Syndyk szykuje Starkę do sprzedaży

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2023-08-03 20:00

Producent legendarnej wódki widział już czysty horyzont po kilku burzliwych latach. Dogadał się z wierzycielami i znalazł inwestora. Wtedy jak grom z jasnego nieba spadła na niego decyzja sądu: układu nie będzie, będzie upadłość.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • w jakich okolicznościach Starka znalazła się w restrukturyzacji
  • dlaczego sąd nie zatwierdził układu mimo woli większości wierzycieli i ogłosił jej upadłość
  • jak zareagowała na to spółka
  • jakie są plany syndyka
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jak to się stało, że wbrew woli wierzycieli zostało ogłoszone bankructwo Szczecińskiej Fabryki Wódek „Starka”? Dlaczego spółkę czeka sprzedaż majątku, choć powstał plan ratunkowy? Odpowiedź na te pytania zna tylko szczeciński sąd. Właściciele nie złożyli broni, choć mają też inne zmartwienia - w czerwcu prokuratura oskarżyła ich o wyrządzenie Starce szkody majątkowej. Ale po kolei.

Problemy zamiast zysków

Historia fabryki wytwarzającej m.in. starkę - żytnią wódkę premium, której butelka kosztuje nawet tysiące złotych - sięga 1863 r. Od 1946 r. gorzelnia była częścią państwowego przedsiębiorstwa, które upadło w 2010 r. Dwa lata później kupił ją za ponad 29 mln zł zagraniczny inwestor: spółka Yasmia kontrolowana przez polsko-kanadyjskie małżeństwo Katarzyny i Davida L.

Po upływie czterech lat, czyli w 2016 r., firma wznowiła produkcję, co kosztowało właścicieli kilka milionów złotych. Potem pojawił się kupiec - rodzima spółka Polmosy zaoferowała za Starkę 75 mln zł.

Inwestor przejął firmę, ale nie wpłacił nawet pierwszej raty. Jacek W., Szczepan B. i Adam P., którzy stali za Polmosami, zostali oskarżeni m.in. o sfałszowanie zaświadczenia z banku potwierdzającego możliwość sfinansowania transakcji. Do marca 2020 r. Yasmia walczyła o Starkę. Prawomocnie wygrała, ale długotrwałe turbulencje właścicielskie fatalnie odbiły się na biznesie. Konieczna okazała się restrukturyzacja. Yasmia przygotowała plan. Bazował na liście intencyjnym z nowym inwestorem - funduszem Saratoga Capital Partners, który zadeklarował łącznie do 15 mln EUR wsparcia (w postaci długu i w zamian za udziały), a także na propozycji układowej przewidującej 100-procentową spłatę wierzycieli w ciągu 6-18 miesięcy.

Wierzyciele swoje, sąd swoje

Wierzyciele ofertę przyjęli. Największym jest fundusz Starnberg Investment Group (45 mln zł), w którym partnerem jest David L., współwłaściciel Yasmii. Poparcie Starnberga wystarczyłoby do przegłosowania układu, ale spółce zaufali też inni (łącznie 87 proc. z 65,3 mln zł), wśród nich wierzyciele publiczni (m.in. ZUS) i pracownicy. Przeciw był tylko bank BNP Paribas, któremu spółka jest winna ponad 8 mln zł.

Droga do wyprowadzenia Starki na prosta wydawała się otwarta, dopóki w sprawę nie włączył się szczeciński sąd. 25 marca 2022 r. spółka złożyła wniosek o zatwierdzenie układu. Spodziewała się pozytywnego rozstrzygnięcia do 8 kwietnia, przyszło jej jednak czekać blisko rok, a decyzja okazała się... odmowna.

Zarządzający Starką pod lupą prokuratury

Prokuratura okręgowa w Szczecinie skierowała 30 czerwca do sądu okręgowego akt oskarżenia wobec małżeństwa Davida i Katarzyny L. oraz jej teściowej – Małgorzaty K. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Całej trójce postawiono zarzuty dotyczące wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym. Konkretnie: zawarcie dodatkowej umowy o świadczenie usług ochrony po znacznie zawyżonej cenie, sprzedaż dwóch aut należących do Starki po cenie zaniżonej wobec rynkowej (łącznie 20 tys. zł zamiast ok. 80 tys. zł), a także zbycie ok. 17 tys. butelek alkoholu po zaniżonych cenach rozliczone w formie rekompensaty za rzekomo fikcyjne usługi świadczone spółce.

