Eksperci uważają, że w obecnym środowisku rynkowym to obligacje są najlepszym wyborem, a nie akcje. Ich zdaniem dług o wysokim ratingu inwestycyjnym daje inwestorom największą szansę na uniknięcie przykrych skutków spowolnienia gospodarczego, które spotkają akcje, jeśli Fed nie zdoła zapewnić gospodarce miękkiego lądowania po najbardziej dynamicznym cyklu podwyżek stóp procentowych w historii.
Teoria specjalistów ma potwierdzenie w liczbach. Pierwszą wskazywaną daną jest rentowność wysokiej jakości obligacji w dolarze, która zdecydowanie przekracza stopę dywidendy spółek z indeksu MSCI ACWI. Różnica między dwoma uśrednionymi wskaźnikami wzrosła o 90 pkt baz. w ciągu roku i utrzymuje się w pobliżu szczytu z marca 2023 r., kiedy jej poziom był najwyższy od kryzysu z 2008 r.
Obecnie zakup obligacji daje więc inwestorom wyższą rentowność i perspektywę zysków kapitałowych, gdy stopy procentowe zaczną spadać. Akcje natomiast dają dywidendy, ale zaczynają wyceniać też wiele rodzajów ryzyka, które pod wątpliwość podają dodatnią stopę zwrotu. Wyprzedaż walorów amerykańskich lokalnych banków we wtorek, 2 maja, odnowiła obawy o stabilność sektora finansowego.
Ucieczka do “bezpiecznych przystani”, napędzona wystąpieniem Jerome’a Powella, prezesa Fedu, w środę, 3 maja, ucięła rozmiar tegorocznego wzrostu globalnych akcji do 7 proc i wzmocniła rynek obligacji. Rentowność amerykańskich dwulatek, które są najbardziej podatne na wszelkie ruchy bankierów, spadła o 21 pkt baz. do 4 proc.
Nie jest oczywiście tak, że rynek długu pozbawiony jest ryzyka. Szczególnie obligacje korporacyjne narażone są na skutki utrzymującej się inflacji, takie jak recesja i idące za nią problemy z wypłacalnością. Jakiekolwiek widoczne spowolnienie dopadłoby jednak w pierwszej kolejności rynek obligacji śmieciowych, który jeszcze nie pozbierał się po problemach chińskich deweloperów.
Wskaźnik będący ilorazem ceny i rocznych oczekiwanych zysków spółek z indeksu MSCI ACWI podskoczył do 15,8 powyżej prognozowanych zysków, a ekonomiści w ankiecie agencji Bloomberg wskazali na 65 proc. prawdopodobieństwo recesji w USA w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Ponadto liczba pozycji nastawionych na spadek S&P500 wzrosła do najwyższego poziomu od dwunastu lat.
Nic więc dziwnego, że UBS uznał obligacje za preferowaną klasę aktywów, obniżając równocześnie ocenę akcji do “najmniej preferowanej”, a Morgan Stanley przestrzega przed akcjami, wskazując na mniej agresywną politykę Fedu i potencjalne obniżki stóp jako sygnał słabnącej gospodarki, która mocno uderzy w wyceny spółek giełdowych.
