Sytuacja na światowych giełdach ciągle nie ulega poprawie. Wtorek przyniósł dalsze spadki głównych indeksów na wielomiesięczne dna. Do najsłabszych ostatnio przedstawicieli segmentu TMT dołączyły spółki finansowe, chemiczne i motoryzacyjne. Fatalne nastroje panowały szczególnie na Starym Kontynencie, gdzie rolę „czerwonej latarni” pełnił Vivendi Universal, który jeszcze w poniedziałek notował kilkunastoprocentową zwyżkę.
Wtorek zaczął się od zadziwiającego spokoju na giełdach azjatyckich. Indeksy podtrzymywały papiery japońskich eksporterów, których ucieszyło osłabienie jena do dolara. Stabilizacja na parkiecie w Tokio potrwa zapewne krótko, bo agencja Moody’s obniżyła ratingi dla największych banków Kraju Kwitnącej Wiśni do najniższego z możliwych poziomu. W środę Nikkei czeka zapewne pokaźny spadek.
Po aferach WorldCom i Xeroksa, każda wzmianka o księgowych usterkach odbierana jest przez rynek z paniką. O takich praktykach w koncernie Vivendi doniósł wtorkowy „Le Monde”. Kurs giganta medialnego dobiły jeszcze obniżki ratingu przez obie główne agencje, co zaowocowało 25-proc. spadkiem na zamknięciu sesji w Paryżu. Moody’s i S&P wywołały nerwowość wśród wierzycieli Vivendi. W efekcie po 5-7 proc. stracili udziałowcy BNP Paribas, Credit Lyonnais, ABN Amro i Societe Generale.
Na giełdach za oceanem nadal dramatycznie wygląda sytuacja spółek technologicznych. Indeks Nasdaq pogłębił pięcioletnie minimum, do czego tym razem przyczynili się analitycy. Ponadto zbliża się święto 4 lipca, co zwiększa groźbę zamachów terrorystycznych.
Analitycy Morgan Stanley zapowiadają na ten rok 20-proc. spadek zamówień i ich 20-proc. wzrost w 2003 r. Wcześniejsza prognoza zapowiadała odpowiednio spadek o 15 proc. i wzrost o 30 proc. Po kilka proc. straciły Intel, KLA-Tencor, Applied Materials i Novellus.
ONO