Polskie firmy dopiero zaczynają dostrzegać rolę sukcesji. A przemyślany
i prawidłowo skonstruowany plan dziedziczenia to nie tylko komfort
pewności co do ciągłości biznesu w przyszłości. Działa również w
teraźniejszości. W niektórych przypadkach otwiera drogę do kredytu. Może
też przeważyć szalę przy podpisywaniu ważnego kontraktu.
Jeszcze niedoceniona
— Nasi partnerzy zawsze bardzo entuzjastycznie przyjmowali wiadomość, że
jest ktoś, kto się zajmie biznesem w przyszłości i już się w ten biznes
angażuje — wspomina Magdalena Pazgan, przewodnicząca rady nadzorczej w
Konspol, córka prezesa firmy. Jest to szczególnie istotne w przypadku
współpracy długoterminowej.
— Prawidłowo skonstruowany i kompleksowy plan sukcesji podnosi
wiarygodność w stosunku do banków czy kontrahentów, zwłaszcza w
relacjach długoterminowych, gdzie wymagana jest gwarancja wieloletniej
ciągłości zarządzania organizacją oraz jasne procedury na wypadek
zdarzeń nieprzewidzianych — potwierdza Łukasz Martyniec, prezes Wealth
Management Group.
Jego zdaniem, łatwiej wówczas o długoterminowe finansowanie czy
otrzymanie zyskownego zamówienia, którego
realizacja przewidywana jest na dłuższy czas. Instytucje finansowe coraz
częściej zauważają ten element, choć wciąż na pierwszym miejscu jest
ogólna sytuacja finansowa firmy.
— Trzeba przyznać, że problem sukcesji jest ciągle niedoceniany w Polsce
przez instytucje finansowe, co wiązać należy z relatywnie niewielkim
problemem, jaki do tej pory stanowił. Wraz ze starzeniem się
przedsiębiorców problem będzie narastał, a więc też jego znaczenie w
relacjach z instytucjami finansowymi wzrośnie — uważa Maciej Richter,
partner zarządzający doradztwem gospodarczym w Grant Thornton.
Łatwiej o kredyt
Co na to instytucje finansowe? Marcin Lucimiński, dyrektor Departamentu
ds. Bankowości MSP w BRE Banku, przyznaje, że plan sukcesji albo jego
brak nie ma bezpośredniego wpływu na relację na linii bank — klient. W
pewnych sytuacjach może mieć jednak znaczenie podczas procesu
przyznawania kredytu.
— Na przykład, gdy zarząd jest jednoosobowy i sprawowany przez
właściciela, bank może zadać pytanie, co stanie się w przypadku
niezdolności takiej osoby do sprawowania funkcji. Ważne jest przede
wszystkim, czy taka osoba jest wyznaczona, a firma będzie w stanie
zachować zdolność prawidłowego funkcjonowania — mówi Marcin Lucimiński.
Krzysztof Chechłacz, prezes Euler Hermes, przekonuje, że instytucje
finansowe udzielające finansowania, w tym także ubezpieczyciele
należności oferujący kredyty kupieckie, patrzą na firmę
nie tyle pod kątem zwrotu z zainwestowanego kapitału, ile zdolności do
przetrwania w krótkim i długim okresie.
— W krótkim okresie zdolność do przetrwania określają wskaźniki
płynności finansowej i one mogą być podstawowym barometrem, natomiast w
długim okresie temat sukcesji nabiera roli pierwszoplanowej — zapewnia
Krzysztof Chechłacz.
Jego zdaniem, w przypadku sukcesji w rodzinie, musi ona przebiegać jako
proces, a nie wydarzenie, zatem kilkuletnie przygotowanie sukcesorów
jest niezbędne. Jeśli za sukcesję uznamy IPO albo sprzedaż firmy
inwestorowi zewnętrznemu, taki proces również musi zostać rozpisany na
kilka lat oraz ujęty w długoterminowej strategii rozwoju.
— Nie widzę w firmie rodzinnej strategii rozwoju bez planu sukcesji.
Instytucja finansowa, udzielając finansowania na wiele lat, chce i ma
prawo wiedzieć nie tylko, kto zobowiązanie zaciągnie, ale też kto będzie
je w końcowym rozliczeniu spłacał. Dlatego też gorąco namawiam, aby
firmy rodzinne, spotykając się z instytucjami finansowymi, prezentowały
swoje plany rozwoju oparte na zaplanowanym modelu sukcesji — mówi
Krzysztof Chechłacz.
Na niedawnej konferencji Grant Thornton poświęconej problemowi sukcesji
pojawiło się nawet stwierdzenie, że warto, aby firmy plan sukcesji
prezentowały razem ze sprawozdaniem finansowym...