Branża gier już od pewnego czasu nie jest ulubieńcem inwestorów giełdowych, a indeksy odzwierciedlające notowania spółek na poziomach sprzed kilku lat. Na rychłą poprawę nie ma co liczyć.
- Moim zdaniem ta zima szybko się nie skończy, bo oznak ocieplenia na razie nie widać – uważa Paweł Sugalski, zarządzający funduszem Agio Smart Money FIZ, autor książki „Gaming na giełdzie”.
Jak zauważa, wydawcy gier już kilka miesięcy temu wstrzymali finansowanie nowych tytułów. Producenci nie mają też co liczyć, poza drobnymi wyjątkami, na finansowanie od inwestorów.
- Dlatego wiele spółek, zarówno publicznych jak i niepublicznych, jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji. Znam sporo przypadków, że pieniądze się skończyły, spółki udają, że coś robią licząc na jakąś poprawę lub ratunkowe finansowanie. Niektóre z nich de facto powinny złożyć wniosek o likwidację, ale jeszcze łudzą się, że nastroje się odmienią – mówi zarządzający.
Na zobrazowanie sytuacji podaje przykład z własnego doświadczenia.
- Zdarzają się sytuacje, że z kimś negocjuję finansowanie, proponuję np. 50-70 proc. proc. niższą cenę niż ostania wycena transakcyjna i widzę że nie ma nawet komu złożyć kontrpropozycji. To ewidentna oznaka rynku kupującego – mówi Paweł Sugalski.
Jak twierdzi aktywność dużych inwestorów branżowych praktycznie zamarła, poza jednym z Azji, który rozgląda się po rynku.
Lokalna specyfika
W jego ocenie informacje o kłopotach firm growych w najbliższej przyszłości jeszcze się nasilą.
- Oczyszczenie się rynku ze słabych spółek, w tym takich, które chciały zrobić „skok na kasę” nieświadomych inwestorów detalicznych już się dokonuje, ale myślę, że niestety jeszcze przyspieszy w tym roku. Przetrwają tylko najlepsi, przede wszystkim ci, którzy prowadzą działalność operacyjną i mają zabezpieczone finansowanie – mówi Paweł Sugalski.
Jego zdaniem liczba spółek growych na NewConnect, których jest obecnie ponad 70, znacząco spadnie.
- Docelowo gamedev na NewConnect będzie umierał - cześć spółek stanie się pewnie wehikułami do wejścia dla innych firm z aktualnie modnych branż. Jestem natomiast bardzo spokojny o te kilkanaście największych krajowych z głównego rynku - one sobie poradzą, choć niektóre, jak CI Games czy PCF Group, będą potrzebowały finansowania ze strony wydawcy lub emisji akcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy – uważa Paweł Sugalski.
Inwestorzy, którzy w dobrych czasach obejmowali akcje spółek w pre-IPO czy crowdfundingu i do tej pory akcje ich firm nie zostały upublicznione mają coraz większy problem i upublicznienia mogą się nigdy nie doczekać.
- Jednym z bardziej spektakularny przypadków jest Weird Fish, który wyjątkowo wysoko się wycenił przy crowdfundingu, ale z uwagi na nieudaną premierę gry droga na giełdę jest przed nim raczej zamknięta – uważa Paweł Sugalski.
To, co się wydarzyło na NewConnect z wejściem dużej liczby spółek, to nie była nawet jakaś faza cyklu – tylko jakieś oczarowanie inwestorów, że to biznes znoszący złote jajka; zdarzenie jednorazowy, które z pewnością się nie powtórzy. Teraz nastąpi powolne dogorywanie.
Wypatrując wiosny
Zarządzający uważa, że branża gier, podobnie jak wiele innych, oparta jest na cyklach. Dlatego w końcu nadejdzie ożywienie.
- Grę indie premium robi się średnio 2-3 lata, więc można spodziewać się, że mniej więcej w takim horyzoncie będzie mniej tytułów - harmonogram premier mocno się przerzedzi, na rynku pojawi się luka i wyraźnie mniejsza konkurencja. Za kilka kwartałów wydawcy będą szukać tytułów i znów za nie przepłacać, a te firmy, które przetrwają i będą miały coś sensownego do zaoferowani, będą wtedy odcinać kupony – przewiduje Paweł Sugalski.
