działać na szkodę państwa – podkreśla Grzegorz Witkowski.
Ryzyko nacjonalizacji
Stoczniowych prawników to nie uspokaja. Krzysztof Kulczycki, współwłaściciel gdyńskiego Crista, jest przekonany, że nowe przepisy dotyczą jego firmy, bo ma ona prawo dzierżawy wieczystej terenów leżących w granicach portu. Obawia się, że w praktyce nowe prawo może utrudnić rozwój stoczni, a w skrajnym przypadku doprowadzić nawet do renacjonalizacji.
Możliwość kwestionowania ceny przez skarb państwa może też zablokować właściciela w stoczni.
– W praktyce możliwość zakwestionowania ceny może oznaczać brak opcji wyjścia z prowadzonego biznesu – twierdzi Jerzy Czuczman.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska