Hydroponika to uprawa roślin nie w glebie, ale w wodzie i w kontrolowanym klimacie. W tej branży działa spółka Smart Vegetables Innovations (SVI) ze spożywczego Green Holdingu, znanego m.in. jako dostawca sałat.
SVI jest liderem wartego – według wyliczeń spółki – ok. 400 mln zł rynku hydroponicznych sałat i ziół w Polsce. I planuje inwestycje. W ciągu pięciu lat wyda co najmniej 100 mln zł na kolejne szklarnie i modernizację istniejących, a obecnie kończy budowę trzeciego modułu w Zdunowie. Dzięki niemu na przełomie października i listopada powierzchnia upraw zwiększy się o 1,5 ha, do 4,5 ha. Do tego dochodzi 1,7 ha u strategicznego partnera, firmy Ostrowit, która produkuje wyłącznie dla SVI. Pierwsze produkty z nowej szklarni trafią do sklepów w styczniu 2026 r.
– Obiekt od startu będzie pracować na 100 proc. mocy produkcyjnych – podkreśla Piotr Izdebski, dyrektor zarządzający SVI.
Wyniki rosną
W planach na przyszły rok jest modernizacja najstarszej szklarni, by wszystkie trzy obiekty były oparte na identycznej technologii, co zapewni dodatkowe moce produkcyjne. Firma zainwestuje też w jednostki kogeneracyjne. Obok prądu i ciepła będą one dostarczać także CO2, które zamiast do atmosfery trafi do szklarni i przyspieszy wzrost upraw.
– Naszym celem do 2030 r. jest podwojenie powierzchni własnych upraw do 9 ha – zaznacza szef spółki.
Równolegle do wzrostu areału rosną wyniki finansowe. W 2023 r. SVI wypracowało 30,2 mln zł przychodów przy nieznacznej stracie operacyjnej, ale już rok później przychody sięgnęły prawie 50 mln zł (+65 proc. r/r), a wynik operacyjny przekroczył 7 mln zł. Na czysto spółka zarobiła niespełna 6 mln zł wobec 1,2 mln zł rok wcześniej (+405 proc. r/r).
– Chcemy utrzymywać tempo wzrostu proporcjonalne do zwiększanych mocy produkcyjnych i korzystać z efektu skali, który pozwoli nam rosnąć szybciej niż koszty – podkreśla Piotr Izdebski.
Na masową skalę
Hydroponika pozwala oszczędzić 90 proc. wody i daje plon nawet 60 razy wyższy niż pole. Atutem jest też pełna niezależność od pogody, co w czasach zmian klimatycznych ma znaczenie.
Produkty SVI – pod marką Plant Love i markami własnymi sieci – trafiają głównie do dyskontów, Lidla i Biedronki, ale też do Carrefoura, Żabki, Kauflandu czy Makro. Sałaty są dostępne w ok. 9 tys. punktów sprzedaży, a zioła w 5 tys. placówek. Od niedawna firma działa także w branży HoReCa, oferując zioła cięte jako półprodukt dla kuchni. Kanał odpowiada dziś za mniej niż 10 proc. obrotów, ale SVI ocenia jego potencjał na 10–15 mln euro, czyli ok. 43–65 mln zł, rocznie.
– Codziennie w Polsce konsumowanych jest ponad 31 tys. sałat i ziół z naszej oferty. Największą kategorią pozostają sałaty masłowe, batawskie oraz bazylia i mięta – podkreśla Piotr Izdebski.
Do gastronomii SVI dostarcza jednak na razie tylko zioła. Sałat nie oferuje, bo HoReCa oczekuje produktu w pełni gotowego do użycia – umytego i zapakowanego tak, by mógł od razu trafić na talerz. Takiej technologii spółka nie posiada. Poza tym w ramach Green Holdingu ten segment obsługuje już Green Factory, m.in. dostarczając sałaty do McDonald’s.
Na razie sprzedaż koncentruje się w kraju, zgodnie z zasadą lokalności – produkty trafiają na półki w ciągu 48 godzin od zbioru. Eksport odpowiada tylko za ok. 5 proc. przychodów, lecz firma szykuje się do większej ofensywy.
– Już dwukrotnie planowaliśmy wyjście za granicę. Najpierw po uruchomieniu pierwszej szklarni, potem po oddaniu drugiego modułu. Za każdym razem popyt w Polsce w pełni zagospodarowywał nasze moce. Teraz podejdziemy do tego inaczej. Wraz z uruchomieniem trzeciego modułu planujemy rozpocząć sprzedaż eksportową we współpracy z sieciami międzynarodowymi obecnymi w Polsce i Europie – mówi dyrektor zarządzający SVI.
