Działają lokalnie, ale pieniądze ze zbiórki mają pomóc w ekspansji zagranicznej
Jeszcze tydzień potrwa akcja crowdfundingowa Studia Panika, producenta
filmów. Firma celuje w 2 mln zł, ale na razie do celu jest daleko — 160
inwestorów powierzyło jej 129 tys. zł. Próg powodzenia emisji to 150
tys. zł. Jeśli tyle nie uda się zebrać, pieniądze zostaną zwrócone.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Działają lokalnie, ale pieniądze ze zbiórki mają pomóc w ekspansji zagranicznej
Jeszcze tydzień potrwa akcja crowdfundingowa Studia Panika, producenta
filmów. Firma celuje w 2 mln zł, ale na razie do celu jest daleko — 160
inwestorów powierzyło jej 129 tys. zł. Próg powodzenia emisji to 150
tys. zł. Jeśli tyle nie uda się zebrać, pieniądze zostaną zwrócone.
Spółka kierowana przez Oskara Kaszyńskiego jest wyjątkiem na platformach crowdfundingowych, gdzie wśród spółek zbierających kapitał dominują browary rzemieślnicze
Fot. ARC
— Equity crowdfunding to nowe, ale bardzo ciekawe rozwiązanie. Jesteśmy
dość nieszablonowi, dlatego nie chcemy korzystać z tradycyjnego kredytu.
Emisja akcji to nie tylko możliwość pozyskania kapitału, ale także
budowanie relacji biznesowych — uważa Oskar Kaszyński, prezes Studia
Panika.
Spółka w latach 2015-16 poniosła stratę w wysokości 100 tys. zł.
Natomiast w 2017 r. przychody wyniosły 468 tys. zł, a dochód (spółka tak
właśnie określa wynik) 99 tys. W 2018 r. dochód był dwa razy wyższy, a
przychody przekroczyły 515 tys. zł. Do końca lipca 2019 r. przychody to
około 0,5 mln zł. W 60 proc. przychody pochodzą z produkcji filmów, w 25
proc. z wynajmu studia i sprzętu do produkcji filmów, 10 proc. to
wynajem studia na eventy, a 5 proc. to organizacja koncertów.
— Model biznesowy sprawdza się ze względu na dywersyfikację przychodów.
Zarabiamy głównie na produkcji spotów, które robimy od początku do
końca, czyli od napisania scenariusza do oddania gotowego materiału. To
w tym obszarze mamy również naszych kluczowych klientów, także z
zagranicy. Wynajem studia uzupełnia wykorzystanie hali zdjęciowej w
terminach, w których nie realizujemy swoich zdjęć. Natomiast w weekendy,
kiedy zwykle nie kręcimy spotów, studio zmienia się w miejsce, gdzie
można obejrzeć pokaz samochodu, pokaz mody, przyjść na konferencję.
Ostatnie pole naszej działalności to koncerty. Nie dość, że zarabiamy na
biletach i sprzedaży napojów, to jest to bardzo dobra reklama dla studia
— mówi Oskar Kaszyński, prezes Studia Panika.
Studio dostrzega rosnące zainteresowanie rynkiem reklamy online.
— Skupiamy się na reklamie online. internet dziś rośnie najszybciej ze
wszystkich mediów. Dziesięć lat temu można było mieć kompleksy, że nie
produkuje się do telewizji, tylko do Internetu. Dziś sieć to podstawa
reklamy — uważa Oskar Kaszyński.
Wzrost zainteresowania rynku reklamą online potwierdzają także eksperci.
— Wydatki na reklamę online oraz na segment wideo będą w najbliższym
czasie rosły. Podobne trendy można obserwować na całym świecie i nie
widać powodu, dla którego rynek miałby się zachowywać odmiennie akurat w
Polsce. Wartość rynku reklamy wideo online rośnie w ostatnich latach
przeciętnie o 32 proc. rok do roku. Dodatkowo rosnąca prędkość dostępu
do internetu również sprzyja rozwojowi tego typu reklamy — mówi Ignacy
Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej w Polskim Instytucie
Ekonomicznym.
Podbój rynku
Studio działa na rynku od 12 lat i nakręciła około 200 filmów i klipów.
— Studio to znany i liczący się dom produkcyjny na rynku pomorskim. W
regionie jesteśmy liderem. W Polsce również jesteśmy znani wśród
przedstawicieli branży filmowej ze względu na współpracę, udział w
wydarzeniach i festiwalach filmowych — przekonuje Oskar Kaszyński.
Po zakończeniu akcji crowdfundingowej studio planuje przeznaczyć 15
proc. funduszy na biuro w Warszawie.
— Do tej pory nie działaliśmy na rynku warszawskim, co zmieni się po
emisji akcji.
Zależy nam na otwarciu biura w stolicy, co pozwoli nam na wybicie się w
skali kraju — dodaje Oskar Kaszyński.
Studio ma ambicje wejścia na rynki zagraniczne, dlatego 15 proc.
kapitału przeznaczy na zatrudnienie osób z branży filmowej, na początku
w Szwecji i Niemczech.
— Ze względu na dużą różnicę cen jesteśmy dla nich konkurencyjni. Nasze
ceny są 2-3 razy niższe niż w Skandynawii czy Niemczech. Wybór tych
kierunków ekspansji związany jest także z naszym położeniem — mówi Oskar
Kaszyński.
Wycena z pokryciem
Spółka została wyceniona na 13 mln zł, a cel zbiórki to ponad 2 mln zł,
przy jednostkowej cenie za akcję w wysokości 0,2 zł.
— Wartość samego studia to 7,2 mln zł. To wartość samego budynku — mówi
Oskar Kaszyński.
W 2019 r. spółka prognozuje prawie 1 mln zł przychodu.
— Nasze przychody wzrastają z roku na rok — szczególnie po wybudowaniu
studia zauważyliśmy zwyżkę. Już w I półroczu tego roku osiągnęliśmy
przychód taki, jak w całym roku ubiegłym. Wszystko więc wskazuje na to,
że 2019 r. zamkniemy przychodem o 100 proc. wyższym rok do roku. Warto
odnotować, że utrzymujemy rentowność przekraczającą 20 proc. — mówi
Oskar Kaszyński.