Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Klimatu światło dzienne ujrzało streszczenie i prezentacja zaktualizowanej Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Całego dokumentu nie ujawniono, a zostanie opublikowany dopiero „po uzyskaniu pozytywnej opinii Komitetu Koordynacyjnego ds. Polityki Rozwoju oraz Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej”. Projekt nie będzie podlegał konsultacjom, ponieważ — jak podkreślał minister Michał Kurtyka — sam jest już wynikiem konsultacji.

Zebrane przez nas pierwsze opinie branży są dla dokumentu dosyć pozytywne.
Obiecujący początek
— Początek PEP 2040 jest obiecujący, bo wpisuje się w narrację Komisji Europejskiej i określonego przez nią celu dążenia do neutralności klimatycznej. Przyjmuje też za punkt wyjścia światowe megatrendy i nasze zobowiązania międzynarodowe, zarówno te unijne, jak i globalne — mówi Kamila Tarnacka, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
— Nowy projekt PEP 2040 lepiej odpowiada wyzwaniom w energetyce. Zmiany w tym sektorze są nieuchronne, a dotychczasowe plany dotyczące energetyki były po prostu nierealne — dodaje Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.
Kluczową zmianą, którą odróżnia obecny projekt PEP 2040 od poprzedniej wersji z listopada 2019 r., jest prognozowany udział węgla w miksie energetycznym. Spadł z 56-60 proc. do 37,5-56 proc. w 2030 r., a prognoza na 2040 r. spadła z 28 proc. do widełkowego szacunku 11-28 proc. Zdaniem Zofii Wetmańskiej, analityczki WiseEuropa, to realniejsza wizja przyszłości polskiej energetyki niż ta, która była przedstawiana w poprzednich dokumentach strategicznych.
— Jednocześnie trzeba pamiętać, że udział paliw kopalnych w krajowym miksie energetycznym będzie systematycznie malał, co wynika z konieczności dostosowania się do nadchodzących zmian w polityce klimatycznej UE i konieczności określenia długoterminowego celu redukcji emisji — mówi Zofia Wetmańska.
Przypomina, że zapowiadane przez Komisję Europejską podniesienie celów redukcji emisji dwutlenku węgla do 55 proc. w 2030 r., a także dalsze dążenie do neutralności klimatycznej w 2050 r. oznaczać będzie konieczność praktycznie całkowitego wyeliminowania węgla z polskiego miksu energetycznego w 2040 r.
Więcej wiatru
Zofia Wetmańska uważa, że zaplanowana w PEP 240 transformacja byłaby tańsza, gdyby odblokowano rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Zgadza się z nią Kamila Tarnacka, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
— Biorąc pod uwagę fakt, że energetyka wiatrowa na lądzie jest już najtańszą technologią wytwarzania energii elektrycznej w Polsce, a koszty produkcji energii z wiatru morskiego nadal dynamicznie spadają, to transformacja polskiego systemu energetycznego mogłaby być znacznie tańsza niż w scenariuszu nakreślonym w PEP 2040 — uważa Kamila Tarnacka.
Zauważa też, że w przypadku energetyki wiatrowej na lądzie w PEP 2040 zarysowano bardzo zachowawczy scenariusz dojścia do maksymalnie 10 GW w perspektywie 2030 r.
— Tymczasem taki poziom mocy wiatrowych na lądzie osiągniemy już ok. 2023 r., po zrealizowaniu inwestycji korzystających ze wsparcia po aukcjach z 2018 r. i 2019 r. Podobnie jest w przypadku morskiej energetyki wiatrowej. Plan z PEP 2040, zakładający osiągnięcie 8-11 GW mocy z Bałtyku do 2040 r., oznacza realizację scenariusza ledwie bazowego. Tymczasem my zakładamy, że w scenariuszu dynamicznego rozwoju na Bałtyku do 2040 r. może stanąć nawet 17 GW mocy, a poziom ponad 8 GW osiągniemy już za 10 lat — wylicza Kamila Tarnacka.
Joanna Maćkowiak-Pandera z Forum Energii podkreśla też wagę zawarcia w PEP2040 strategii zastępowania węgla w gospodarstwach domowych czystymi źródłami ciepła. Dokument zakłada, że w 2030 r. węgiel zniknie z domowych pieców w miastach, a zastąpi go gaz, ciepło sieciowe i pompy ciepła. Plan dla wsi mówi o odejściu od węgla w 2040 r.
— To pozytywna i przełomowa zapowiedź — mówi Joanna Maćkowiak-Pandera.
PEP 2040, podobnie jak poprzednie wersje dokumentu, zakłada też budowę elektrowni jądrowych, lecz Forum Energii podchodzi do tych zapowiedzi z dystansem.
— Przyszłością polskiej transformacji są źródła odnawialne, atom nadal jest zagadką. Dlatego uważamy, że dokument jest dobrą bazą do dyskusji — konkluduje Joanna Maćkowiak-Pandera.