W 2025 r. samorządy będą musiały wykazać się przekazywaniem 55 proc. odpadów do recyklingu. Obecnie w wielu dzielnicach Warszawy segregacja sięga 30-40 proc. PB pisał niedawno, że np. w gminach obsługiwanych przez MPO wskaźnik zmieszanych odpadów wynosi 67 proc. Spółka ostatnio zdobyła także kontrakty w Wilanowie i na Ursynowie, gdzie odpady zmieszane wynoszą 63 proc. MPO dąży do poprawy wskaźników, m.in. inwestując w linie do segregacji zmieszanych odpadów.
Miejskie samorządy coraz bardziej zaczynają się domagać od zarządców nieruchomości i ich mieszkańców segregowania jak największej ilości odpadów. PB pisał już, że np. Gdańsk wysyła upomnienia i nakłada kary, zwane opłatą dodatkową, za wadliwą segregację. Ostatnio coraz częściej takie działania stosuje też samorząd stolicy.
Kary wynoszą dwukrotność miesięcznych opłat
Wiosną tego roku głośnym echem odbiło się nałożenie około 90 tys. zł kary na osiedle ośmiu bloków na ursynowskim Imielinie. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
– Aktualnie prowadzone są przeciwko naszym mieszkańcom dwa postępowania administracyjne w sprawie nałożenia opłaty dodatkowej. Żadne nie jest zakończone. Nie zapłaciliśmy żadnej kary i nie mamy zamiaru – zapewnia Rafał Januszkiewicz, prezes Spółdzielni Mieszkaniowo-Budowlanej Imielin.
Podkreśla, że obowiązujący w Polsce stan prawny w odróżnieniu od innych państw Unii Europejskiej nie dopuszcza żadnego udziału zanieczyszczeń w wyselekcjonowanej frakcji odpadów.
– Oznacza to, że jedna plastikowa reklamówka szklanych butelek wrzucona razem z nimi do pojemnika na szkło może skutkować nałożeniem kar – twierdzi Rafał Januszkiewicz.
Upomnienia i kary otrzymują także inne wspólnoty i zarządcy.
– Otrzymujemy upomnienia za złą, zdaniem miasta, segregację odpadów. W kilku przypadkach zostały już także nałożone kary. Rozmawiam z innymi zarządcami nieruchomości, którzy zgłaszają podobne problemy – mówi Mariusz Łubiński, prezes firmy Admus.
Przepisy pozwalają na nałożenie kary w wysokości czterokrotności opłat, ale samorządy zazwyczaj naliczają stawkę dwukrotnie wyższą.
– Cena za odpady z jednego lokalu sięga około 85 zł za miesiąc, a po nałożeniu kary trzeba zapłacić dwukrotność tej kwoty – informuje Mariusz Łubiński.
Dotychczas po zapłaceniu miesięcznej kary samorządy nie naliczały osiedlom zarządzanym przez Admus kolejnych, ale nie ma pewności, że w przyszłości nie wprowadzą znowu sankcji.
Sąsiedzi sami się kontrolują
Mariusz Łubiński podkreśla, że po wystawieniu upomnień mieszkańcy zaczynają przykładać coraz większą wagę do segregacji śmieci. Robią zdjęcia źle posegregowanych odpadów i wrzucają je na fora internetowe. Sąsiedzi zaczynają wzajemnie się pilnować i kontrolować. Niektórzy zapewniają, że dobrze segregują odpady i nie chcą płacić kary za innych mieszkańców.
Zdarza się również, że w budynkach wielolokalowych są obiekty komercyjne, np. sklepy, legalnie, a niekiedy nielegalnie korzystające z osiedlowych śmietników. Mieszkańcy często mają pretensje do użytkowników lokali usługowych, że źle segregują czy podrzucają odpady, narażając na kary mieszkańców. Maciej Antosiuk, sekretarz zarządu stowarzyszenia Projekt Ursynów informuje, że do tego typu konfliktów dochodzi np. na Ursynowie. Zdarza się też, że na osiedla, zwłaszcza z otwartymi altanami śmietnikowymi, swoje odpady podrzucają także mieszkańcy domów jednorodzinnych.
Kamery i kodowane worki mogą złagodzić problem
Admus wyposaża altany śmietnikowe w kamery, bo tego typu kontrola zwiększa skłonność mieszkańców do segregowania odpadów.