– Byłem zszokowany informacją o postawieniu zarzutów karnych. Jak moglibyśmy okradać własną spółkę, przecież to niedorzeczne. Zostałem wyciągnięty z domu na oczach dzieci o szóstej rano, podobnie jak moja teściowa – i to w dniu głosowania naszej propozycji układowej. Chciałbym wierzyć, że ta zbieżność to przypadek i że nie chodziło o wywarcie presji na wierzycieli. Zarzuty przeciwko mnie są tylko częścią układanki w dużym obrazie konfliktu wokół Starki, w którym konsekwentnie działam w celu zabezpieczenia interesów firmy – komentuje David L.

Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum w Szczecinie uznał, że ryzyko związane z planowaną restrukturyzacją byłoby dla wierzycieli zbyt wielkie, a niepowodzenie doprowadziłoby do „bardzo znacznego obniżenia stopnia ich zaspokojenia”.

„Proces planowanej restrukturyzacji częściowo zakłada działania likwidacyjne (sprzedaż nieruchomości) i praktycznie w znacznej mierze ma służyć zachowaniu kontroli nad spółką przez dotychczasowych właścicieli. Postępowanie restrukturyzacyjne zaś w pierwszej kolejności winno być prowadzone we wspólnym interesie dotychczasowych wierzycieli dłużnika. Otwarcie postępowania prowadziłoby zatem do pokrzywdzenia wierzycieli, a odmowa otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego jest także uzasadniona [brakiem] realnych szans na przeprowadzenie skutecznej restrukturyzacji i poniesienie przez dłużnika jej kosztów” – czytamy w 90-stronicowym uzasadnieniu.

– Trudno dyskutować o pokrzywdzeniu wierzycieli w przypadku przegłosowania propozycji spłaty wierzytelności w 100 proc. Od dłuższego czasu przedsiębiorstwo – pensje, media itd. – finansuje wnioskodawca, a istotą jego pomysłu jest realizacja wstępnego planu restrukturyzacyjnego poprzez spieniężenie części aktywów i przywrócenie działalności przedsiębiorstwa. Nie ma mowy o trwaniu w postępowaniu restrukturyzacyjnym obniżającym wartość firmy – twierdzi Bartosz Groele.

Sąd stwierdził też m.in., że dłużnik „trwale utracił zdolność do regulowania zobowiązań” i od kilku lat nie prowadzi podstawowej działalności operacyjnej, a jej wznowienie utrudnia cofnięte zezwolenie na prowadzenie składu podatkowego i zakaz wyrobu oraz rozlewu napojów spirytusowych.

W odróżnieniu od większości wierzycieli nie dał wiary twierdzeniom Yasmii, że proces zdobycia inwestora dla Starki jest zaawansowany. Może się to okazać samospełniającą się przepowiednią.

– SCP postrzega nas jako wiarygodnego i doświadczonego partnera, dostrzega w Starce ogromny potencjał wprowadzenia kultowej marki na globalny rynek. Jego oferta jest jednak uzależniona od zatwierdzenia planu ratunkowego, ponieważ żaden wiarygodny inwestor nie zaangażuje się w spółkę w stanie upadłości. Tym bardziej zdumiała nas decyzja sądu, ale wciąż wierzymy, że uratujemy firmę – mówi David L.

– Wierzyciele nie zgłosili wątpliwości – w przeciwnym razie finansujący może przedłożyłby dalej idące dokumenty [był tylko list intencyjny - red.]. Prawo nie wymaga szczególnej formy uprawdopodobnienia możliwości wykonania układu. To wierzyciele decydują, czy wierzą w prawdopodobieństwo zapłaty, i w tym przypadku uwierzyli. Sąd natomiast – który z urzędu strzeże zgodności z prawem, a nie ocenia szans powodzenia – próbuje powiedzieć „dobrze, że się zgadzacie, ale ja wiem lepiej i zdecyduję za was” – komentuje Bartosz Groele z kancelarii Groele i Wspólnicy, reprezentujący Yasmię.

W czerwcu Starka złożyła zażalenie na marcową decyzję sądu. Zanim jego los rozstrzygnie się w drugiej instancji, właściciele muszą gasić pożary. Sąd odrzucił bowiem wniosek o wstrzymanie likwidacji do czasu prawomocnego zakończenia sprawy i syndyk już szykuje się do sprzedaży (patrz wywiad obok).

4 pytania do…
Przetarg na sprzedaż Starki możliwy jesienią
Macieja Kasprzyka
syndyka masy upadłości Szczecińskiej Fabryki Wódek „Starka”

PB: Jak ocenia pan wartość majątku spółki w odniesieniu do jej zobowiązań?

