
Szukały pomysłu na firmę, bo Paulina Kuszczak potrzebowała odmiany w życiu, a mieszkająca na stałe w Wielkiej Brytanii Grażyna Drane chciała jej w tym pomóc. Zastanawiając się, czego w Polsce nie ma, zauważyła, że nieznane jest u nas nitkowanie – pochodząca z Indii metoda stylizacji brwi, która zdobyła sporą popularność na Wyspach. Przyszłe wspólniczki uznały, że trudno o lepsze miasto na wprowadzenie tej usługi niż Łódź, która przez lata stanowiła centrum przemysłów opartych na niciach.
Cieńsza nić

Zabieg nitkowania brwi wykonuje się specjalną bawełnianą nitką sprowadzaną z Wielkiej Brytanii. Nić jest złożona tak, że jedna część stanowi bazę, a druga pełni rolę dźwigni – mechanizm można porównać do sprężynki wykręcającej włosek razem z cebulką.
– W przeciwieństwie do wosku i pęsety ta technika spowalnia odrost włosków. Pęseta często urywa, ucina włosek, który odrasta sztywny i twardy. Co ważne, usuwamy tylko włoski spoza linii łuku brwiowego. Hinduski mówią, że włoski tworzące łuk są na wagę złota, bo źle usunięte mogą już nie odrosnąć. Dlatego zaczynamy od rysunku optymalnego kształtu brwi, aby zaplanować również to, jak włoski powinny odrastać – wyjaśnia Grażyna Drane.
Zanim wspólniczki otworzyły firmę, powierzyły przygotowanie specjalistek ekspertce – Hindusce Kiran.
– Okazało się, że pracowała z dość grubą nitką, świetnie sprawdzającą się w przypadku Hindusek. Zwróciła nam uwagę, że Polkom potrzebna jest nić dużo cieńsza, bo mają delikatniejsze włosy, inny typ meszku na twarzy. Zaczęłyśmy więc sprowadzać również cieńszą nić – wspomina Grażyna Drane.
Nitkowanie jest sztuką

Przygotowanie stylistek zajęło cztery miesiące i wymagało regularnego kursowania między Polską i Anglią.
– Wypracowanie manualnej koordynacji, umiejętność właściwego napięcia skóry – wszystko wymaga czasu. Wiedziałam, że wprowadzając nową usługę, musimy być świetnie przygotowane, bo nie utrzymamy się na rynku. Czekałyśmy, aż Kiran da nam zielone światło, więc gdy powiedziała, że stylistki są gotowe, uruchomiłyśmy pierwszą w Polsce wyspę. Zależało nam na Manufakturze ze względu na ogromny przepływ ludzi, a chciałyśmy jak najszybciej pokazać nitkowanie jak największej liczbie osób. To wymagało bezpośredniej pracy z klientami – pokazywania wyspy, rozmów, prezentacji usługi – wymienia Paulina Kuszczak.
Każda twarz jest inna, a brwi bywają nazywane jej ramą, dlatego od ich kształtu tak wiele zależy – np. czy twarz będzie odbierana jako pogodna czy smutna.
– Pamiętam, że kiedyś przywiozłam z Anglii gazetę, w której było 10 fotografii księżnej Kate wybranych według kryterium dobrze lub źle zrobionych brwi. To była świetna ilustracja wartości naszego pomysłu, dlatego do nitkowania dołączyłyśmy autorską stylizację, którą zaczynamy od wstępnego rysunku. To daje klientkom poczucie bezpieczeństwa – wiedzą, czego mogą się spodziewać. Mówią nam, że wcześniej te zabiegi traktowały po macoszemu, bo wychodziły z gabinetu za każdym razem z innym kształtem brwi – symetrycznymi albo nie, barwionymi raz ciemniej, raz jaśniej. Nam zależało, by nie przychodziły do konkretnej stylistki, tylko na wybrany zabieg, którego efekt będzie powtarzalny – mówi Grażyna Drane.
Ekostylizacja

Klientami brow-barów są również mężczyźni, choć w ich wypadku praca stylistek polega głównie na oczyszczaniu skóry z włosków i likwidowaniu efektu tzw. mono brow – zrośniętych brwi, nadających groźny wygląd. A ponieważ moda na zadbany zarost nie mija, NowBrow zaczęło też szkolenia z techniki nitkowania dla barberów.
– Ta technika pozwala na utrzymanie czystej linii zarostu na policzkach przez długi czas – jeden z naszych klientów twierdzi, że nie musi jej regulować nawet przez trzy tygodnie. Nitka dodatkowo wykonuje naturalną dermabrazję, pobudza krążenie. Po takim zabiegu skóra twarzy jest gładka, oddycha – wiele osób głaszcze się po twarzy z zaskoczeniem – mówi Paulina Kuszczak.
Podkreśla, że technika nitkowania jest przyjazna dla środowiska.
– Coraz więcej osób zwraca uwagę na to, by nie marnować energii. Używamy bawełnianej nitki, którą po jednorazowym użyciu wyrzucamy. Nie ma sprzętu wymagającego podgrzewania, dezynfekcji. To najstarsza – znana w Indiach od kilkuset lat – nieinwazyjna metoda depilacji – kończy Paulina Kuszczak.