Potencjalni inwestorzy mogą składać oferty nabycia aktywów Huty Częstochowa do 29 maja. Cena wywoławcza wynosi 250 mln zł. Prawo pierwokupu ma dzierżawiąca jej majątek firma Sunningwell. Jeśli zechce z niego skorzystać, musi zaakceptować cenę zaoferowaną przez zwycięzcę postępowania. Nie zamierza jednak bezczynnie obserwować procesu sprzedaży.

— Nie musimy składać oferty, ale bierzemy pod uwagę taką opcję. Chcemy mieć możliwość uczestniczenia w aukcji, która może zostać przeprowadzona po złożeniu ofert — mówi Marek Frydrych, prezes Sunningwella.
Ciepło na domy
Mimo że kryzys i trudności we współpracy z dostawcami mocno dają mu się we znaki, jest zdeterminowany kupić majątek huty. Na jej terenach zamierza zbudować grupę produkującą nie tylko stal i walcującą grube stalowe blachy.
— Planujemy zbudować prywatny czebol, który docelowo stanie się podmiotem giełdowym — mówi Marek Frydrych.
Na pierwszym miejscu ma w planach generalny remont urządzeń. Huta ma także współpracować z zakładami, które Sunningwell nabył lub dzierżawi w Rumunii, by zapewnić różnorodną ofertę dla klientów.
Ma być także samowystarczalny energetycznie i surowcowo — Sunninwell kupił już dostawcę złomu. Marek Frydrych podkreśla również, że obecnie ceny i warunki sprzedaży energii dyktuje hucie Tauron. Na jej terenie jest farma słoneczna, ale nie zapewnia energetycznej niezależności, dlatego planuje budowę tzw. elektrowni hybrydowej — termicznego zakładu przekształcania odpadów, w którego skład wejdzie ich sortownia. Będzie przetwarzać je na RDF, paliwo z odpadów, a z niego produkować energię i ciepło dla huty. Koszt inwestycji jest szacowany na 450 mln zł.
Skąd Marek Frydrych pozyska pieniądze na zakup majątku huty oraz tak kosztowne inwestycje? Długo mieszkał i pracował w Chinach, próbował też wprowadzić firmy z Państwa Środka na polski rynek inwestycji energetycznych, dlatego często kojarzony jest z chińskim kapitałem.
— Mieszkałem w Rosji, ale nie stoją za mną ani Rosjanie, ani Chińczycy. Gdybym miał kapitał od chińskich firm, to już w ubiegłym roku, kiedy Hutę Częstochowa próbowano sprzedać w procedurze pre-pack, położyłbym na stole 250 mln zł i kupił jej majątek. Dla Chińczyków to nie jest duża kwota, a dla mnie tak — twierdzi Marek Frydrych.
Na elektrownię hybrydową Sunningwell zamierza wyłożyć z własnych funduszy około 20 proc., a resztę zdobyć na rynku, np. z kredytów. Liczy także na pozyskanie pieniędzy z funduszy na ochronę środowiska. Zwrócił się już o zgodę na inwestycję do władz Częstochowy oraz wysłał wniosek o jej lokalizację do Ministerstwa Klimatu. Budowa elektrowni wpisuje się w unijną ideę budowy gospodarki w obiegu zamkniętym. Ciepło wytwarzane w hybrydowej elektrowni Sunningwell zamierza wykorzystać do suszenia prefabrykatów do budowy domów. Planuje postawienie pięciu fabryk, które będą produkować z nich budynki jednorodzinne i wielolokalowe — do ośmiu kondygnacji. Jedna może powstać w Częstochowie. Partnerem w tej inwestycji ma być firma Tecnofin z Włoch, która dostarczy technologię. Marek Frydrych szacuje koszt budowy zakładu na 12 mln EUR. Pracę znajdzie w nim około 400 osób.
500 pracowników trzeba też będzie zatrudnić w elektrowni. Ich znalezienie — zwłaszcza w segmencie produkcyjnym — będzie nie lada wyzwaniem. Łatwiej zapewnić obsługę administracyjną, którą można zorganizować dzięki przesunięciu niektórych pracowników huty do nowych zakładów.