Maciej Kasprzyk: Nie jestem jeszcze w stanie odnieść się do tego, jak wartość masy upadłości ma się do zobowiązań spółki. Potrzebuję do tego prawomocnej listy wierzytelności, która nie została jeszcze sporządzona, oraz spisu inwentarza wraz z oszacowaniem jego wartości. Zakładam, że będzie on gotowy w ciągu kilku tygodni. Jego sporządzenie opóźniło się m.in. w związku ze zidentyfikowaniem sporej rozbieżności między ilością surówki żytniej znajdującej się w piwnicach a wykazywanej w ewidencji księgowej, więc musiałem to dodatkowo zweryfikować. Od 31 maja 2010 r. stan zapasu leżakującego alkoholu nie był korygowany o naturalne ubytki, dlatego szacuję, że może on być o ok. 40 proc. mniejszy niż w dokumentacji.

Przedstawiciele spółki obawiają się, że jej majątek zostanie rozprzedany w sposób uniemożliwiający kontynuowanie działalności produkcyjnej. Jakie podejście pan przyjął?

Stan funduszy masy upadłości nie pozwala pokrywać wszystkich bieżących wydatków – głównym źródłem przychodów jest wynajem pomieszczeń magazynowych oraz placów. W takiej sytuacji przepisy prawa upadłościowego wskazują na obranie dwóch możliwych kierunków działań. Pierwszy to zwrócenie się do wierzycieli o wpłacenie zaliczki na koszty postępowania upadłościowego. Z uwagi na czas potrzebny na przeprowadzenie takiej operacji oraz wątpliwości na tym etapie postępowania w zakresie ustalenia rzeczywistych wierzycieli spółki [m.in. w liście intencyjnym z Saratogą ok. 29 mln zł pożyczki dla spółki jest przypisane Katarzynie L., ale w spisie wierzytelności ta kwota wchodzi w ok. 45 mln zł wierzytelności Starnberga, bo Katarzyna L. oświadczyła, że inwestowała w jego imieniu – red.] zrezygnowałem z tego rozwiązania. Druga opcja – wybrana przeze mnie – to sprzedaż niektórych składników majątkowych z wolnej ręki. Moim założeniem jest likwidacja masy upadłości w formie zbycia Starki jako całego przedsiębiorstwa – a więc umożliwiającej jego zachowanie – a nie wyprzedaż majątku „na części”, dlatego obecnie nie zamierzam sprzedawać aktywów newralgicznych dla kontynuowania działalności – jak linie produkcyjne czy zapasy surówki żytniej – tak długo, jak będzie to możliwe. Zdecydowałem się więc na odrębną sprzedaż jedynie drobnych składników ruchomych, głównie przeterminowanych materiałów w postaci opakowań.

Kiedy może zostać ogłoszony przetarg i jak dużego zainteresowania się pan spodziewa?

W najbliższych tygodniach planuję złożyć wniosek o wyrażenie zgody na sprzedaż przedsiębiorstwa upadłego jako całości do zatwierdzenia przez sąd bądź radę wierzycieli, jeśli zostanie powołana. Zakładam, że w optymistycznym wariancie wyrażenie takiej zgody może potrwać mniej więcej miesiąc – w przypadku powołania rady wierzycieli procedura zajmie prawdopodobnie więcej czasu. Dopiero wtedy będę mógł ogłosić konkurs na sprzedaż całego przedsiębiorstwa. Obecnie zakładam, że będzie to możliwe jesienią.

Zajmuję się Starką od pięciu lat w ramach czynności zabezpieczających jej majątek i w tym czasie wiele podmiotów wyrażało potencjalne zainteresowanie jej majątkiem. Na tamtym etapie nie było jednak możliwości prowadzenia jakichkolwiek rozmów o sprzedaży. Od ogłoszenia upadłości otrzymuję wyraźne sygnały o woli startu w potencjalnym przetargu.

Jak podsumowałby pan tę sprawę?

To postępowanie upadłościowe jest bardzo skomplikowane. Historyczne uwarunkowania dotyczące zaangażowania udziałowców Starki w finansowanie jej działalności czy też późniejsza, nieudana próba jej zbycia niewątpliwie wpłynęły na obecną sytuację. Jedną z kluczowych kwestii – leżących również u podstaw odrzucenia przez sąd zaproponowanego przez spółkę układu i w konsekwencji ogłoszenia jej upadłości – jest rozstrzygnięcie w zakresie ustalenia faktycznych wierzycieli: pożyczkodawców finansujących działalność Starki. Stąd tak ważny w tym postępowaniu będzie proces zatwierdzenia listy wierzytelności, który umożliwi ustalenie rzeczywistych wierzycieli, wysokości ich wierzytelności i ewentualnego ich zabezpieczenia.