Prognozy rynkowe na rok 2005 przewidują ustablizowanie się ceny stali. Nieoczekiwane działania Chin mogą jednak przekreślić te szacunki.
Na rynku stali panuje obecnie atmosfera wyczekiwania. Po rekordowym pod wieloma względami ubiegłym roku, a zwłaszcza po wrześniu, kiedy ceny tego metalu na światowych rynkach przekroczyły granicę 650 USD za tonę, nikt do końca nie potrafi przewidzieć rozwoju sytuacji. Na razie rynek wydaję się stabilizować. Od kilku miesięcy ceny stali na światowych giełdach utrzymują się na mniej więcej stałym poziomie 550-600 USD za tonę.
— Ceny powinny się w tym roku ustabilizować, ubiegłoroczne skokowe wzrosty nie powinny już występować. Jednak na tym rynku nie można być niczego pewnym. Ktoś zawsze może nakręcić spiralę spadku cen — uważa Jerzy Bernhard prezes Stalprofilu.
Kluczowe miejsce na tym rynku zajmują Chiny. Kraj ten w decydujący sposób wpływa na światowe trendy cen stali.
— Według specjalistów z branży, rozbudowywany od kilku lat przemysł hutniczy Chin osiągnie pełne moce produkcyjne w 2007 r. Do tego czasu dynamika zmian na rynku stali nie powinna być duża. Ceny powinny wykazywać się wolniejszym wzrostem, mimo chwilowych wahań na początku roku. Ewentualną obniżkę uniemożliwią wysokie ceny surowców — wyjaśnia Andrzej Ciepiela dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS).
Chińczycy konsolidują
Chiny w ciągu trzech lat stały się potentatem na rynku stali. W 2004 r. produkcja sięgnęła 270 mln ton. Prognozy dotyczące tego roku przewidują jej zwiększenie o kolejne 30 mln ton.
W Chinach miały ostatnio miejsce dwa istotne wydarzenia. We wrześniu ubiegłego roku, po raz pierwszy w historii, eksport chińskiej stali przewyższył import.
— Nadwyżki produkcji, które starają się teraz sprzedać, świadczą o coraz lepszej kondycji ich przemysłu stalowego — wyjaśnia Jerzy Bernhard.
Zdecydowane obniżenie zakupów zagranicznych dotknęło huty południowokoreańskie i japońskie, dostarczające dotąd na ten rynek stalowe wyroby płaskie. Stopniowe zwiększenia eksportu chińskiej stali doprowadziło do wystąpienia nadwyżki tego surowca na świecie.
W kwietniu 2005 r. rząd chiński nałożył 13-proc. podatek na sprzedawaną za granicą stal. Według ekspertów, uderzy to w małe, lokalne huty, które nadal mają ponad 50 proc. udziałów w całości chińskiego eksportu. Decyzja o nowym podatku jest elementem planu rządowego, przewidującego w najbliższych pięciu latach konsolidację całego sektora hutniczego w ramach 10-15 wielkich koncernów należących do państwa.
— Przemysł hutniczy kierowany jest centralnie przez rząd w Pekinie. Ręczne sterowanie powoduje, że gospodarka nie rozwija się w sposób rynkowy, dlatego trudno o klarowne scenariusze dalszego rozwoju sytuacji — uważa Andrzej Ciepiela.
Ruda drożeje
Ceny stali ustabilizowały się, tymczasem na rynku surowców do jej produkcji zachodzą liczne zmiany. W lutym 2005 r. cena rudy żelaza z Brazylii podskoczyła nagle o blisko 70 proc.
— Przyczyny tej zwyżki należy upatrywać w konsolidacji tamtejszych koncernów wydobywczych. Powstałych w ten sposób kilka dużych koncernów dyktuje ceny surowca — wyjaśnia Andrzej Ciepiela.
Gwałtowna podwyżka cen brazylijskiej rudy wywołała ostre protesty rządu chińskiego. Według niego, decyzja ta jest złamaniem międzynarodowego prawa handlowego.
Tymczasem cena złomu tradycyjnie podlega dużym wahaniom. W ciągu miesiąca może spaść lub wzrosnąć o kilkadziesiąt procent. W ostatnich dwóch miesiącach popyt na złom maleje.
— Cena 1 tony złomu dla hut, spadła w Polsce obecnie do poziomu 500-600 zł mówi Tomasz Miklas, prezes PUDS.
Jedynie cena koksu utrzymu- je się mniej więcej na stałym poziomie. Obecnie za tonę tego paliwa płaci się w Polsce od 350 do 400 zł.
Pierwszy kwartał 2005 r. dla krajowego przemysłu hutniczego nie był udany. Producenci postanowili ostudzić rynek, sztucznie podtrzymując wysokie ceny.
Polacy regulują
Rynek szybko zweryfikował ich decyzje. Popyt był minimalny, składy szybko zapełniły się więc zapasami. Huty zmuszone zostały do zmniejszenia produkcji — w ciągu dwóch pierwszych miesięcy spadła o 8,6 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym.
— Koniec zimy to tradycyjnie czas większych zamówień budowlanych. Jednak w tym roku nie wpłynęły one znacząco na poprawę koniuktury. Kiedy popyt wzrośnie, a producenci zdobędą większą ilość zamówień, mogą obniżyć ceny — wyjaśnia Jerzy Bernhard.
Zdaniem Tomasza Miklasa, sytuacja na rynku się poprawia.
— Widoczne są już pierwsze, lokalne sygnały świadczące o ożywieniu na rynku — przekonuje Tomasz Miklas.