Bliżej morza
Sunningwell zamierza również rozwinąć działalność w segmencie konstrukcji stalowych. Może rozbudować potencjał nie tylko w Częstochowie. Jest zainteresowany współpracą albo dzierżawą czy kupnem od syndyka majątku szczecińskiej spółki ST3 Offshore, która produkuje fundamenty wież wiatrowych. Jeszcze niedawno była w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, ale zbankrutowała. Huta Częstochowa może dla niej produkować mniejsze elementy konstrukcji, które w Szczecinie byłyby montowane w większe bloki i drogą wodną dostarczane do międzynarodowych klientów. Huta może także skorzystać na wejściu w segment dostaw na rynek transportowy. Sunningwell podpisał niedawno list intencyjny z władzami Rzeszowa na budowę tzw. monoraila, czyli nadziemnej kolejki miejskiej.
— To projekt, który można realizować w miastach, których nie stać na budowę metra, a nie mają terenów na budowę torowisk i trakcji tramwajowych. Ponadto monorail jest od nich znacznie cichszy — mówi Marek Frydrych.
Inwestycja w Rzeszowie ma być realizowana w formule publiczno-prywatnego partnerstwa (PPP). Dostawcą technologii jest chińska firma BYD. Marek Frydrych ma nadzieję, że zdobędzie technologię od Chińczyków i wykorzysta ją w produkcji w Polsce. Realizując projekt dla Rzeszowa, zamierza bowiem na Podkarpaciu postawić zakład, który będzie produkował pojazdy dla miejskiej kolejki. Blachy do ich budowy natomiast mogą pochodzić z częstochowskiej huty.
OKIEM EKSPERTA
Problemów miasta nie rozwiąże
MICHAŁ WOLAŃSKI, adiunkt w Instytucie Infrastruktury, Transportu i Mobilności w SGH w Warszawie
W Europie technologia budowy monoraila nie zyskała dotychczas wielu zwolenników, chociaż jest znana od ponad wieku — pierwszy monorail powstał w Wuppertalu w 1901 r. i jeździ po dziś dzień, ale inne miasta nie poszły w tym kierunku i zaczęły budować dużo tańsze sieci tramwajowe. W Rzeszowie monorail byłby raczej gadżetem, mogącym stanowić atrakcję turystyczną. Problemów komunikacyjnych miasta nie rozwiąże. W Rzeszowie są duże korki i nieuregulowane kwestie związane z parkowaniem. To nimi należy się zająć w pierwszej kolejności. Monorail będzie korzystny tylko dla niewielkiej grupy mieszkańców, większość nie będzie mogła z niego korzystać bez przesiadek. Ostatni większy monorail w Europie zbudowano w 2004 r. w Moskwie, gdzie pięć kilometrów linii z sześcioma stacjami kosztowało około 1 mld zł i w najlepszym okresie przewoziło tylko 16 tys. pasażerów dziennie. Z każdej stacji metra w Warszawie korzysta średnio 24 tys. pasażerów. W Moskwie zredukowano ofertę i monorail od 2017 r. jeździ w trybie wycieczkowym, ale toczą się dyskusje o jego zamknięciu. Jeśli zaś chodzi o finansowanie, to myślę, że — choćby z powodu kryzysu — samorządy będą chętniej korzystać z unijnych funduszy niż z PPP. W przyszłej perspektywie spodziewamy się bowiem uruchomienia znaczących funduszy na transport miejski. Jednak aby projekt monoraila otrzymał unijne dofinansowanie, trzeba wykazać, że faktycznie pomoże on w rozwiązaniu problemów komunikacyjnych mieszkańców aglomeracji. Obawiam się, że w przypadku rzeszowskiej inwestycji będzie to trudne.
OKIEM BRANŻY
Nie łapmy zbyt wielu srok za ogon
STEFAN DZIENNIAK, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej
Ciepło z hutniczego łańcucha produkcyjnego warto wykorzystać. Dotychczas jednak przedsiębiorcy mieli problem ze znalezieniem efektywnych rozwiązań. Użycie go do produkcji prefabrykowanych domów na bazie stalowych konstrukcji może być ciekawym rozwiązaniem, bo w Polsce jest duże zapotrzebowanie na domy i mieszkania. Technologia prefabrykacyjna umożliwia szybką realizację. Wdrożenie takiego projektu może być czasochłonne, wymaga np. wypromowania rozwiązań. Obawiam się, że działalność wokół Huty Częstochowa zostanie nadmiernie zdywersyfikowana, a tymczasem to przecież sam zakład potrzebuje dużego zaangażowania kapitału i pracy w jego rozwój. Przed laty w Polsce huty realizowały działalność nie tylko związaną z produkcją wyrobów stalowych, ale takimi konglomeratami trudno było elastycznie zarządzać, dlatego obecnie działające w branży koncerny skupiają się głównie na podstawowym, czyli hutniczym biznesie.