Rynek do podziału
Według szacunków SVI, hydroponiczne szklarnie w Polsce zajmują dziś ok. 20 ha – 44 proc. przypada na sałaty, 56 proc. na zioła. SVI razem z Ostrowitem kontroluje 4,8 ha, czyli blisko 25 proc. rynku. To wystarczy, by wyprzedzić Nowalijkę (24 proc.) i zostawić w tyle Swedeponika i Origanum (po 15 proc.), Karpińskiego (14 proc.) czy Braci Michalczyk (7 proc.). Rocznie w kraju produkuje się ok. 17 mln sztuk sałat i 37 mln sztuk ziół w tym modelu produkcji.
Dynamiczny rozwój hydroponiki zderza się z brakiem jasnych ram prawnych. SVI, podobnie jak cała branża, nie mieści się w definicjach ani rolnictwa, ani przemysłu. Spółka nie płaci podatku rolnego, ale podlega CIT jak firma produkcyjna. Jednocześnie nie może korzystać ze wsparcia Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), bo nie uprawia roślin w glebie, ani z ulg inwestycyjnych w ramach Polskiej Strefy Inwestycji czy KPO, bo formalnie jest zakwalifikowana jako „pozostała produkcja rolna”.
– Funkcjonujemy w próżni legislacyjnej. Potrzebujemy jasnego określenia, kim jesteśmy w świetle prawa. Nie chodzi o specjalne przywileje, ale o dostęp do tych samych instrumentów, z których mogą korzystać inni producenci rolno-spożywczy – akcentuje Piotr Izdebski.
Zdaniem dyrektora, wsparcie hydroponiki leży w interesie państwa. Krótkie łańcuchy dostaw, świeżość i odporność na import z Ameryki Łacińskiej czy Azji czynią ten sektor naturalnym filarem bezpieczeństwa żywnościowego.
Nadchodzą innowacje
Biznes SVI to nie tylko nowe hektary szklarni, ale też badania nad innowacjami. W 2024 r. spółka jako pierwsza w Polsce wprowadziła hydroponiczną sałatę masłową bio. Certyfikacja była przełomem, bo unijne przepisy dotychczas dopuszczały hydroponikę w produkcji ekologicznej jedynie w odniesieniu do ziół.
W ramach dwóch projektów firma współpracuje z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). Efektem pierwszego z nich jest ograniczenie zawartości azotanów i azotynów w produktach o 50 proc. względem norm unijnych. Drugi program koncentruje się na podniesieniu poziomu antyoksydantów w sałatach.
– Chcemy stworzyć supersałatę, która oprócz świeżości i lokalnego charakteru będzie miała także znacząco wyższą wartość odżywczą – wyjaśnia Piotr Izdebski.
Szacuje się, że wartość rynku produkcji hydroponicznej będzie rosła w tempie 7–10 proc. rocznie do 2028 r. Oznacza to szybszy wzrost niż w przypadku całego rynku produkcji żywności, który rozwija się w tempie około 4–6 proc. rok do roku. Na tle innych alternatyw żywności czy rosnących segmentów, takich jak produkcja zamienników mięsa czy żywności w warunkach kontrolowanych, tempo to wygląda podobnie – na poziomie ok. 10 proc. rocznie. Perspektywy dynamicznego wzrostu, jak w przypadku firmy SVI, są możliwe, jednak skala tego biznesu nadal pozostaje niewielka w relacji do całej produkcji żywności. Czynnikami, które potencjalnie mogą dawać przewagi produkcyjne i rynkowe hydroponice, są m.in.: dowolność w lokalizacji, możliwość adaptacji istniejących budynków do upraw hydroponicznych oraz potencjalnie wyższa efektywność wykorzystania gruntu.
Według szacunków wartość globalnego rynku produkcji hydroponicznej w 2024 r. oscyluje w granicach 5 mld USD. Na tle całej produkcji żywności stanowi to znacznie mniej niż 1 proc. jej wartości. To również nieco mniej niż wartość rynku alternatyw, takich jak farmy wertykalne, wycenianych na 7–8 mld USD.
Hydroponika pozostaje technologią na wczesnym etapie komercjalizacji na świecie, natomiast w Polsce jest to wciąż bardzo młody, ale stosunkowo prężnie rozwijający się rynek. Jednak przykład firmy SVI, która zwiększa sprzedaż sałat hydroponicznych, osiągając w ostatnich latach wzrosty na poziomie 80–90 proc. rok do roku, pokazuje potencjał do dynamicznego rozwoju tego segmentu również na rynku lokalnym.