Dyskontowanie scenariusza wychodzenia z dołka może zacząć być widoczne w wycenach jednak nie szybciej niż pół roku przed apogeum kryzysu w globalnej branży. Do tego potrzebna jest też poprawa w otoczeniu makro.
- Na razie niemal co tydzień pojawiają się doniesienia o zwolnieniach i zamykaniu projektów lub całych studiów. Żeby sentyment się poprawił potrzebny jest spadek stóp procentowych na świecie, a rynek musi się oczyścić, nie tylko w Polsce – mówi ekspert.
Uważa, że dla sentymentu inwestorów ogromne znaczenie będzie miała sytuacja skandynawskiego Embracer Group, który w ostatnich latach ochoczo konsolidował rynek, a teraz ma poważne kłopoty: tnie zatrudnienie, zawiesza projekty i wyprzedaje aktywa, za które wcześniej słono płacił.
- Jeśli Embracer w końcu sprzeda tanio swoje najlepsze aktywa, to branża trochę odżyje, bo już nie będzie takiego nawisu podażowego, jak w ostatnich miesiącach. Ewentualne rozstrzygnięcia w Embracerze mogłoby być punktem zwrotnym dla rynku i sentymentu inwestorów – mówi Paweł Sugalski.
Zwraca uwagę, że według publicznych informacji Embracera shortował (czyli grał na spadek jego notowań) m.in. fundusz Shadowfall, który odkrył nieprawidłowości Wirecarda.
- Obecnie cztery ujawnione fundusze grają przeciwko spółce i jako zarządzający doskonale rozumiem ich tezę inwestycyjną – dodaje Paweł Sugalski.
Propozycja dla wybranych
Zarządzający jest w stanie zaoferować finansowanie ciekawym spółkom. Szuka głównie firm, które są przed wprowadzaniem na rynek swojej pierwszej gry lub ich pierwsza premiera nie spełniła oczekiwań, ale zespół jest doświadczony i zmotywowany podjąć drugą próbę. Preferuje gry z gatunków: survival with crafting, rougelike/roguelite, strategy, base building, action RPG, czy souls like. Najlepiej na silniku Unreal Engine 5. Planowany budżet gry z marketingiem to powyżej 1 mln USD. Nie jest zainteresowany niskobudżetowymi grami, w szczególności symulatorami.
- Najlepiej, żeby spółka była założona przez z osoby doświadczone w branży i z dużym udziałem założycieli w akcjonariacie. Nie jestem zainteresowany grami mobilnymi, ale nie wykluczam pojedynczych inwestycji w VR – mówi zarządzający.
Pod uwagę nie bierze też spółek, które mają znaczących inwestorów branżowych, szczególnie giełdowych. Dlatego nie zainwestuje w ramach emisji w spółki z grupy PlayWay, Movie Games, czy innych grup, chyba, że ich udział będzie istotnie rozwodniony.
- To wynika m.in. z faktu, że widziałem wiele umów inwestycyjnych przedstawianych przez inwestorów branżowych, którzy wprowadzali tego typu zapisy lub ograniczenia. Dodatkowo posiadanie akcjonariusza znaczącego, tj. od 25 proc., uniemożliwia inwestycje ze środków finansowanych przez PFR. Nie chciałbym się zamykać na szczególnie tak istotne finansowanie, które może być kołem ratunkowym dla rynku VC w Polsce w kolejnych latach – mówi Paweł Sugalski.
Jeśli chodzi o wartość poszczególnej inwestycji, to ma ona pozwolić na sfinansowanie całości lub istotnej części tzw. vertical slice, czyli grywalnego wycinka gry, który przeważnie kosztuje 2-3 mln zł.
- Z takim vertical slice można już pójść do wydawcy, czyli pokazać grę na zaawansowanym etapie oraz zdobyć finansowanie w momencie, kiedy rynek się ociepli – informuje zarządzający.
Nie odpowiada wprost na pytanie, jaki ma budżet na planowane inwestycje. Ale wskazuje, że nie chodzi tylko o projekty do funduszu, którym aktualnie zarządza.
- Szukam inwestycji nie tylko do Agio Smart Money FIZ, ale też do nowych funduszy, które być może utworzę z inwestorami finansowymi lub branżowym, a którzy chcieliby mieć ekspozycję na Polski gamedev. Zakładam, że jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to będę mógł sfinansować nawet kilkanaście takich inwestycji budując jedyny taki fundusz VC w regionie – mówi Paweł Sugalski.