Europejska gospodarka jest pęknięta i to już od dawna. Z jednej strony jest sektor przetwórczy, który w ujęciu całej Unii Europejskiej radzi sobie słabo: jest w stagnacji, musi ciąć ceny, redukować zatrudnienie. Z drugiej strony jest sektor usługowy, który znajduje się w fazie ekspansji. A w ramach szeroko pojętego sektora usługowego najlepsze nastroje panują w finansach: zarówno w branży bankowej, jak i w jeszcze większym stopniu poza bankami, czyli wśród ubezpieczycieli, zarządzających funduszami czy operatorów giełd.
Ostatnio te nastroje finansowe wzrosły do najwyższego poziomu od co najmniej sześciu lat (wcześniejszych danych S&P Global nie podaje). Wskaźnik PMI dla branży finansowej poza bankami znacząco przekroczył w październiku 60 pkt, jak wynika z najnowszej publikacji. A przypomnijmy, że w tym badaniu poziom 50 pkt oddziela ekspansję o recesji. Przekroczenie 60 pkt generalnie zdarza się rzadko.
Dlaczego akurat finanse wysforowały się na czoło listy sektorów pod względem nastrojów? Składa się na to kilka interesujących zjawisk.
Na pewno pomagają wysokie stopy procentowe, na których korzysta m.in. sektor ubezpieczeniowy lokujący kapitał w obligacjach. Wprawdzie banki centralne tną stopy procentowe, ale one operują tylko na tzw. krótkim końcu krzywej – wpływają na oprocentowanie bezpiecznych aktywów o krótkich terminach zapadalności. Tymczasem na długim końcu krzywej, czyli na przykład na rynku długookresowych obligacji skarbowych, stopy są stabilne i wysokie. I tak w ciągu roku stopa banku centralnego w Polsce spadła o 1,5 pkt proc., a rentowność 10-letnich obligacji tylko o 0,4 pkt. Stopa EBC spadła o 1,25 pkt, a rentowność niemieckich bundów wręcz wzrosła o 0,2 pkt.
Ta różnica między krótkim a długim końcem krzywej oprocentowania jest też korzystna dla banków, których biznes polega na transformacji krótkookresowych zobowiązań na długookresowe aktywa. Im większa różnica po obu stronach, na korzyść tej drugiej, tym lepiej.
Firmom finansowym pomaga też hossa na giełdach, która zwiększa zainteresowanie ludzi inwestycjami. W tym roku indeks Stoxx zyskał 12 proc., po wzrostach o 6 i 13 proc. w poprzednich dwóch latach. Szybko dzięki temu rosną przychody operatorów giełd, firm zarządzających funduszami itd.
Na to wszystko nakłada się bardzo ważny czynnik: hype technologiczny, głównie wokół sztucznej inteligencji, ale również sektora militarnego. Poczucie dużej zmiany i rodzących się nowych możliwości w naturalny sposób sprzyja firmom finansowym, bo one zarabiają na przesuwaniu kapitału finansowego w nowe miejsca w gospodarce.
Wprawdzie europejska gospodarka jest zapóźniona w dziedzinie nowoczesnych technologii cyfrowych, ale będzie na pewno próbowała to nadrobić. Każdy kraj szykuje duże inwestycje, w wielu miejscach – jak Skandynawia – środowisko firm technologicznych jest prężne. Poza tym firmy finansowe zajmują się lokowaniem kapitału na całym świecie, nie tylko w Europie. Im więcej hype’u, tym lepiej dla kapitału finansowego.