– Mimo to często trudno udowodnić władzom gminy, że odpady zostały dobrze posegregowane. Upomnienia i kary są nakładane na podstawie informacji z firm odbierających odpady, a właściwie od ich pracowników, często ręcznie czy naocznie sprawdzających, jak śmieci zostały posegregowane. Dostaliśmy np. karę za to, że na jednym z osiedli do odpadów zmieszanych została wyrzucona ziemia. Sprawdziliśmy warunki segregacji. Wynikało z nich, że ziemię należy właśnie tam wyrzucać, ale w odpowiedzi na naszą reklamację usłyszeliśmy, że było jej za dużo, choć nikt nie potrafił powiedzieć o ile – opowiada Mariusz Łubiński.
Problem może złagodzić np. stosowanie kontenerów, do których mieszkańcy wrzucają kodowane worki. Wówczas można sprawdzić kto i jak segreguje odpady.
Maciej Antosiuk uważa, że kamery czy kodowane worki mogą zachęcić mieszkańców do przykładania większej wagi do segregacji, ale podkreśla, że są kosztownym rozwiązaniem. Zwraca uwagę, że mieszkańcy Warszawy już dużo płacą za odpady. Stawki są wysokie zwłaszcza dla samotnych starszych osób, które muszą utrzymać się z niskich emerytur. Trudno się spodziewać, że będą współfinansować system kamer czy kontenerów na worki z kodami.
Mariusz Łubiński twierdzi, że decyzje dotyczące wdrażania systemów z kodowanymi workami itp. musiałyby zapaść na poziomie miasta albo przynajmniej samorządów poszczególnych dzielnic. Wówczas koszty rozłożą się na dużą grupę mieszkańców, dzięki czemu mogą być niższe niż gdyby urządzenia instalowały tylko poszczególne osiedla.
Rafał Januszkiewicz uważa natomiast, że w Polsce obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa, nie ma prawnej możliwości przyporządkowania odpowiedzialności do sprawcy za niewłaściwą selekcję odpadów, choćby się znalazł i przyznał do błędu.
– Zapłacą za niego i tak wszyscy sąsiedzi. Uważamy, że to sytuacja niesprawiedliwa i nieuczciwa, demotywująca osoby prawidłowo selekcjonujące odpady. Napisaliśmy więc skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich i zwracaliśmy się do niego prośbą o wniesienie skargi konstytucyjnej – dodaje prezes stołecznej spółdzielni.
Pozyskała ona także deklaracje dwóch posłów z różnych ugrupowań o wniesieniu przez nich interpelacji dotyczących problemów związanych z segregacją odpadów.
Przedstawiciele firm odbierających odpady wyjaśniają, jak ich pracownicy mogą sprawdzać, czy odpady są właściwie posegregowane. „Załogi spółki podczas odbioru każdej z frakcji mają obowiązek naocznej weryfikacji odpadów. W przypadku zmieszania frakcji, np. metalu z papierem, nasi pracownicy nie mogą dokonać odbioru, aby nie dopuścić do dołączenia zmieszanych śmieci z poprawnie posegregowanymi. W takiej sytuacji umieszczają na pojemniku lub worku naklejkę informacyjną – Uwaga nie odebrano z powodu zmieszania różnych frakcji odpadów” – czytamy w odpowiedzi MPO na pytania PB. Informacja o odpadach, które nie zostały odebrane, jest przekazywana do stołecznego ratusza za pomocą platformy kontaktowej 19 115. Spółka podaje adres i kod kontenera oraz zamieszcza dokumentację zdjęciową. Wadliwie posegregowane odpady są odbierane ze zmieszanymi.
Piotr Tokarki, rzecznik Remondisu, podkreśla, że zgłaszanie nieprawidłowości jest obowiązkiem firm wywozowych. Ich wykrycie jest jednak trudne.
– Załogi sprawdzają poziom segregacji na podstawie odpadów znajdujących się na wierzchu. Jeśli frakcja jest zmieszana w dolnych warstwach pojemnika, widać to dopiero w trakcie opróżniania i nie mamy możliwości wykonania procedur prewencyjnych. Nie ma możliwości – ze względu na bezpieczeństwo załogi – żeby zaglądać głębiej do pojemnika– mówi Piotr Tokarski.