Historia dzisiejszego Sunwaya Network zaczęła się w 2006 r., kiedy Arnold Adamczyk uruchomił system e-learningowy służący przede wszystkim firmom finansowym. Była to wtedy pierwsza w Polsce tego typu platforma działająca na skalę komercyjną. Świat szedł jednak do przodu i na rynku zaczęły się pojawić konkurencyjne systemy.
Rozczarowanie genialnym pomysłem
- Wpadłem wtedy na genialny, jak mi się wydawało, pomysł. Mój wstępny rekonesans wskazywał, że w Chinach e-learning praktycznie nie istnieje. Postanowiłem więc podbić tamtejszy gigantyczny rynek – wspomina Arnold Adamczyk.
Ponieważ w Państwie Środka firmę najłatwiej założyć w Hongkongu, tam właśnie udał się przedsiębiorca. Stamtąd zaś ruszył na podbój finansowego zagłębia w sąsiednim Shenzhen i… głęboko się rozczarował. Dopiero na miejscu okazało się, dlaczego tak naprawdę chińskie firmy nie korzystają z e-learningu. Znacznie prościej, szybciej, a przede wszystkim taniej niż edukować, jest im po prostu zwolnić pracownika, który przestaje spełniać oczekiwania, i na jego miejsce przyjąć nowego.
- Na szczęście w samym Hongkongu, któremu z historycznych powodów bliżej do europejskiej kultury, sytuacja była inna. Wyzwaniem okazały się jednak wyższe wymagania technologiczne – mówi Arnold Adamczyk, dziś szef Sunwaya Network z siedzibą w Hongkongu.
Grant z programu Cyberport Hong Kong pozwolił Sunwayowi Network znaleźć się na liście preferowanych dostawców technologii na potrzeby szkoleń w energetyce i telekomunikacji w Hongkongu - i machina ruszyła. W 2020 r. firma zaczęła otrzymywać zapytania, a potem także kontrakty od kolejnych klientów. Przełomem okazała się podpisana dwa lata później umowa na system do obsługi wież telekomunikacyjnych w Hongkongu. To dzięki temu kontraktowi Sunway Network stworzył prototyp kasku z pierwszymi okularami wykorzystującymi rozszerzoną rzeczywistość (AR). Ten produkt - każdorazowo przystosowywany do innych wymagań - sprawdził się nie tylko w telekomunikacji, ale też m.in. automatyce przemysłowej i robotyce. Oprócz Hongkongu firma ma już klientów m.in. w Makau, Ameryce i Polsce.
Z ziemi chińskiej do Polski
- Okazało się, że kask może też być narzędziem dla wojska, bo świetnie sprawdzi się na polu walki. Oczywiście nie można było udoskonalać go w tym kierunku w Chinach. Chcemy przecież, by z naszego rozwiązania korzystała polska armia i ewentualnie jej sojusznicy. Zdecydowaliśmy się więc wrócić do domu – mówi Tomasz Hofman, członek zarządu notowanej na NewConnect warszawskiej spółki Sunway Network.
Pod koniec zeszłego roku Sunway Network podpisał umowę na dystrybucję w Polsce swojego trenażera strzeleckiego wykorzystującego technologię laserową. Oferuje go firma Milisystem, która ma już w portfolio wirtualne strzelnice. W tym roku dystrybutor planuje rozpocząć eksport produktów Sunwaya.
Ponadto niespełna miesiąc temu Sunway Network podpisał z Polskim Holdingiem Obronnym umowę o zachowaniu poufności, a dotyczącą ewentualnej komercjalizacji na potrzeby wojska okularów AR. By polska armia je zamówiła, niezbędna jest certyfikacja. Arnold Adamczyk twierdzi, że produkt zastąpiłby kilka rodzajów sprzetu, np. noktowizor, termowizję i dalmierz. Przedsiębiorca ma nadzieję, że po wrześniowych targach zbrojeniowych w Kielcach, na których mają zostać zaprezentowane okulary Sunwaya, wojsko dogłębnie je przetestuje.
Plan na giełdowy awans
- Bez wątpienia ten produkt jest oczekiwany przez wojskowych. Wprowadzenie go do produkcji rozpocznie nowy etap w naszej historii – uważa Arnold Adamczyk.
Współpraca z armią pozwoliłaby rozkręcić biznes na większą skalę, otwierając firmie drogę z rynku New Connect na główny parkiet.
- Do tego jeszcze daleko, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli przynajmniej spełnić warunki stawiane przed spółkami z głównego parkietu – mówi Tomasz Hofman.
Sunway Network podpisał też ostatnio umowę konsorcjalną, dzięki której chce zdobyć finansowanie w ramach organizowanego przez NCBR konkursu PERUN. Projekt konsorcjum pięciu firm zakłada utworzenie bojowego roju dronów, a spółka Arnolda Adamczyka ma odpowiadać za stworzenie centrum szkoleniowego dla operatorów.
Wykorzystanie wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości na polu boju pozwoli szybciej podejmować decyzje, lepiej orientować się w zmieniającej się sytuacji i dbać o bezpieczeństwo żołnierzy. Dlatego jestem przekonany, że urządzenia bazujące na VR i AR wcześniej czy później wejdą do wyposażenia armii. Kluczowe są nie tyle nie kwestie technologiczne, ile finanse, bo pieniądze z czasem pozwolą rozwiązać ewentualne problemy techniczne. To jednak oznacza, że w tego rodzaju sprzęt wyposażane będą przede wszystkim wojska najbogatszych państw i ich sojuszników. Mam nadzieję, że nasza armia znajdzie się w tym gronie.

