Strach na rynku sam się skończy

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2023-03-24 06:30

Banki centralne zrobiły już wszystko, co trzeba, by poradzić sobie z bankowym kryzysem, więc rynki odbiją, gdy to zauważą — mówi Kamil Cisowski z Domu Inwestycyjnego Xelion

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Powiedział pan niedawno w PB, że obecną sytuację na rynkach, wywołaną problemami banków w USA i Szwajcarii, można — cytuję — mimo olbrzymich różnic, w szczególności w skali spadków, porównać do drugiej połowy marca 2020 r. Jakie dostrzega pan tu podobieństwo i czego w związku z tym można się spodziewać po rynku?

Kamil Cisowski, dyrektor analiz i doradztwa w Domu Inwestycyjnym Xelion: Chodziło mi o scenariusz, który już zaczął się realizować. W drugiej połowie marca 2020 r. banki centralne zrobiły już tak naprawdę wszystko, co było niezbędne, by zatrzymać spadki na giełdach. Rynek jednak zachowywał się nieracjonalnie, była dość duża panika, więc musiało zająć chwilę, nim przyszło silne odbicie. Oczywiście dziś jest jeszcze za wcześnie, by mówić, że kryzys bankowy się skończył — o ile w ogóle zasługuje na miano kryzysu. W przypadku banków europejskich jesteśmy bardzo optymistyczni — naszym zdaniem zostały mocno przecenione, a ryzyko systemowe jest niewielkie. Przypadek Credit Suisse był tak naprawdę wyizolowany. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, jaki ważny systemowo bank w Europie może upaść w następnej kolejności, to nie umiałbym udzielić tej odpowiedzi, bo nie widzę żadnego potencjalnego kandydata. Sytuacja sektora jest dobra, zyski rosną w szybkim tempie, pozycja kapitałowa jest bardzo dobra, najważniejsze wskaźniki są na dwa razy wyższym niż w 2011 r. poziomie. Odpadnięcie z rynku najsłabszego gracza, który od wielu lat miał problemy, może być punktem kończącym temat kryzysu bankowego w Europie. W Stanach Zjednoczonych jest inaczej — problemy banków regionalnych mogą potrwać dłużej. Upaść może jeszcze bank First Republic, ale po nim nie widzę perspektyw kontynuacji tego trendu. Jednak podkreślam — ani Fed, ani Europejski Bank Centralny nie muszą już robić nic, by ten moment strachu samoistnie się zakończył.

Jakie kluczowe czynniki mogą wpływać na zachowanie rynku akcji w perspektywie całego roku? Poziom stóp procentowych, wojna w Ukrainie?

Poziom stóp procentowych na pewno. Wydaje mi się, że nie byłoby wskazane, by Rezerwa Federalna zapomniała o tym, co się wydarzyło, gdy sentyment na rynku trochę się poprawi. Wydarzył się ważny incydent kredytowy, będący sygnałem rosnących nierównowag w globalnym systemie finansowym. To coś w rodzaju pomarańczowego światła. Zakładam, że Fed podniesie stopy procentowe jeszcze w maju, ale nie widzę powodów, by ten ruch miał być potem kontynuowany. Inflacja w USA moim zdaniem zejdzie do lata do poziomu 4 proc. Wydaje mi się, że w obliczu ciągłych obaw o recesję będzie to bodziec do zakończenia cyklu podwyżek. Jeśli Fed zdecyduje inaczej, będzie to oczywiście obciążenie dla rynku akcji, mogące wywołać epizod spadkowy silniejszy niż ten, który widzieliśmy ostatnio.

W waszych ostatnich barometrach inwestycyjnych zwracacie uwagę, że spółki z sektora technologicznego zostały już skrajnie wyprzedane, co może sprawić, że w tym roku będą pozytywnie się wyróżniać. Podtrzymujecie te oczekiwania?

To była jedna z naszych głównych prognoz na cały rok, pochodzi z początku stycznia. Wydaje mi się, że ta hipoteza zaczęła się już poważnie realizować. W pierwszym kwartale spółki technologicznie wyróżniały się pozytywnie na tle szerokiego rynku amerykańskiego. Postawiliśmy tę tezę pod wpływem tego, co wydarzyło się w grudniu, gdy Tesla spadła o 40 proc., ciągnąc za sobą cały segment spółek wzrostowych. Teraz oczywiście nie można już mówić o żadnej specjalnej wyprzedaży tych spółek. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak mówić o tym, że rentowność dwuletnich obligacji amerykańskich osiągnęła już szczyt na początku miesiąca, przed sytuacją na rynku bankowym, a ryzyko dalszych podwyżek stóp procentowych spadło. Spółki technologiczne nadal są sektorem, który w kolejnych kwartałach może rosnąć szybciej niż szeroki rynek.

Jakie klasy aktywów szczególnie polecacie w najbliższym czasie?

Na początku roku byliśmy optymistycznie nastawieni do złota, prognozowaliśmy dwucyfrowe wzrosty i zamknięcie roku na poziomie powyżej 2 tys. USD. Już prawie jesteśmy w tym punkcie, więc krótkoterminowo złoto zostało mocno wykupione, co jednak nie oznacza, że nie będzie kontynuowało ruchu w górę. Jesteśmy pozytywnie nastawieni w tym roku do akcji chińskich. Zaczęliśmy być do nich pozytywnie nastawieni w czwartym kwartale, potem ta teza inwestycyjna stała się niesamowicie popularna, doszło do lekkiego przegrzania rynku w Hongkongu, po czym nastąpiło schłodzenie nastrojów i korekta w lutym. Wydaje się jednak, że rynek chiński stanowi ciekawą propozycję inwestycyjną w tym roku, zwłaszcza dla tych, którzy nie chcą kupować akcji spółek technologicznych, bo ciągle uważają je za wskaźnikowo zbyt drogie.

Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji

dziś: „Rynki rozchwiane bankami”

goście: Mikołaj Raczyński — Portu, Kamil Cisowski — Dom Inwestycyjny Xelion, Michał Krajczewski — BM Banku BNP Paribas, Robert Zapotoczny — PFR Portal PPK